Liderzy Ducha

Czy ruchy charyzmatyczne wsiąkną w Kościół i go odnowią?

28.05.2017

Czyta się kilka minut

Warsztaty charyzmatyczne w Zambrowie prowadzone przez Marcina Zielińskiego, marzec 2017 r. / Fot. youtube.com
Warsztaty charyzmatyczne w Zambrowie prowadzone przez Marcina Zielińskiego, marzec 2017 r. / Fot. youtube.com

Po lepsze życie ustawia się długa kolejka. W większości osoby starsze. Patrzą na tego, dla którego tu przyszli. On – przystojny młody chłopak w jasnej koszuli – zaprasza do siebie po kolei każdego, kto potrzebuje łaski. Kładzie ręce na ramiona kobiety, która ledwie tu przyszła z bólem kolan. – Proszę zgiąć kolano – mówi do kobiety. – Proszę iść.

Kobieta z radości prawie podskakuje: ból kolana odszedł, może chodzić swobodnie.

Sto kilometrów dalej, w kościele w wielkim mieście, po uzdrowienie wierni ustawiają się w szeregu. Z niepewnością, nawet strachem w oczach czekają, aż podejdzie do nich zakonnik i położy ręce na ich głowach. Kiedy to się stanie, niektórzy tylko spuszczą głowę i odejdą od ołtarza. Niektórzy opadną bezwładnie na ziemię. Tzw. spoczynki w Duchu Świętym to podczas mszy o uzdrowienie bardzo częsty widok.

Czuć w tych wydarzeniach nastrój tajemnicy. Kościół wypełnia gęsty tłum ludzi, a panuje idealna cisza. Po wszystkim pani Wanda, kobieta w podeszłym wieku, ściska ramię męża i mówi ze łzami w oczach: – Ostatni raz coś takiego przeżyłam, jak na własne oczy zobaczyłam papieża.

Cechy szczególne

Ruch charyzmatyczny ma już w Polsce sporą tradycję i coraz więcej sympatyków. Od lat 70. działa Odnowa w Duchu Świętym (ruch powstały w Stanach Zjednoczonych w 1967 r.). Liczy kilkadziesiąt tysięcy stałych członków i ok. 200 tys. sympatyków (dane za portalem Opoka.org.pl). Codziennie w całym kraju odbywają się spotkania, rekolekcje, wykłady i msze z udziałem charyzmatyków.

Wrażenie może robić skala zjawiska. Wystarczy spojrzeć na kalendarz wydarzeń, w których biorą udział znani polscy charyzmatycy. Prawie codziennie któryś z nich przyjeżdża do małych lub większych miejscowości i spotyka się z wiernymi.

Jednego dnia seminarium charyzmatyczne na Śląsku, drugiego – na Wybrzeżu. Wszędzie pełne sale i kościoły. Wszędzie imponująca organizacja i infrastruktura: występy chórów i zespołów muzycznych, prezentacje multimedialne. Wszędzie spotkania trwają jeszcze długo po ich oficjalnym zakończeniu, przed kościołami trwają gorączkowe dyskusje.

Odnowa charyzmatyczna dorobiła się w Polsce pokaźnego zaplecza. Zainteresowani charyzmatami mogą wziąć udział w szkoleniach i warsztatach, jak też specjalnych kursach ewangelizacyjnych.

Spektakularnym przejawem odnowy charyzmatycznej jest działalność o. Johna Bashobory, ugandyjskiego księdza. Masowe msze z jego udziałem były szeroko opisywane w mediach w całej Polsce. W relacjach powtarzają się obrazy mdlejących albo pogrążonych w ekstazie ludzi. A także głosy duchownych, którzy na takie praktyki patrzą z dystansem.

W ostatnim czasie na odnowę charyzmatyczną zwrócił uwagę mediów pewien młody chłopak ze Skierniewic. 25-letni Marcin Zieliński wystąpił w jednym z popularnych programów śniadaniowych i opowiedział, że cuda istnieją. Stwierdził też, że posiada dar uzdrawiania.

Nawrócenie miał przeżyć już jako nastolatek. Poczuł wtedy „głód Boga”. Zaczął się intensywnie modlić o to, żeby „Bóg uzdrawiał przez niego” ludzi. Na początku nic się nie działo. Dopiero – jak twierdził w jednym z wywiadów – kiedy powiedział sobie: „Trudno, taka jest wola Boża”, pojawiły się efekty. Wtedy Marcin miał wyleczyć pewną kobietę z bólu nogi tylko dzięki swojej modlitwie.

