Nadleśnictwo Erewań

Szef firmy odpowiadającej za PR Lasów Państwowych zamieszczał wpisy na facebookowej stronie atakującej ekologów. Również w oficjalnych przekazach leśnicy uciekają się do manipulacji, żeby oczernić obrońców przyrody.

02.03.2020

Czyta się kilka minut

Linia energetyczna w okolicach Gnilca. Padające drzewa zrywały ją od wielu lat, grudzień 2019 r. / MICHAŁ KSIĄŻEK
Linia energetyczna w okolicach Gnilca. Padające drzewa zrywały ją od wielu lat, grudzień 2019 r. / MICHAŁ KSIĄŻEK

Facebookowy fanpage „Mieszkańcy Puszczy” wyglądał jak lokalna inicjatywa części mieszkańców Puszczy Białowieskiej, tych sprzyjających wycince i gospodarce leśnej. Obrywało się tam działaczom organizacji ekologicznych. Błąd Facebooka ujawnił, że wpisy zamieszczał szef firmy PReal’s, która jednocześnie odpowiadała za pi-ar Regionalnej Dyrekcji LP w Białymstoku. Ta wiadomość to jeszcze jeden powód, by do informacji płynących z Lasów Państwowych odnosić się z dystansem. Wystarczy przyjrzeć się zeszłorocznym doniesieniom z Puszczy Białowieskiej.

Żubr

W lutym w Puszczy drzewo spadło na cielę żubra. Zdarza się. Dwa lata temu drzewo zabiło żubra w Bieszczadach. Tam leśnicy uznali to za przypadek. Na Podlasiu interpretacja poszła znacznie dalej.

„To zdarzenie pokazuje, że mamy do czynienia z rzeczywistym zagrożeniem, któremu niestety nie możemy w pełni realnie zapobiegać ze względu na uwarunkowania prawne” – tłumaczył dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku, Andrzej Nowak.

„Uwarunkowania prawne”, które jakoby powstrzymują leśników, to zakazujący cięć wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE, proces o zaniechanie naruszenia środowiska przed Sądem Okręgowym w Warszawie oraz rekomendacje UNESCO, jakie przedstawiono leśnikom w specjalnym raporcie po wycince z 2017 r. Zdaniem leśników stoją za nimi ludzie zwani „ekologami”. Ale jakiekolwiek by owe „uwarunkowania prawne” były, zdumienie budzi już samo twierdzenie, że leśnicy są w stanie zapobiec wszystkim wypadkom i potknięciom w lasach. Wrażenie panowania nad zdarzeniami losowymi i obietnica bezpieczeństwa są ułudne i fałszywe. Wypadki zwyczajnie będą się zdarzać.

Przyjmijmy jednak na chwilę argumentację, że „uwarunkowania prawne” uniemożliwiają leśnikom ratowanie cieląt żubrów, jeleni, saren, a także szczeniąt lisów i jenotów przed padającymi z nagła konarami. Przecież zanim usłyszeli wyrok TSUE (kwiecień 2018) i przyjechała komisja z ramienia UNESCO (wrzesień 2018), to Dyrektor Generalny Lasów Państwowych ustanowił strefę referencyjną w lasach, gdzie zginął żubr, zakazując tam cięć gospodarczych (wiosna 2016). Zatem to nie tyle Komisja Europejska czy UNESCO, lecz ich własny pryncypał jako pierwszy związał im ręce.

I tak mógłbym zakończyć wątek o żubrze, ale oto dowiaduję się, że zginął w pobliżu poletek łowieckich, na których dokarmiana jest zwierzyna. Było to więc miejsce koncentracji żubrów, ich względnie stałego przebywania. Dokarmianie mogło sprzyjać wypadkowi. Okoliczne drzewa noszą wszak ślady otarć, czochrania i złamań, jakie zostawiają żubry. Byk waży nawet 700 kg, jeśli po drodze na śniadanie czochrał się o pień, mógł zwyczajnie złamać suche drzewo, które spadło na przechodzącego obok żuberka.

Okazuje się też, że żubr zginął pod drzewem przydrożnym. Otóż żaden akt prawny nie zabrania leśnikom wycinania i pielęgnowania niebezpiecznych drzew w sąsiedztwie dróg. Właśnie tu powinni troszczyć się o bezpieczeństwo, nie w głębi lasu. Dlaczego nie usunęli zagrażającej wierzby?

