Musi szumieć

Nie pozwolimy wyciąć naszego lasu – mówią mieszkańcy Szumina na Mazowszu. I twardo negocjują z leśnikami.

19.08.2019

Czyta się kilka minut

Las Parowy niedaleko Szumina. Miejscowe dzieci protestują przeciwko wyrębowi, lipiec 2019 r. / JAN BRYKCZYŃSKI
Las Parowy niedaleko Szumina. Miejscowe dzieci protestują przeciwko wyrębowi, lipiec 2019 r. / JAN BRYKCZYŃSKI

Marta, ewaluatorka, od 43 lat w Szuminie: – W lipcu zeszłego roku gruchnęła wieść: będzie wycinka przy samej wsi. Rada sołecka napisała do nadleśnictwa petycję, żeby wycinki nie było, zorganizowano spotkanie. Było nawet trochę podpisów, ale mnie wydało się mało. To mówię sobie, przejdę się po wsi. W parę godzin zebrałam sto. I się zaczęło.

– Pomyślałam: sto podpisów, ale właściwie o co walczymy – ciągnie Marta. – Bo tak naprawdę nikt nie wiedział, gdzie mają wycinać i na jakich zasadach. Szybki research i dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak plan urządzenia lasu (PUL). Dzwonię do Nadleśnictwa Łochów, a oni, że od ręki mi nie udostępnią. Dzwonię do organizacji ekologicznej i słyszę, że skoro już jest PUL , to nic nie można zrobić. Pytam w parku krajobrazowym i odpowiedź brzmi: „Nadleśnictwo ma władzę”. Wszędzie jedno wielkie „nie da się”. Ja pracowałam w Chinach, i nawet tam ludzie potrafią walczyć o swoje prawa, a tu się nie da? Zaczęłam się uczyć, co to jest ten plan urządzenia. Co to rębnie, jak czytać opisy taksacyjne. To trwało ze dwa miesiące. Znalazł się też ktoś, kto pomógł mi rozszyfrować PUL. A tam jest napisane gdzie, ile i kiedy będą ciąć w twoim lesie w najbliższych dziesięciu latach – mówi.

Damy wam ekoton

Szumin leży nad Bugiem, 40 km od Węgrowa. Na 248 adresów większość należy do letników, którzy tworzą podstawy funkcjonowania wsi i niemały rynek usług dla okolicy. Z jednej strony chronią Szumin sosnowe bory, z drugiej Bug ze starorzeczami i łąkami. Wieś to ostoja spokoju i dzikiej przyrody, obszar Natura 2000. Wszystko to sprawia, że w sezonie ciągną tu setki zmęczonych miastem ludzi.

Od kilku lat w lasach zaczęły pojawiać się pierwsze rozległe zręby. Latem 2018 r. mieszkańcy dowiedzieli się, że wycinki mają objąć też obszar w bezpośrednim sąsiedztwie wsi. Jeśli leśnicy wykonają plan, gołe zręby i nasadzenia zajmą tu ok. 40 proc. okolicznych lasów. Ale ludzie tu nie chcą intensywnej gospodarki leśnej. Na zielonych uliczkach i w centrum wsi, pod krzyżem, bardzo chętnie opowiedzą, jak było i co się dzieje.

Marzena, prawniczka, przewodnicząca rady sołeckiej, 15 lat w Szuminie: – Na walnym zebraniu w kapliczce uradziliśmy, że robimy reprezentację: trzy kobiety, i idziemy do nadleśniczego. Już wtedy otrzymaliśmy odpowiedź na petycję, że zostawią nam ekoton. Na początku nie wiedzieliśmy, co to jest, a okazało się, że to pasek szerokości 30 m wzdłuż drogi, tej co jest granicą wsi. Pięć sosen na krzyż. A nasza wizja lasu jest inna.