– Wiem, że do takich zjawisk podchodzi się dzisiaj z nieufnością – mówi dr Andrzej Sionek, dyrektor Katolickiego Stowarzyszenia En Christo, założyciel Szkoły Ewangelizacji i Życia Chrześcijańskiego, wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. – Wynika to z ignorancji i pomieszania pojęć. Charyzmat nie jest niczym podejrzanym. Dzielenie Kościoła na charyzmatyków i niecharyzmatyków to nieporozumienie. Bo odnowa charyzmatyczna to tak naprawdę odnowa Kościoła. Przywrócenie Duchowi Świętemu jego roli w Kościele.

Tysiące uzdrowionych

Msza z udziałem o. Teodora Knapczyka, franciszkanina z Krakowa, na początku niczym się nie wyróżnia. Zakonnik, egzorcysta i charyzmatyk przemawia spokojnym głosem. Ale wśród wiernych wyczuć można napięcie.

W kulminacyjnym momencie mszy o uzdrowienie przed ołtarzem ustawia się spory tłum ludzi. Każdemu chętnemu o. Knapczyk kładzie na głowie dłonie i odmawia krótką modlitwę. Kilka osób osuwa się na ziemię. Ktoś ma łzy w oczach, ktoś długo klęczy przed ołtarzem.

Takich mszy o. Knapczyk odprawia kilka w tygodniu. Pojawia się niemal w całej Polsce. Często w towarzystwie o. Józefa Witki, również franciszkanina, z którym modli się nie tylko o uzdrowienie, ale i uwolnienie duchowe. – Nie jestem magikiem – mówił Knapczyk podczas mszy w Ostrołęce. – To, co robimy, to nie magia. Nie mam żadnej mocy. To Bóg leczy przeze mnie. Prawdziwa siła pochodzi z miłości, wiary i modlitwy. Przygotujmy się na przyjście Pana Jezusa.

Po mszy z udziałem franciszkanina pytam osoby wychodzące z kościoła o wrażenia. Dominuje zachwyt. – Jak długo żyję, nie widziałam czegoś takiego – mówi starsza kobieta, która przyszła z wnuczką.

Pan Marek, elegancki mężczyzna po trzydziestce, we mszy uczestniczył z żoną i dwojgiem dzieci. – Wie pan, takie msze dają nam siłę i energię, której na niedzielnej mszy po prostu nie ma – mówi. – Na szczęście jesteśmy zdrowi, ale przyszliśmy, żeby modlić się o zdrowie na przyszłość. Dzięki takim świadectwom czujemy się mocniejsi.

Kiedy pytam, czy wierzy, że ludzie mdleją dzięki działaniu Ducha Świętego, uśmiecha się: – Być może mdleją z silnego wrażenie, z przejęcia. Ale jeśli po tym wszystkim poczują się lepiej, to dlaczego miałbym to krytykować?

Nowa tożsamość

Internet pełen jest relacji ludzi, którzy widzieli lub sami doświadczyli „uzdrowień” dzięki spotkaniu z charyzmatykiem. Osoby w każdym wieku opowiadają o znikających guzach, gojących się ranach i bliznach pooperacyjnych. Z drugiej strony, obecne są też sceptyczne głosy tych, którzy odnowę charyzmatyczną kojarzą z czymś niebezpiecznym, podejrzanym. Jeśli wpiszemy w wyszukiwarkę internetową hasło „Ruch Odnowy w Duchu Świętym”, pierwszym towarzyszącym mu słowem będzie „sekta”. Dwóch teologów, których prosiłem o opinię, odmówiło lub zaznaczyło, że w tekście nie może pojawić się ich nazwisko.

