Osobna droga

Pustelnią może być mieszkanie w mieście, domek na odludziu, budynek kościelny. Pustelników jest coraz więcej. Ci prawdziwi unikają mediów.

21.06.2015

Czyta się kilka minut

Erem kamedułów na krakowskich Bielanach / Fot. Bogdan Krężel / FORUM
Erem kamedułów na krakowskich Bielanach / Fot. Bogdan Krężel / FORUM

Ojciec śpi w trumnie?” – pytają. Ja na to: „Po śmierci”. „A ma ojciec trupią czaszkę?” Ja: „Moja będzie trupia niedługo”. Jest mnóstwo stereotypów związanych z życiem pustelniczym. Ludzie spodziewają się czegoś nadzwyczajnego – opowiada o. Janusz Jędryszek, twórca i mieszkaniec franciszkańskiej pustelni na Górze Polanowskiej koło Koszalina. – W zimie noszę długą brodę, ale na lato ją strzygę, żeby nikt nie kojarzył mnie z ekstrawagancją. Tłumaczę, że pustelnia nie jest dla dziwaków, ale dla grzeszników.


Jak odróżnić dziwaka od pustelnika?
– Kiedy zamieszkałem w pustelni, wywołałem w okolicy sensację. Falą napływali do mnie dziwacy. Ktoś przyszedł w worku pokutnym i chciał tu zamieszkać. Pytam: „Ale komu worek będziesz pokazywał? Nikomu nie zaimponujesz”. Ktoś inny przyszedł boso – zimą. Ja na to: „Sarenki mają cię podziwiać? Też chodzą boso”. Dziwakom potrzebny jest tłum, na którym zrobią wrażenie, a nie pustelnia. Pustelnicy zawsze modlili się o to, żeby żadnych cudów nie było, bo będą napływać tłumy. Pustelnika wtedy „diabli biorą” – przestrzega franciszkanin.


Pustelnik jednak swoim „nicnierobieniem” prowokuje. Budzi zainteresowanie. Coraz więcej osób szuka właśnie takiej drogi życia.


Pustelnik-bloger


Do niedawna jedynymi „legalnymi” pustelnikami w Polsce byli kameduli. W naszym kraju funkcjonują dwa ich klasztory: na Bielanach w Krakowie i w Bieniszewie koło Konina. Mieszkają w osobnych domkach, zachowując milczenie. Zbierają się tylko na modlitwy i kilka razy do roku na wspólne posiłki.


Sobór Watykański II odnowił praktykę indywidualnego życia pustelniczego. Pustelnik pisze regułę, według której chce żyć i którą zatwierdza biskup. Na jego też ręce składa śluby pustelnicze: czasowe i wieczyste.


W październiku 2012 r. na ręce bp. Andrzeja F. Dziuby, ordynariusza diecezji łowickiej, pierwsze śluby pustelnicze złożył pewien ksiądz, który w rozmowie z „Tygodnikiem” prosi o anonimowość (w napisanej przez siebie regule wyrzekł się własnego imienia i nazwiska). Zrobił doktorat w Szwajcarii, ale zrezygnował z kariery, zniknął w eremie (z gr. eremia – pustynia). Tłumaczy: – Jako pustelnik prowadzę w eremie życie, które ma cztery istotne cechy: surowsze odsunięcie od świata, ciszę samotności, pogłębioną modlitwę i pokutę. Jednocześnie nie jest to ucieczka od ludzkich problemów lub stan egoistycznej izolacji. Pustelnik wybiera samotność „na pustyni”, aby dzięki temu być bliżej Boga, a to z kolei umożliwia bliższą duchową relację z ludźmi.


Nasz rozmówca prowadzi bloga: eremmaryi.blogspot.com. Nie wchodzi jednak w interakcje z internautami.
Wygląda na to, że w Polsce wciąż są ludzie, którzy biorą serio słowa Jezusa skierowane do młodzieńca: „Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!” (Mk 17, 21). Pod koniec III w. usłyszał je św. Antoni Wielki (ok. ٢٥٠–356). Wziął je dosłownie. Rozdał majątek, poszedł na pustynię. Miał niebywałą siłę przyciągania. Za nim ruszyli inni Boży szaleńcy. W ten sposób w IV w. zaczął się chrześcijański monastycyzm. Ma on dwie formy: eremicką i cenobicką (wspólnotową). Cenobitów znamy z zakonów. Ale eremici giną we mgle niepamięci.


