Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dziś nie będzie książki – ale najnowszy numer krakowskiego miesięcznika jest tak ważny, że przeoczyć go byłoby grzechem. Oglądanie obrazów wojny w Ukrainie wywołać może poczucie bezsilnego znużenia – w „Znaku” temat agresji rosyjskiej stanowi punkt wyjścia dla rozważań o przeszłości i teraźniejszości Ukrainy, jej mitach założycielskich i kształtowaniu się jej tożsamości (Andrij Łysenko, Jarosław Hrycak), klasykach jej literatury i sztuki oraz ich współczesnym oddziaływaniu (Urszula Pieczek, Joanna Majewska). Zamiast toczyć spory o to, czy wystawiać teraz w Warszawie „Borysa Godunowa”, lepiej zwrócić się ku kulturze ukraińskiej – i „Znak” to właśnie zrobił.
Najpierw jednak wojna – oczami pisarzy. Rozmowa z Jurijem Andruchowyczem i przejmujące relacje autorstwa jego córki Sofiji, Wołodymyra Rafiejenki, Wiktorii Ameliny, Petra Jacenki, Tarasa Prochaśki i Ołeny Szeremet, a także opowiadanie Kateryny Babkiny. Jeden cytat, z Rafiejenki, który pochodzi z Doniecka, a wybuch wojny zbiegł się z rocznicą jego ślubu: „Wpatrywałem się w wiecznie przestraszone oczy mojej żony i wiedziałem, co będzie dalej: dwie torby rzeczy, ewakuacja, bezdomność i palący wstyd, że twoim językiem jest rosyjski”... Analizę możliwych skutków tej wojny dla agresora przynosi rozmowa Łukasza Pawłowskiego z Adamem Danielem Rotfeldem, a także esej Serhija Płochija „Odwołany koniec historii”. Siergiej Czapnin pisze o „Cerkwi rozłamanej”, a Łukasz Najder i Jan Jęcz – o spiskowych teoriach, jakie wokół tej wojny rozkwitły.
Janusz Poniewierski (podziękowania!) przypomniał skandal, jakim była likwidacja w 2015 r. kaplicy świętych Borysa i Gleba przy ul. Kanoniczej, arcydzieła Jerzego Nowosielskiego. Cóż, wprawdzie modlił się w niej Jan Paweł II, ale łatwiej wznieść mu kolejny paskudny pomnik, niż ocalić bliski mu symbol dialogu narodów i religii. Dominika Kozłowska przypomina z kolei w edytorialu, że pierwszy ukraiński numer „Znaku” miał się ukazać w 1984 r. – cenzura jednak go zatrzymała, grożąc pismu odebraniem koncesji. Jako świadek tamtych dni oraz posiadacz „szczotek” widmowego numeru chciałbym przywołać dwóch ludzi zaangażowanych w jego powstanie: redaktora „Znaku” Franciszka Blajdę oraz prof. Andrzeja Vincenza, slawistę, syna autora „Na wysokiej połoninie” i – jak ojciec – przyjaciela Ukrainy. Obaj są już po tamtej stronie; wyobrażam sobie, z jaką aprobatą przeglądaliby numer 804... ©℗
TU MÓWI UKRAINA, „Znak”, nr 804, maj 2022, ss. 120.