Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Największym cudem Jezusa nie są, mimo wszystko, cuda rozumiane jako wydarzenia zawieszające czy przeczące prawom natury. Takie wydarzenia można zawsze zakwestionować, natomiast o wiele trudniej oprzeć się wymowie takich faktów jak rozmowa z Samarytanką przy studni Jakuba, ocalenie prostytutki od niechybnej śmierci, jak słowa skierowane do Judy Iskarioty: „Przyjacielu, po co przyszedłeś?”. Kiedy nie wiadomo, czy na końcu tego zdania postawić pytajnik, wykrzyknik czy kropkę. Nie sposób obojętnie przejść obok wydarzeń na Golgocie, słysząc: „Boże mój, Boże, czemu mnie opuściłeś!”, i zarazem „W ręce Twoje oddaję ducha mego”, czyli siebie. Albo słowa wyrywające skazańca złoczyńcę z rozpaczy: „Dziś ze mną będziesz w raju”, czy też ostrzegające przed niebezpieczeństwem współczujące Jezusowi kobiety. Podobnie nie sposób bez wzruszenia wyobrazić sobie stojących obok krzyża Jezusa, Maryję i ucznia, którego Pan miłował. Umierający Jezus jakby nie zważa na to, że umiera, ważniejszy dla Niego jest los tych, których kocha.
Piotr Apostoł mówi: „Nie było bowiem możliwe, aby (śmierć) nad (Jezusem) panowała”. Apostoł nie ma wątpliwości, sprawa Jezusa nie mogła dobiec końca na Kalwarii, gdyż dotyczy ona nie tylko samego Jezusa, człowieka, ale też Boga. Jezus zaufał Bogu i Bóg Go nie zawiódł. Autor Listu do Hebrajczyków pisze, że Jezus „Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił (...) gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości”.
Został wysłuchany? Przecież umarł straszną śmiercią na krzyżu. Na czymże to wysłuchanie, spełnienie prośby, błaganie o ocalenie, miałoby polegać? Nieobce nam są te obiekcje, do których czasami boimy się nawet przyznać. Kiedy więc stajemy przed Bogiem i błagamy Go, by nas, czy kogoś innego, wybawił od śmierci, warto wtedy przypomnieć powyższy fragment Listu do Hebrajczyków. Bóg wysłuchał błagań Jezusa, które symbolizuje krwawy pot z Getsemani, ale po swojemu, o czym często zapominamy czy wprost nie chcemy pamiętać. Nie chcemy, ponieważ wszystko, co kryje się pod słowami „niebo”, „życie wieczne”, „zbawienie”, „nieśmiertelność”, wydaje się nam bajką dla grzecznych dzieci. Poważny człowiek, podchodzący do życia racjonalnie, po naukowemu, takimi bajkami się nie zajmuje. Czy warto te zarzuty potraktować poważnie?
Mówienie o niebie odbieramy jako bajanie, gdyż ośmieszyliśmy temat nieba. Łatwo się o tym przekonać, słuchając np. kazań pogrzebowych. Jawi się ono raczej jako piekło, w którym ludzie duszą się od nadmiaru nudy. Dzieje się tak, gdyż zapomnieliśmy, że nieba nie trzeba wymyślać, znamy przecież jego smak. Każdy z nas, przynajmniej od czasu do czasu, bywa szczęśliwy. Nie tylko duchowo, ale cały szczęśliwy. ©