Noc tłustych kotów

"Chciwość" oskarża nas wszystkich - jako niepohamowanych konsumentów i pazernych inwestorów. Poraża chłodnym studium międzyludzkich napięć, przepływu niewidzialnych pieniędzy.

27.12.2011

Czyta się kilka minut

Popatrz na tych ludzi. Nie mają pojęcia, co się za chwilę wydarzy" - przed trzema laty takie zdanie mogło paść na nowojorskiej ulicy z ust dobrze poinformowanego maklera banku Lehman Brothers jako przepowiednia ekonomicznego tsunami. "Chciwość", niezależny film amerykański z gwiazdorską obsadą, zagląda za przeszklone fasady wieżowców Wall Street, by wszystkim maluczkim, najboleśniej stratowanym przez ekonomiczny kryzys, opowiedzieć o jego mechanizmach, uruchomionych w zaciszu gabinetów w ciągu jednej przełomowej nocy. Powstał z tego pasjonujący, kapitalistyczny wariant kina moralnego niepokoju, w którym stosunek do pieniądza określa ludzką wartość w sposób bezlitosny.

Polski dystrybutor znacząco zinterpretował oryginalny tytuł: zamiast branżowego terminu margin call (oznaczającego wezwanie inwestora do uzupełnienia depozytu), mamy odwołanie do siedmiu grzechów głównych - i już wiadomo, że twórców filmu interesują spekulacje nie tylko o charakterze maklerskim. Albowiem film J.C. Chandora (debiutanta na dużym ekranie, za to Wall Street znającego od podszewki, bo tam właśnie przez czterdzieści lat pracował jego ojciec) to nie tylko thriller kryzysowy, obnażający spiski możnych tego świata i produkujący rzesze kolejnych "oburzonych". "Chciwość" w formie kameralnego dramatu opartego na jedności czasu, miejsca i akcji oskarża nas wszystkich - jako niepohamowanych konsumentów i pazernych inwestorów. Chandor pozbawia tak zwanych "zwykłych ludzi" moralnie wygodnego statusu ofiary. Za ostatni kryzys ekonomiczny wini nie tylko wielkie banki inwestycyjne, choć w swoim filmie patrzy przez szkło powiększające przede wszystkim na "tłuste koty", czyli tych bankierów, którzy jako pierwsi wyprzedali po cichu coraz bardziej bezwartościowe papiery i tym samym spadli na cztery łapy.

"Chciwość" ogląda się z perwersyjnym smakiem - niczym doskonałą próbę charakterów ujawniających swoją słabość w obliczu kryzysu. Jak zachowa się Eric (Stanley Tucci), analityk ryzyka, który wiele tygodni wcześniej rozpracował zagrożenie i teraz, po bezpardonowym zwolnieniu z pracy, dostaje propozycję, by wszelkimi sposobami ratować interes firmy? Kogo z firmowej wierchuszki zarząd uczyni kozłem ofiarnym? Jak postąpią wobec stałych klientów ci wszyscy, który znają już rozmiary nadciągającej katastrofy? Jak daleko są w stanie przesunąć reguły gry rynkowej - w imię kariery, utrzymania dotychczasowego stylu życia, dobrobytu własnej rodziny? Chandora najbardziej interesuje w tym czynnik ludzki, cała jego diaboliczna dwuznaczność w obliczu niewinnego z pozoru "żonglowania cyferkami". Równie frapujące jest dlań podpatrywanie pracy wielkiego banku, w którym dwa plus dwa nie zawsze musi równać się cztery, a jego szefowie bywają ekonomicznymi ignorantami. W obliczu skutków kryzysu także popularne powiedzenie "czas to pieniądz" nabiera szczególnego znaczenia. Eric, w przeszłości inżynier, zaprojektował kiedyś most, który wielu ludziom oszczędził lata życia, jakie musieliby spędzić na uciążliwych objazdach. W warunkach dzisiejszego Wall Street zyskiwanie na czasie to kwestia znacznie poważniejsza - żeby przetrwać, musisz reagować szybko i bez jakichkolwiek skrupułów.

Film Chandora opowiada o cichej przemocy dokonywanej przez ludzi w białych kołnierzykach i dobrze skrojonych garniturach, pośród lśniących i gładkich powierzchni biurowych, na rozmigotanym światłami współczesnym Manhattanie. Często stosowane w filmie ujęcie z góry wyraża pionową relację pomiędzy finansowymi elitami i inwestującym "planktonem". Jednakże schludne kartonowe pudła, które świeżo zwolnieni pracownicy stawiają obok wiecznie aktywnych komputerowych monitorów, zanim spakują swój dobytek, przypominają o niepewnym statusie każdego, komu udało się znaleźć na szczycie - chyba że jest się najtłustszym i najbardziej drapieżnym z kotów.

Amerykański reżyser nie przekracza granic tego sterylnego świata (świetna scenka maklerskich dywagacji w windzie ponad głową sprzątaczki), nie próbuje podkładać bomb ani ponownie odkrywać Ameryki. Jego "Chciwość" poraża przede wszystkim jako chłodne studium międzyludzkich napięć, przepływu niewidzialnych pieniędzy, mnożenia do granic absurdu materialnych potrzeb. I Chandor nie musi uciekać się do efektownych starć czy moralizatorskiego tonu, jakim grzmiał Oliver Stone w ubiegłorocznym "Wall Street. Pieniądz nie śpi". Twórcom "Chciwości" dzięki wygraniu psychologicznych niuansów i subtelnej ironii udaje się dotknąć losu dzisiejszego homo economicus. Niezależnie od szczebla drabiny, na jakim się znajduje.

"CHCIWOŚĆ" ("Margin Call") - scen. i reż. J.C. Chandor, zdj. Frank G. DeMarco, muz. Nathan Larson, wyst. Kevin Spacey, Jeremy Irons, Paul Bettany, Zachary Quinto, Stanley Tucci, Demi Moore i inni. Prod. USA 2011.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2012