– Rozpatrywanie katolickich zjawisk zrzeszeniowych bez uwzględnienia posoborowej eklezjologii sprowadza cały problem do rozważań czysto socjologicznych czy quasi-psychologicznych – mówi ksiądz, profesor teologii z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Przykładem tego jest sugestia, że wierni mają potrzebę kontaktu z charyzmatykiem. Czy ktoś to zbadał, uzasadnił? Jaki procent wiernych szuka takich przeżyć duchowych o dużej intensywności? Tego rodzaju tezy to raczej fakty medialne, które być może opierają się na obserwacji zjawisk związanych z importowanymi spoza rodzimego środowiska kulturowego tzw. charyzmatykami. Vaticanum II i całe nauczanie posoborowe, zwłaszcza św. Jana Pawła II, wiele uwagi poświęca prawdzie, że Kościół z natury był i jest charyzmatyczny. Zatem przeciwstawianie warstwy hierarchicznej warstwie charyzmatycznej jest anachroniczne i pozbawione racji teologicznych.

– Charyzmat jest realizacją postanowień soboru – mówi dr Andrzej Sionek. – Duch Święty stał się w Kościele nieco zapomniany. Jest obecny w liturgii, ale tak naprawdę nieprzeżywany. Charyzmaty są znakiem jego obecności. A popularność odnowy charyzmatycznej pokazuje, że ludzie przechodzą od tożsamości kościelnej do tożsamości duchowej, w której istnieje większa potrzeba obecności Boga. Charyzmat ma być służbą na rzecz Kościoła, a nie jego zagrożeniem.

Nie zawsze jednak to się udaje. 3 kwietna tego roku metropolita częstochowski abp Wacław Depo w specjalnym komunikacie ostrzegł wiernych przed uczestnictwem w spotkaniach modlitewnych w Czatachowej pod Częstochową, organizowanych przez ks. Daniela Galusa i jego wspólnotę Miłość i Miłosierdzie Jezusa. W spotkaniach w pustelni Galusa miały uczestniczyć tysiące ludzi, w tym celebryci. Abp Depo zareagował po tym, jak kuria otrzymała wiele sygnałów, że wierni wracają z Czatachowej z niepokojem i wątpliwościami. Wcześniej w sprawie ks. Galusa komunikat wzywający do zaprzestania odwiedzania pustelni i udziału w spotkaniach modlitewnych organizowanych przez tego duchownego wydał także w 2014 r. bp Andrzej Czaja, ordynariusz opolski.

Ks. Daniel Galus otrzymał święcenia w 2007 r. Trafił do wspólnoty pustelników, która działała właśnie w Czatachowej. Od początku związany był z Ruchem Odnowy w Duchu Świętym. Jak zaznaczył w swoim komunikacie abp Depo, ks. Galus z czasem rozpoczął „posługę w duchu wspólnot charyzmatycznych” z własnej woli, nie otrzymawszy na to kościelnego zatwierdzenia. W tej chwili powołana przez arcybiskupa komisja bada status wspólnoty.

Charyzmat, czyli łaska

– Każdy charyzmatyk powinien pozostawać pod nadzorem osoby duchownej – zaznacza dr Sionek. – Bo charyzmat oznacza życie w autorytecie.

– Watykan badał naszą działalność w ramach Instytutu Ewangelizacji Świata ICPE i stwierdził, że jesteśmy wierni nauce Kościoła katolickiego – tłumaczy Anna Saj, charyzmatyczka, założycielka zespołu Armia Dzieci.

– Charyzmat dostaje się za darmo – mówi dr Andrzej Sionek. – Za przeproszeniem, każdy pijak spod sklepu może otrzymać dar i zostać charyzmatykiem. Nie będzie działał własną siłą, ale siłą Boga.

I choć przyznaje, że w swojej Szkole Ewangelizacji i Życia Chrześcijańskiego promuje odnowę charyzmatyczną, to zaznacza, że nie jest częścią Ruchu Odnowy w Duchu Świętym. – Staram się po prostu robić swoje, po cichu – tłumaczy Sionek.

– Kościół ze swej natury jest charyzmatyczny także w tzw. warstwie hierarchicznej – mówi teolog z KUL proszący o anonimowość. – Oznacza to, że odpowiedzialność za ewangelizację jako proces doprowadzenia człowieka do żywej wiary i zjednoczenia z Bogiem spoczywa także na świeckich. Jeżeli ewangelizacyjne zaangażowanie świeckich, o ile wyrasta z ich żywej wiary i szczerej intencji, mające formę indywidualną lub zbiorową, budzi czyjeś zdziwienie, a co gorsza – sprzeciw, świadczyć to może o braku rozumienia tego, czym jest Kościół jako rzeczywistość przede wszystkim teologalna, a nie jedynie socjologiczno-kulturowa.

