Lustracja Pana Cogito

Polowanie trwa. Odkrycie, że agentem SB był ktoś, kogo darzyliśmy szacunkiem, nadal jest atrakcyjne i pozwala podnieść sprzedaż. W numerze "Wprost" z datą 27 sierpnia, w artykule "Donos Pana Cogito", Jakub Urbański pisze zatem: "niezłomny poeta Zbigniew Herbert był cennym informatorem peerelowskiej służby bezpieczeństwa", "z dokumentów IPN jednoznacznie wynika, że miał świadomość, iż przekazane przez niego informacje posłużą do rozpracowania środowisk polskiej emigracji". Choć stwierdzenia te są co najmniej poważnym nadużyciem, podchwytuje je telewizja publiczna, robiąc z nich nagłaśniany news.

21.08.2006

Czyta się kilka minut

W warstwie faktów publikacja "Wprost" nie wychodzi poza wiedzę, którą posiadamy od dość dawna. Natomiast ich interpretacja, mająca na celu stworzenie medialnej sensacji, oparta jest na tendencyjnie dobranych cytatach, a czasem po prostu mija się z prawdą. W latach 1967-1970 Zbigniew Herbert był wielokrotnie przesłuchiwany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Dokumentację tych rozmów przyniosło opracowanie Małgorzaty Ptasińskiej-Wójcik i Grzegorza Majchrzaka "Kryptonim »Bem«", opublikowane w ubiegłorocznych "Zeszytach Historycznych" (nr 153). "W tym, co opowiadał ubekom, nie ma nic ponad to, co stanowiło wiedzę raczej powszechną" - pisał wtedy w "TP" Tomasz Fiałkowski. Rzeczywiście. Nie mogąc w gomułkowsko-moczarowskiej Polsce wprost odmówić spotkań z esbekami, wypytywany o ludzi, z którymi zetknął się na Zachodzie, przede wszystkim polskich emigrantów, poeta musiał coś mówić. Starał się udzielać odpowiedzi wymijających, bagatelizować sprawy polityczne i udawać, że interesuje się tylko literaturą. Co istotne, nie ukrywał tych kontaktów, pisząc o nich np. do Miłosza czy londyńskich przyjaciół. Nie miał wyjścia i podjął grę, na polu i wedle reguł nie przez siebie wyznaczonych. W grze tej na pewno stracił jakieś punkty, ale mecz ostatecznie wygrał i nic w znanej dokumentacji nie pozwala określić go mianem współpracownika SB. Był jeszcze jedną jej ofiarą.

Publikacja "Wprost" miała przecież także pewien aspekt pozytywny. Był nim solidarny protest pisarzy, dawnych opozycjonistów, historyków - ludzi różnych orientacji politycznych, który zmusił redaktora naczelnego pisma do przeprosin i wycofania się z tez artykułu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1971 r. Krytyk literacki, pracownik Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, sekretarz Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta, wieloletni redaktor „Tygodnika Powszechnego”. Autor książki „Miłosz. Biografia” (Wydawnictwo Znak,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2006