Co daje pustelnia? – Dziwak koncentruje uwagę na sobie, a z kolei pobożny zgorszy się sobą, bo szybko wyjdzie cała prawda o nim. Tajemnica życia pustelniczego jest prosta. Odkrywamy obecność Boga w codzienności – wyjaśnia o. Jędryszek. – Kiedyś nie kląłem. Wcale nie dlatego, że byłem lepszy. Tłumiłem nerwowość, bo chciałem dawać dobry przykład. Teraz rąbiąc drewno, uderzę się w kolano i siarczyście sobie zaklnę. Taki jestem naprawdę, wyzwoliłem się z udawania.


Erem w hipermarkecie


Zgodnie z Encyklopedią Katolicką eremici żyją w samotności (stale lub okresowo, pojedynczo lub zbiorowo) i praktykują ubóstwo (łącznie z postulatem pracy), pokutę oraz modlitwę w celu ściślejszego zjednoczenia z Bogiem. Są też nazywani anachoretami (z gr. anachorein – oddalić się).


Zakonem półeremickim są kartuzi. Zakon skasowano w Polsce w 1831 r. W 1998 r. w Grabowcu koło Gdańska osiadła żeńska Wspólnota monastyczna od Betlejem i od Wniebowzięcia Najświętszej Dziewicy Maryi. Odwołuje się do duchowości św. Brunona z Kolonii. Betlejemitki powstały w połowie XX w. Zakony te są mylone z zakonami cenobitów o surowej regule.


W 1983 r. wszedł w życie nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, a wraz z nim kanon 603. Zgodnie z nim, Kościół uznaje za pustelnika „osobę poświęconą Bogu w życiu konsekrowanym, jeśli poprzez ślub albo inne święte więzy zobowiązuje się publicznie wobec biskupa diecezjalnego do praktykowania trzech rad ewangelicznych i pod jego kierownictwem zachowuje właściwy tryb życia”. Pustelnicy z kanonu 603 są indywidualną formą życia konsekrowanego.


Ilu pustelników żyje w Polsce? Nie ma zbiorczych danych, więc sprawdziłam w każdej diecezji oddzielnie. Znalazłam pięć osób po ślubach: dwóch księży (w diecezji łowickiej i częstochowskiej, jeden – były paulin) i trzy kobiety (była karmelitanka bosa w diecezji szczecińsko-kamieńskiej, była lekarka-misjonarka w diecezji warszawsko-praskiej, karmelitanka świecka w diecezji kieleckiej). Trzy osoby (ksiądz, świecka kobieta i zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości) są na wcześniejszym etapie formacji. Pustelnią jest domek w głuszy, mieszkanie w mieście, budynek na terenie ośrodka kościelnego. Kandydat musi mieć źródło utrzymania. Eremita-bloger jest kapelanem pobliskich sióstr, które zapewniają mu wyżywienie. Inni mają swoje zawody. Często mają telefony komórkowe i laptopy, co pozwala im pracować w domu – zajmują się tłumaczeniami, korektą książek. Poza tym piszą ikony. Mogą pracować na rzecz parafii, czasem wykonują proste prace na zewnątrz, jedna z pustelnic sprząta w hipermarkecie.


Chętnych do pustelniczego życia było więcej. W latach 2007–2012, w pokamedulskiej Pustelni Złotego Lasu w Rytwianach koło Staszowa, do ślubów przygotowywała się Elżbieta. Ks. Wiesław Kowalewski, dyrektor ośrodka, opowiada: – Mieszkała w specjalnie odnowionej celi na terenie byłej biblioteki. Zadbałem o to, żeby była tam lodówka, kuchenka, pralka, żelazko, maszyna do szycia, lustro w łazience. Ona to wszystko odrzuciła, nawet lustro, zostawiła tylko stolik, łóżko i klęcznik. Żyła bardzo skromnie, prosto, ubogo. Czerpała z duchowości karmelitańskiej, którą tu przyniosła, nie broniąc się przed stylem życia św. Benedykta. Jak kameduli dzieliła dobę na trzy równe części: po osiem godzin modlitwy, pracy i odpoczynku. Uczestniczyła w kościelnych nabożeństwach, nie opuszczając celi, dzięki okienku w ścianie. Wykonywała proste prace i posługi na rzecz kościoła; kuria zadbała o jej ubezpieczenie zdrowotne. Była odcięta od świata. Poza wyjazdem na pogrzeb ojca ani razu nie wyszła na zewnątrz. To było z jej strony potężne wyzwanie i duży wysiłek duchowy, fizyczny również. Była bardzo wymagająca i wielu ludziom imponowała. Wielu też duchowo pomagała, prowadząc długie rozmowy. Miała takie rozeznanie i wyczucie, że wielu chętnych „turystów” odrzucała, ale gdy ktoś był prawdziwie potrzebujący, to potrafiła o niego walczyć i poświęcać mu czas. Kilkanaście osób chciało dołączyć albo ją naśladować, nikt jednak próby nie podjął. Rezygnował po rozmowie z nią albo nie otrzymywał stosownego pozwolenia. Sama Elżbieta także nie wytrwała do końca. Zrezygnowała po czteroipółrocznym pobycie.


