Atak na Ukrainę do wstrzyknięcia

Słowa papieża włączające zabitą w zamachu Darię Duginę – rosyjską nacjonalistyczną ideolożkę – do grona niewinnych ofiar tej wojny (a więc stawiające ją w jednym szeregu np. z pomordowanymi w Buczy) wywołały oburzenie i kryzys dyplomatyczny: ukraińskie MSZ wezwało nuncjusza, by przekazać mu notę protestacyjną.
Krytycy przypominają wcześniejsze dwuznaczne działania papieża: wizytę w rosyjskiej ambasadzie, nienazywanie agresora po imieniu, zrównywanie losu żołnierzy ukraińskich z rosyjskimi, zabiegi o zaproszenie do Moskwy oraz o spotkanie z patriarchą Cyrylem, próbę pojednania „na pokaz” w czasie Drogi Krzyżowej, mówienie o „szczekającym NATO” czy „racjach obu stron konfliktu”. Po ostatniej wypowiedzi rozczarowania nie kryją nawet osoby i środowiska dotąd sympatyzujące z Franciszkiem i próbujące go usprawiedliwiać.
Twardych obrońców jest coraz mniej. Tłumaczą, że Franciszek nie jest politykiem, tylko człowiekiem Ewangelii, a każda wojna to śmierć niewinnych. Dodają, że przestępca też może być ofiarą. Przypominają, że stanowisko papieża z czasem stawało się bardziej klarowne, o czym świadczą wypowiedzi potępiające inwazję, wspominanie Mariupola, ucałowanie flagi z Buczy, pomoc humanitarna, wielokrotnie wyrażana solidarność z Ukraińcami. Przekonują, że Jezus też oburzał i gorszył. Oraz że Franciszek nie jest papieżem Putina ani Zełenskiego, lecz powszechnego Kościoła, a kieruje się nie logiką ludzką, lecz ewangeliczną.
Argument ex evangelio jest ryzykowny – wielu fanatyków wykorzystuje go, by ukryć swą niegodziwość czy ignorancję, uznając każdą krytykę za prześladowanie. Ale w przypadku papieża może uzasadniony: mówimy w końcu o „zastępcy Jezusa na ziemi” (nawet jeśli historia zna przykłady wyrodnych następców św. Piotra). Radykalni naśladowcy Jezusa, traktujący Ewangelię dosłownie, „boży szaleńcy” – jak św. Franciszek z Asyżu, którego imię kard. Bergoglio przyjął – też się w historii pojawiali, tyle że system uniemożliwiał im objęcie ważnych funkcji w Kościele. Charyzmatyczny, antysystemowy i niezależny papież był więc wielką nadzieją.
FRANCISZEK ŻAŁUJE DARII DUGINY. DLACZEGO NAZYWA JĄ NIEWINNĄ OFIARĄ? >>>
Ewangelicznym radykalizmem można usprawiedliwić wiele – opłakiwanie ofiar po obu stronach frontu, okazywanie miłosierdzia oprawcom, stawianie pokoju ponad walkę z okupantem (i za Tyberiusza, i za Putina). Ale czym uzasadnić uleganie kremlowskiej propagandzie? Łącząc w swoim wystąpieniu moskiewski zamach z toczącą się wojną, papież poszedł szlakiem wyznaczonym przez rosyjskie służby, które odpowiedzialnością za tę śmierć obciążyły Ukraińców. Tymczasem tego nie wiadomo – Dugina mogła być równie dobrze ofiarą wewnątrzrosyjskich porachunków czy prowokacji. Słowa Franciszka były co najmniej przedwczesne. Zarzut, że dostaje jednostronne informacje, jest najdelikatniejszy, jaki można w tej sytuacji skierować pod adresem Watykanu.
Czy papież „z końca świata” i spoza systemu okazał się tego systemu błędem? W Watykanie słychać coraz częściej głosy, że rosyjska inwazja uwypukliła wiele cech Franciszka, które wcześniej udawało się, lepiej lub gorzej, maskować: nieprzewidywalność, upór, nieumiejętność współpracy, despotyzm. Gdy publikujemy ten artykuł, zaczyna się dwudniowe spotkanie wszystkich kardynałów. W poprzedzający je weekend papież powiększył ich grono o 20 nowych hierarchów i odwiedził L’Aquilę, gdzie modlił się przy grobie swego XIII-wiecznego poprzednika Celestyna V, który abdykował, by wrócić do mniszego życia. Nasiliły się plotki, że i Franciszek poda się przy tej okazji do dymisji. Jednak pogłoski takie zwykle mówią więcej o oczekiwaniach tych, którzy je rozsiewają, niż o rzeczywistych zamiarach papieża „nie z tego świata”.
Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Masz konto? Zaloguj się
365 zł 115 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)