– Poszłyśmy – opowiada Marzena. – Nadleśniczy swoje, my swoje. Jaki jest ich argument? Że jak się nie wytnie, to sosny zje kornik. Że w ogóle to las gospodarczy. Że obowiązuje plan urządzenia lasu, a planu nie można naruszyć. A my się przygotowałyśmy i pytamy go, co to znaczy, że las ma funkcję społeczną i rekreacyjną, jak mówi ustawa o lasach? Jak funkcja rekreacyjna realizuje się na zrębie wielkości stadionu?

Ochrona deski

Michał, prawnik, jego rodzina jest w Szuminie od 40 lat: – Nadleśniczy przyjechał też do nas. Z dwoma adiutantami. W galowych mundurach, dystynkcje, wspaniale wyglądali. Pierwszą rzeczą, jaką powiedział, pamiętam, bo siedziałem z przodu: „Proszę państwa, właśnie osiąg­nęliśmy trzecią pozycję w produkcji mebli w Europie! Musimy utrzymać ten wynik!”. Zbaraniałem. Tłumaczył też, że wycinka jest dla naszego dobra. Ale też dla dobra lasu, bo ten las powinien być wycięty, żeby wyrastał nowy. To brzmiało, jakby oczekiwał, że chwycimy za siekiery, by pomóc ten las wycinać.

Michał przeczytał więc 400 stron planu urządzenia lasu. – Traumatyczne przeżycie, ale dałem radę – mówi. – I zrozumiałem, na czym polega zasada trwałości drzewostanu według leśników. Ona nie polega na tym, żeby jak najdłużej utrzymać las w jego rozwoju. Chodzi o to, by od momentu, gdy jest już dobra deska, jak najszybciej ją ściąć, by następna dobra deska mogła szybko wyrosnąć. Tu chodzi o ochronę deski. Wyłącznie.

Po lekturze Michał postanowił zaskarżyć plan urządzenia lasu w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Dotychczas sądy umarzały sprawy bądź odmawiały rozpoznania, twierdząc, że ­PUL-e, choć mają wiele takich cech, nie są decyzjami administracyjnymi. – Każdy PUL musi być zatwierdzony przez ministra środowiska. Właśnie to zatwierdzenie stanowi akt administracyjny, który podlega już zaskarżeniu – wyjaśnia Michał. – Ponieważ nie wynika to wprost z ustawy, z tą drogą rozumowania mają kłopot sądy administracyjne, które ostrożnie odmawiają przyjmowania skarg. Tak stało się z naszą skargą w WSA w Warszawie. Skierowaliśmy więc skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Przepisy pozwalające na kontrolę PUL-u przez Sąd istnieją, wystarczy uwzględnić ich interpretację realizującą nie tylko interes władzy.

Spotkań mieszkańców z leśnikami było kilka. Na jednym z nich nadleśniczy zapytał: „I czego państwo chcecie? Żebyśmy park tu zrobili?”. Na to ludzie: „Ale tu jest park! Krajobrazowy, i zgodnie z jego planem ochrony nie powinno tu być rębni zupełnych”.

– Tymczasem w polskim systemie ochrony przyrody park krajobrazowy nie jest żadną przeszkodą dla gospodarki leśnej – mówi Przemysław Kunysz, przyrodnik, który przepracował w parkach krajobrazowych blisko 20 lat. – Nadleśniczy może więcej niż dyrektor parku. Ustawa o lasach wydaje się w tym przypadku ważniejsza od Ustawy o ochronie przyrody. Owszem, park może powstrzymać np. budowę kurników, ale już nie wycięcie czterech hektarów starego lasu. A nawet budowy nowych dróg do wywozu drewna. Pewnie też dlatego, że w jego radach naukowych zasiadają często... leśnicy.