– Może na początku postawiła sobie zbyt wysoko poprzeczkę? – zastanawia się ks. Kowalewski. – Może gdyby zaczęła od formy łagodniejszej, a może... to wina tych, którzy ją prowadzili, zmieniających się zbyt często kierowników duchowych – nie zawsze przygotowanych? Z powodu niewielkiej popularności takiego stylu życia duchowego spowiednikom brakuje doświadczenia w prowadzeniu pustelników. Żaden ksiądz czy zakonnik, jeśli nie zgłębił osobiście duchowości eremickiej, nie będzie dobrym przewodnikiem duchowym dla pustelnika. Obowiązuje prosta zasada: „Karmię was tym, czym sam żyję”.


Czas duchowej walki


Innym przejawem ukrytego ruchu pustelniczego są eremy cenobitów. Kameduli są eremitami, bo ich konstytucje bazują na regule św. Benedykta z Nursji. Ojciec zachodniego monastycyzmu spędził w pustelni trzy lata. Cenobityzm cenił wyżej. Z jednej strony przyczynił się do wzrostu nieufności wobec pustelników, z drugiej – w regule zachował dla nich miejsce, z tym że po długiej formacji we wspólnocie. Według tej reguły żyją benedyktyni i trapiści. Jedni i drudzy posiadają pustelnie przy niektórych klasztorach.


W Polsce nie ma trapistów. Benedyktyni mają jedną pustelnię, w Biskupowie koło Nysy. Erem umożliwia im pobyt w odosobnieniu raz w miesiącu. – Pustelnia jest dla mnie wytchnieniem i odświeżeniem, które pozwala mi wrócić do mojej codziennej rzeczywistości. Zazwyczaj pobyt w pustelni jest pełen pokoju, wręcz odpoczynku, choć czasem zdarza się także czas poważnej walki, o której wiem, że muszę ją stoczyć – mówi przeor Jakub Kaliński OSB.
W 1965 r. pozwolenie na pobyt w pustelni, po wieloletnich staraniach, otrzymał trapista Thomas Merton – mieszkał w niej przez trzy lata, do śmierci. Data to znamienna, gdyż wtedy zakończył się Sobór Watykański II.


Soborowy „Dekret o przystosowanej odnowie życia zakonnego” zawiera stwierdzenie o „dostosowaniu do zmieniających się warunków epoki”. Kierunek zmian krytykowali integryści, ignorując wezwanie do odnowy „pierwotnego ducha” zakonów. Powrót do korzeni był owocny. Pierwotna nazwa kapucynów brzmiała: Bracia Mniejsi Życia Pustelniczego. Św. Franciszek mieszkał w pustelniach w La Verna i w Carceri, zachęcał do tego współbraci. Napisał „Regułę dla pustelni”, którą w 1223 r. zatwierdził papież Honoriusz III. Franciszkanie właśnie ją reaktywują. Od 2003 r. kapucyni mają erem w Zagórzu koło Brzostka na Podkarpaciu. Służy nie tylko im – opiekują się wiernymi, a biskup kieruje do nich księży przeżywających kryzys powołania. Bernardyni odnowili dwie pustelnie w Kalwarii Zebrzydowskiej. W jednej z nich długo mieszkał „samozwańczy pustelnik” Józef Żarnowiecki, z którym był kłopot. Czasem gorszył pielgrzymów (zmarł w 2004 r.). Kapituła Generalna franciszkanów konwentualnych uchwaliła w 1998 r., że każda prowincja powinna mieć pustelnię. Wielką tradycję pustelniczą mają karmelici bosi. Do 1805 r. eremem była Czerna. W 1994 r. zbudowali nowy – w Drzewinie koło Gdańska (prowincja warszawska). Mieszkają w nim o. Łukasz Kansy OCD i o. Serafin Tyszko OCD. Dzięki temu, że są tam na dłużej, inni karmelici mogą przewijać się przez pustelnię, ładując „duchowe akumulatory”.