Wierzba, nie świerk

Doniesienie prasowe RDLP z Białegostoku nie mówiło o gatunku drzewa, a jedynie o „suchym drzewie”. Ale sformułowanie „martwy świerk” pojawiło się w tym doniesieniu kilka razy. I to w kontekście milionowego występowania. To wystarczyło, by przekonać niejednego odbiorcę o tym, że świerk zabił żuberka. A kto wcześniej bronił świerków przed wycinką? Ekolodzy!

Tak kreuje się fakty medialne: w przekazie leśnicy tworzą dziurę informacyjną (pomijając gatunek drzewa), ale podsuwają zaraz narrację o „martwym świerku” (by czytelnik sam uzupełnił lukę w opowieści). W ten sposób autor prasówki pozostaje niewinny. By obowiązkowi i dezinformacji zarazem stało się zadość, Generalna Dyrekcja Lasów w Warszawie napisała, że żubra zabiła iwa.


Czytaj także: Michał Książek: Ostatnie miesiące przyniosły wielkie szkody nie tylko polskim lasom, ale też polskiemu leśnictwu. Po co nam takie?


Ale zdarzają się oskarżenia formułowane bezpośrednio, bez wymachiwania martwym świerkiem. Po głośnej wymianie zdań między kapelanem leśników a świadkiem blokady wywozu drewna na Drodze Narewkowskiej w sierpniu 2017 r. RDLP Białystok podała, że ksiądz został uderzony. Że doszło do „naruszenia nietykalności cielesnej”. Bez sprawdzania faktów użyto sformułowania z kodeksu karnego. Niedawno sąd oczyścił oskarżonego ze wszystkich zarzutów. To oznacza, że ksiądz i leśnicy kłamali. Ale co tam – kolejna fala hejtu znów uderzyła w ludzi chroniących przyrodę.

Doniesienie o śmierci żubra również wywołało burzę werbalnej agresji. „Martwe drzewo, zniszczone przez kornika, przewróciło się na młodego żubra i go zabiło” – napisał redaktor portalu wgospodarce.pl, oskarżając ekologów. Tymczasem żubr zginął pod wierzbą, a kornik drukarz nie żeruje na wierzbie. Wierzba uschła ze starości albo z braku wody. Być może złamał ją żubr. Na jedynych trzech udostępnionych zdjęciach widać duży ubytek kory na pniu, jaki powstaje wskutek ocierania się zwierzęcia o drzewo. Kiedy poprosiłem leśników o pozostałe zdjęcia i dokumenty (w trybie informacji publicznej), odpisali, że niczego takiego nie posiadają.

Kręgi pożogi

„W Puszczy Białowieskiej jest bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć. Eksplozja połączona z pożarem może zniszczyć nawet kilkaset hektarów” – alarmowali leśnicy w kwietniu 2019 r., rozsyłając informację prasową do mediów. „Zagrożenie pożarowe wzrosło 1000-krotnie!” – dodawali. Obok „suchych świerków” pojawiało się sformułowanie „palący problem”.

Chodzi o jednostkę wojskową umieszczoną w Puszczy, kilka kilometrów na wschód od Hajnówki. Leśnicy alarmują, że w przypadku pożaru – a jakże! – suchych czy martwych świerków może zapalić się też jednostka i dojść do eksplozji materiałów wybuchowych. Do prasówki dołączyli wizualizację katastrofy: kontrastowe trzy kręgi rozchodzące się wokół jednostki na Puszczę i część Hajnówki.

Czytelnicy nigdy nie dowiedzieli się, co symbolizują żółto-czerwone kręgi. Zasięg ognia czy też eksplozji? Czy chodzi o jakąś falę uderzeniową? Może granice planowanych wycinek? Tajemnicą pozostało też, w jaki sposób wyliczono ich promień. Ważne, że wizualizacja w formie ozdoby choinkowej robiła wrażenie. Sytuacja wydawała się dużo poważniejsza niż w przypadku jednego świerka mordercy, który okazał się wierzbą.