Kluczowe dla społeczności

Marta: – Przyszła zima, a lasu nie wycięli. Cieszyliśmy się. Reaktywowało się Towarzystwo Przyjaciół Szumina. W jednym z działań zaznaczaliśmy granicę ekotonu, żeby mieszkańcy wiedzieli, co ma zniknąć. Akurat mieliśmy taśmę w biało-czerwone paski. A ludzie podchwycili ten pomysł i zaczęli zaznaczać taśmą wszystkie swoje ulubione drzewa. I nagle w lesie zrobiło się biało-czerwono! Myśmy zdjęły swoje taśmy na prośbę leśników, ale nie wszyscy zdjęli, więc jeszcze trochę tej taśmy wisi.

Marta mówi, że dopóki formalnie nie ochronią lasu, nie mogą spocząć na laurach: – Dowiedzieliśmy się, że istnieje coś takiego jak system certyfikacji lasów. Każda osoba w Polsce powinna to wiedzieć. Otóż, żeby otrzymać certyfikat zrównoważonego leśnictwa, leśnicy muszą chronić lasy o szczególnej wartości – HCVF (High Conservation Value Forest). Jeden z ich rodzajów, oznaczony numerem sześć, to lasy kluczowe dla tożsamości kulturowej społeczności lokalnych. 20 maja złożyliśmy wniosek do nadleśnictwa, o uznanie naszego lasu za HCVF. Czekamy na odpowiedź – relacjonuje Marta.

Grzegorz, informatyk, w Szuminie 18 lat: – HCVF to jedyna droga. Leśnicy nie mają motywacji, by brać pod uwagę nasze interesy. Zaprzestanie wyrębów oznacza mniej pieniędzy na ich wysokie pensje. Lasy Państwowe płacą minimalne podatki do budżetu. Chcielibyśmy, żeby zarządzanie lasami uwzględniało fakt, że jest potrzebny obywatelom do zdrowia psychicznego i dobrego funkcjonowania. I że to jest zasób, którego nie doceniamy. Nie chodzi nam przecież o park narodowy, ale o jakąś łagodną formę użytkowania. Wtedy tak naprawdę będziemy korzystać z lasu wszyscy. Teraz korzystają z niego tylko leśnicy.

– Ja nie wyobrażam sobie, żebym pojechał do lasu, i żeby go nie było – mówi dalej Grzegorz. – Tam, gdzie był zawsze. Przecież to się dzieje na terenie parku krajobrazowego, w miejscowości wypoczynkowej. I myślę, że nas jako społeczeństwo stać na to, by część lasów zostawić do rekreacji, nie tylko fizycznej, ale też psychicznej i emocjonalnej.

Marta: – Ten skostniały system nie ma pomysłu na to, jak reagować na zmieniające się potrzeby ludzi, ani też na nowe problemy, takie jak katastrofa klimatyczna. Pojedynczy leśnicy w prywatnych rozmowach potrafią to przyznać. Jako instytucja idą w zaparte. A my wiemy już, czego chcemy. Chcemy, żeby tu była gospodarka bezzrębowa, czyli np. mało intensywne trzebieże, a nie rozległe zręby. Mam wrażenie, że to da się pogodzić, tylko trzeba wypracować system, który rzeczywiście zbalansuje wszystkie funkcje lasu. Nasz system udaje tylko, że bierze pod uwagę też funkcje społeczne, rekreacyjne i kulturowe lasu.

Las rzeczników

„Las kluczowy dla tożsamości kulturowej lokalnej społeczności definiowany jest jako teren ważny kulturalnie, przyrodniczo, ekonomicznie lub religijnie dla społeczności lokalnych. Wymienione oddziały leśne charakteryzują się walorami kwalifikującymi je do kategorii HCVF6. Silny związek społeczności lokalnej z lasem, a także szczególna wartość lasu dla jej tożsamości, wynikają głównie z faktu, że od lat (...) wieś Szumin jest miejscowością o charakterze rekreacyjnym i letniskowym (...) a las kluczowym dla mieszkańców ze względów kulturowych...”. Wniosek o przyznanie statusu zgodnego z HCVF6 podpisało 111 osób.