Ryzykowne eksperymenty


Fundamentem pierwotnego życia pustelniczego była nie reguła, ale relacja mistrz (abba, starzec) – uczeń. Cytowany eremita-bloger jeździł do Włoch, Libanu, Egiptu, żeby spotkać pustelników „starszych stażem”. To trudna droga. Jedną z pułapek może być acedia – duchowa depresja. Wykuwają się tu silne indywidualności, takie jak s. Miriam od Krzyża. „Na pewno nikogo bym nie namawiała do podjęcia takiego życia – może ono być przypomnieniem, znakiem prorockim, nie jest normą” – pisała w „Więzi” (nr 11/2006). Była pierwszą osobą, która skorzystała z kanonu 603. Po zwolnieniu ze ślubów zakonnych złożyła śluby pustelnicze na ręce biskupa w Szczecinie. Jako karmelitanka mogłaby tylko czasowo przebywać w eremie. Ponad 10 lat temu złożyła ślub całkowitego milczenia.


Wobec zerwania tradycji biskupi godzą się na eksperymenty. Jeden z nich dotyczy pustelni w Czatachowej założonej przez o. Stefana Legawca. Od pięciu lat zagnieździła się tam wspólnota charyzmatyczna Miłość i Miłosierdzie Jezusa. Jej założycielem i szefem jest obecny przełożony pustelni, ks. Daniel Galus. Ma młodą „sekretarkę pustelni”, która pomaga mu ogarnąć kwestie organizacyjne – fenomen w skali globalnej. Ks. Daniel często przebywa poza pustelnią, gdyż jest potrzebny wspólnocie i tłumom. Jakim mistrzem eremityzmu jest dla braci-pustelników, czas pokaże. Od 1 września 2013 r. „pustelnicy” mają statuty, zatwierdzone przez abp. Wacława Depę na trzy lata. W październiku 2014 r. została powołana archidiecezjalna komisja monitorująca kontrowersyjnych charyzmatyków. W planach jest przeniesienie ich w inne miejsce.


Czy polski Kościół nie będzie miał problemu z prowadzeniem duchowym pustelników? Chrześcijanie poszli na pustynię zaraz po ogłoszeniu edyktu mediolańskiego przez Konstantyna Wielkiego (313 r.). Wtedy, gdy uzyskali gwarancję swobody wyznania, a Kościołowi zwrócono zarekwirowane dobra... Już w 420 r. św. Hieronim zanotował: „Wcześniej Kościół dzięki prześladowaniu rósł i był koronowany męczeństwem; jednak za panowania cesarzy chrześcijańskich rośnie wprawdzie jego bogactwo i siła, ale za to ubywa cnót”. Thomas Merton pisze, że odkąd cesarz stał się chrześcijaninem, krzyż stawał się dla świata znakiem doczesnej władzy. Brzmi znajomo…
W tym kontekście trudno nie widzieć w powrocie pustelników znaku czasu. Muszą przełamać wiele uprzedzeń, ale jeśli Duch Święty gdzieś ostatnio zstępował, obstawiałabym właśnie eremy.


Pustelnik z Góry Polanowskiej: – Utraciliśmy dziś zdolność słuchania Boga. Poprzez ciszę dla uszu, oczu i intelektu, erem ma być przestrzenią, w której na nowo uczymy się słuchać. Potem trzeba zdobyć umiejętność odróżnienia głosu Boga od innych głosów. W głosie Boga usłyszę prawdę o sobie. Prawdą nie jest ani to, co ja o sobie myślę i mówię, ani to – co inni myślą i mówią. Trzeba odejść od projekcji ludzi na mój temat. Tylko Bóg zna mnie naprawdę. ©

Autorka jest socjologiem, współpracowniczką portalu Deon.pl. Wydała książkę „Święta Rita. Kochaj i walcz”. Większość cytowanych wypowiedzi pochodzi z książki o posoborowej odnowie życia pustelniczego, która wkrótce ukaże się nakładem Wydawnictwa WAM.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicystka, absolwentka studiów doktoranckich w Instytucie Socjologii UJ, stała współpracowniczka portalu Aleteia Polska (polska edycja aleteia.org). Publikowała m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Znaku”, „Więzi”, „Przeglądzie Powszechnym”, „Liberte!”, „Pressjach… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2015