Ale dlaczego harwestery w 2017 r. nie usunęły świerków wokół jednostki, choć usychają tam od lat? Maszyny cięły tam niewiele, a głównie w głębi Puszczy, w miejscach, gdzie nie ma ładunków wybuchowych i zagrożenia. I skoro ogień jest zagrożeniem (czego nikt nie lekceważy), to czemu leśnicy nie dbają o retencję wody w Puszczy?

Nam ciąć nie kazano

9 września ub.r. w Puszczy, w leśnictwie Gnilec, wybuchł pożar. Filmy na stronie FB nadleśnictwa były przerażające. Suchy świerk – a jakże! – spadł na linię energetyczną, doszło do zapłonu i płoną – cóż by innego? – suche świerki. Pożar rozprzestrzenia się błyskawicznie.

Przekaz pomijał, że w miejscu pożaru świerki są zielone, a palić musiało się już dobrych parę godzin, zanim ogień odkryła grupka energetyków, którzy przyjechali do awarii linii. Przekaz nie informuje, że był to tzw. pożar pokrywy gleby, nie koron (tak stoi w ewidencji). Spłonął obszar wielkości boiska szkolnego, ale nie drzewa. Straty oceniono na około 3 ­tysiące zł.

Wzdłuż feralnej linii energetycznej co 30-40 metrów stoją suche sosny, olchy, brzozy; owszem, są i świerki, w mniejszości. Do pożaru mogło tam dojść w każdej chwili od wielu lat, sądząc po liczbie i stanie połamanych i zagrzybionych drzew. Nic dziwnego, że nadleśniczy relacjonował z miejsca pożaru: „Niestety stało się to, czego się obawialiśmy...”. Z taką liczbą drzew zagrażających linii energetycznej każdy może bawić się w jasnowidza i przewidzieć pożar.

Rozmawiam ze znajomymi leśnikami, czemu nie wycinają takich drzew. To obowiązek energetyków, słyszę odpowiedź. Energetycy mają wycinać drzewa w Lasach Państwowych? Kto zdaniem leśników jest winien pojawieniu się kornika? Ekolodzy. Kto winien suszy? Spółka Wody Polskie. Szkód od zwierzyny? Myśliwi. Kto winien pożarów? Energetycy. Nigdy Lasy Państwowe.

Tamtego dnia na Gnilcu energetycy stwierdzili nie tylko pożar, ale też dużą awarię linii energetycznej na odcinku prawie kilometra. Uszkodzonych zostało aż 10 „przelotów”, czyli odcinków drutów między słupami, zapewne wskutek padających drzew. Doniesienia leśników pomijały ten ważny fakt. Ciekawe, że kiedy poprosiłem o wizję lokalną, nikt z pięciu obecnych pracowników Lasów Państwowych nie umiał wskazać świerka, o którym tak ochoczo pisali w doniesieniach.

Jęk pił

Nie wierzę leśnikom. O kolejnych półprawdach i kłamstwach można by mówić długo. Dlatego śmieszą mnie sugestie rzecznika Lasów Państwowych Krzysztofa Trębskiego, że firma PReal’s miała umowę tylko z Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Białymstoku, a Lasy Państwowe nie mają z tym nic wspólnego. Przecież Trębski sam jest specem od PR, nie jest leśnikiem. Tak, rzecznikiem leśników nie jest leśnik, lecz były szef redakcji „Wiadomości” TVP w zielonym mundurku. W swoich wystąpieniach dezawuuje ruchy społeczne. Wykorzystał na przykład głośną i absurdalną budowę zamku na obszarze Natura 2000, by obciążać nią polski ruch ochrony przyrody.

Czekamy zatem na kolejne doniesienia. W tym roku leśnicy zamierzają przystąpić do cięć w Puszczy Białowieskiej, jęk pił dochodzi z Bieszczadów i lasów całej Polski. Nie zabraknie więc tematów do dowcipów. Ja proponuję taki, na wzór sławnych dialogów o Radiu Erewań z epoki sowieckiej: nadleśnictwo podaje, że leśnicy ratują świerka w Puszczy Białowieskiej. Słuchacze pytają, czy to prawda. Tak, prawda. W stu procentach prawda. Ale nie ratują, tylko wycinają. Nie świerka, ale wszystko. Nie w Puszczy, ale w Polsce. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2020