– Nie udzielimy komentarza – komunikuje stanowczym głosem zastępczyni nadleśniczego Nadleśnictwa Łochów Elżbieta Bernard-Rybak. Choć raz jeszcze proszę o wypowiedź na temat wniosku szuminian, to komentarza nie będzie. – Czeka tu kolejka interesantów – słyszę, i nie ma nawet czasu zapytać, czy też z petycjami o ochronę lasu. Trzeba dzwonić do rzecznika nadleśnictwa. Albo rzecznika Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie. Zatem dzwonię. Trzeba napisać pismo. Zatem piszę. Trzeba czekać. Czekam.

I liczę: w Polsce mamy 431 nadleśnictw zarządzanych przez 17 regionalnych dyrekcji Lasów Państwowych. Jeśli każde nadleśnictwo i każda dyrekcja jest w stanie wystawić rzecznika, to leśnicy mają ich aż 448, a jeszcze jest dwóch w Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie! Czyli razem 450 rzeczników. To więcej niż ludzi w Szuminie.

Mapa Polski

Jak Polska długa i szeroka, ludzie chcą bronić lasów przed intensywną gospodarką leśną. Przeciw wycince protestują w Puszczy Bukowej koło Szczecina, w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym pod Trójmiastem, na Mierzei Wiślanej i w Puszczy Boreckiej w okolicah Giżycka. Nawet w samym Giżycku trwa spór o Las Miejski, który okazał się pozostawać w zarządzie Lasów Państwowych.

Niemałe wzburzenie wywołał w Białymstoku projekt wycinki Lasu Turczyńskiego, głośno było o wycinaniu lasu Dąbrowa w Lublinie. O obronie Puszczy Białowieskiej usłyszał cały świat. Przyrodnicy od lat walczą też o powstanie Turnickiego Parku Narodowego pod Przemyślem. Coraz głośniej jest o protestach w Bieszczadach, gdzie Inicjatywa Dzikie Karpaty donosi o wyrębie wiekowych jodeł. Gospodarka leśna nie podoba się też wielu mieszkańcom Kotliny Kłodzkiej. Tymczasem leśnicy odpowiadają, że oni lasy chronią.

Marzena: – Chronią? Oni nawet mrowiska zaorają. Co to za ochrona? Mamy tu rezerwat Jegiel. Czemu ten rezerwat nie ma planu ochrony? Każdy rezerwat powinien mieć, zgodnie z ustawą. A koło niego już trwa rębnia! Poza tym jest jeszcze inne miejsce, Las Parowy, gdzie miał być rezerwat. Gmina się chwali w materiałach promocyjnych, że rezerwat powstaje, ale on nie powstał. Właśnie go wycinają. Las, jak sami napisali, zbliżony do naturalnego, a koleiny po kolana i rzeź drzew. Dla leśników to las gospodarczy, a dla nas najbliższy wsi, i w ogóle najbliższy, więcej niż rekreacyjny. Niektórzy gotowi są przykuć się tam do drzew.

Ułamek procenta

W lipcu, rok po tym jak gruchnęła wieść o wycince, do Szumina przychodzi odpowiedź Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie na prośbę o ustanowienie lasu kluczowego dla lokalnej społeczności. Leśnicy zgodzili się nadać taki status, ale tylko w ułamku procenta wnioskowanej powierzchni. Czyli 20 arom ze 130 wnioskowanych hektarów.

Pismo w sprawie skargi kasacyjnej od Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego otrzymał też Michał. – Odpowiedzieliśmy na wezwania Sądu – mówi. – Teraz chcemy jak najszybciej przedstawić swoje racje przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, który jest ostatnią instancją dla obywatela w zderzeniu z państwową korporacją. Las, bez którego unikatowa wieś nie będzie już tym samym miejscem, jest dla dochodów tej korporacji tak naprawdę pomijalny.

Marta: – Zastanawiam się, czy nie powinniśmy pojechać do innych wsi i powiedzieć ludziom: zainteresujcie się, jak wygląda wasz PUL. Czy wy wiecie, że wasz las może zniknąć? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 34/2019