Armia Dzieci

Modlimy się o uzdrowienia, uwolnienia i nawrócenia. Oprócz tego wskrzeszamy zmarłych – mówi Anna Saj, założycielka Armii Dzieci. Jeżdżą po całej Polsce, a na swoje wydarzenia zapraszają wszystkie pokolenia, rodziców z dziećmi, młodzież i starszych.

Proszę moją rozmówczynię o powtórzenie ostatniego zdania.

– No, może nie wskrzesiliśmy ludzi dosłownie – uśmiecha się Saj – ale wskrzeszamy do życia w Bogu. Choć w przyszłości, kto wie? Na świecie były i takie przypadki.

Anna twierdzi, że w trakcie działalności Armii Dzieci duchowe życie wielu osób bardzo się zmieniło. Znaczna ich część to ludzie młodzi.

– Charyzmaty to narzędzie do osiągnięcia celu, którym jest realizacja Bożego planu – tłumaczy. – Charyzmat sprawia, że nasza uwaga jest skupiona na Bogu i na tym, co on chce czynić w naszym życiu, w życiu innych ludzi i całych społeczeństw.

Anna Saj w 1997 r. zapoczątkowała w Polsce Posługę Kobiet Katolickich. Od 2000 r. razem z mężem jest zaangażowana w Instytut Ewangelizacji Świata ICPE, którego bazą od siedmiu lat jest Lublin. W Polsce są znani jako Armia Dzieci, liczą około 100 członków, w tym sześcioro dzieci Anny Saj.

Armia Dzieci posługuje w charakterystyczny sposób. Jest żywiołowa. Dużo miejsca zajmuje uwielbienie, posługa i nauczanie. Anna namawia do wzięcia w posiadanie tego, co Jezus zapewnił dla nas na krzyżu. Naucza o tym, jak żyć według planu, który Bóg ma dla każdego z nas, jak przemieniać umysł, aby dać się prowadzić Duchowi Świętemu. Ich spotkania są radosne, reagują spontanicznie, namawiają do tańca, radosnych okrzyków i są pełni entuzjazmu dla Jezusa. – Ważne dla nas jest oddawanie chwały Bogu – mówi Anna Saj. – To pomaga nam przezwyciężać nasze słabości i stawiać w centrum Boga.

Twierdzi, że charyzmaty w jej przypadku po prostu się pojawiły, całkiem naturalnie. – Już jako mała dziewczynka chciałam służyć Bogu – mówi. – Kiedy założyłam rodzinę, wiedziałam, że „ogień przebudzenia” muszę przekazać kolejnym pokoleniom.

Pytam, skąd w niej silne przekonanie, że Bóg chce działać za jej pośrednictwem. – Duch Święty mieszka we mnie, ma dla mnie plan, a charyzmaty to dary – mówi. – albo je przyjmiemy, albo nie. My tylko pozwalamy Bogu przez nas działać.

Kościół przyszłości

Zdaniem Andrzeja Sionka rosnąca popularność odnowy charyzmatycznej jest znakiem przemian, jakie dokonują się w Kościele jako wspólnocie.

– Ludzie mają dziś ogromny głód duchowy. Zwłaszcza ludzie młodzi – tłumaczy. – Są gotowi nawet na to, żeby się sparzyć, ale chcą doświadczyć czegoś żywego, czego nie mają w Kościele na co dzień. Nie znoszą już religijności pozbawionej podstaw, pozy, deklaracji zamkniętych w głowie. Zamiast mądrości szuka się dziś doświadczenia. A raczej mądrości opartej na doświadczeniu.

 

Według Sionka odnowa charyzmatyczna trwale zmieni Kościół. – Odnowa roztopi się w Kościele i przestanie być widoczna. Pozwolimy Duchowi Świętemu działać. I będzie to Kościół dynamiczny, nieprzewidywalny. ©


CZYTAJ TAKŻE:

 

Nieustannie potrzeba charyzmatycznej odnowy Kościoła – ale pozbawionej lęku i prowadzącej ku głębi. Tekst Piotra Sikory >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, z „Tygodnikiem” związany od 2011 r. Autor książki reporterskiej „Ludzie i gady” (Wyd. Czerwone i Czarne, 2017) o życiu w polskich więzieniach i zbioru opowieści biograficznych „Himalaistki” (Wyd. Znak, 2017) o wspinających się Polkach.

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2017