Kędy wieje duch

W ruchu odnowy charyzmatycznej do niedawna widziano wiosnę w Kościele katolickim. Dziś nie brakuje głosów, że może on być zagrożeniem.

09.09.2019

Czyta się kilka minut

Konferencja Strefa Zero organizowana co roku przez wspólnotę Metanoia, Hala Widowiskowo-Sportowa w Dąbrowie Górniczej, czerwiec 2019 r. / KATARZYNA FILIPOWSKA
Konferencja Strefa Zero organizowana co roku przez wspólnotę Metanoia, Hala Widowiskowo-Sportowa w Dąbrowie Górniczej, czerwiec 2019 r. / KATARZYNA FILIPOWSKA

Przed wejściem do budynku stojak: „Tu teraz trwa uwielbienie Boga”. Przed drzwiami na piętrze tylko dwie osoby z małym dzieckiem. Jednak zaraz drzwi się otwierają. W środku pełno. Powitania, uściski. Po chwili rozmowy milkną; na niewielkiej scenie zaczyna grać pięcioosobowy zespół. Jest głośno jak na koncercie rockowym.

Tak w siedzibie wspólnoty Metanoia w Jaworznie zaczyna się coniedzielne „spotkanie uwielbienia”.

Czym ono właściwie jest? Jego istotę najlepiej chyba oddaje pojęcie „seans duchowy”. Modlitwy przeplatane pieśniami, ekstatyczne przemowy liderów wielbiące Boga. Ludzie, którzy tańczą w uniesieniu z rękami w górze, niemal wirują. Czegoś takiego na pewno nie zobaczymy w pobliskim kościele parafialnym.

Ks. dr hab. Andrzej Kobyliński, filozof z UKSW w Warszawie, od kilku lat twierdzi, że ruch odnowy charyzmatycznej w polskim Kościele, czyli Katolicka Odnowa w Duchu Świętym i Szkoły Nowej Ewangelizacji, to część ogólnoświatowego procesu pentekostalizacji, czyli uzielonoświątkowienia czy też protestantyzacji religii katolickiej. I przestrzega, że proces ten to „religijna wojna hybrydowa”, która prowadzi do powstania globalnej, charyzmatycznej odmiany synkretycznego chrześcijaństwa. Takiego, w którym różnice doktrynalne pomiędzy poszczególnymi denominacjami z biegiem czasu znikną.

Kościół już pentekostalny

– Ale przecież Kościół katolicki już jest pentekostalny – uważa Krzysztof Demczuk, lider jaworznickiej Metanoi. – Narodził się w dniu Wylania Ducha Świętego, przez Ducha Świętego żyje i w jego mocy wypełnia swoją misję.

Podobnie uważa ks. prof. dr hab. Łukasz Kamykowski, teolog z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II. – W terminologii teologicznej charyzmatami określa się te dary, które mają służyć nie tylko osobom, które je otrzymały, ale dobru wspólnoty kościelnej dla jej wzrastania, oświecenia i pobudzenia – tłumaczy.

Co oznacza słowo „pentekostalizacja”? Pojęcie to pochodzi od starogreckiego liczebnika porządkowego pentekostos, czyli „pięćdziesiąty”, i nawiązuje do Zesłania Ducha Świętego w pięćdziesiątym dniu po wniebowstąpieniu Jezusa. Określa się nim znaczny wzrost liczby członków tradycyjnych Kościołów zielonoświątkowych oraz nowych Kościołów charyzmatycznych głównie w Ameryce Łacińskiej, Azji i Afryce (na początku XXI w. ruch ten tworzyło 100 mln osób, dziś jest ich nawet 800 mln), a także nowy rodzaj pobożności w innych Kościołach czy wspólnotach chrześcijańskich, w tym również w ruchu odnowy charyzmatycznej w łonie Kościoła katolickiego. Co warte podkreślenia – ruchu, który już w początkach swego istnienia w wyniku Soboru Watykańskiego II został zaaprobowany i włączony w strukturę Kościoła katolickiego (za pontyfikatu Pawła VI).

Na Soborze odbyła się zasadnicza dyskusja teologiczna na temat charyzmatów. Frakcja tradycjonalistów, na której czele stał kard. Ernesto Ruffini, broniła obowiązującej wówczas teologii, wedle której charyzmaty były wyjątkowymi darami, otrzymywanymi jedynie przez duchownych. Propagatorzy tezy przeciwnej pod przewodnictwem kard. ­Léona-Josepha Suenensa utrzymywali, że dary charyzmatyczne posiada każdy wierzący. Sobór uznał ostatecznie tę ostatnią tezę za właściwą i zamieścił w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele „Lumen gentium” zapis, że Duch Święty w celu odnowy Kościoła udziela wszystkim wiernym szczególnych łask.

Wedle kard. Josepha Ratzingera posoborowa religijność stała się bardziej pneumatyczna, czyli nasycona obecnością Ducha Świętego. W ruchu odnowy charyzmatycznej przyszły papież – podobnie jak Paweł VI – widział owoc Soboru, a w nowej Pięćdziesiątnicy dar dla Kościoła. Z kolei Jan Paweł II w homilii wygłoszonej w 2004 r. podczas uroczystości Zesłania Ducha Świętego wyraził pragnienie, aby „duchowość Pięćdziesiątnicy szerzyła się w Kościele, pobudzając na nowo do modlitwy, świętości, komunii i ewangelizacji”.

Nie inaczej na temat ożywienia charyzmatycznego wypowiadały się episkopaty USA, Kanady, Holandii czy Nowej Zelandii, dostrzegając w głębokim doświadczeniu religijnym i osobistym poznaniu Chrystusa istotę wszelkiej odnowy Kościoła.

Czy nowa reformacja?

Skąd zatem odmienna ocena tego fenomenu u ks. Kobylińskiego? W artykule opublikowanym w 2017 r. w „Przeglądzie Religioznawczym” Polskiego Towarzystwa Religioznawczego pod wymownym tytułem „Is Pentecostalization the New Reformation?” uczony wymienia główne zagrożenia mające wedle niego płynąć z pentekostalizacji: kwestionowanie teologii, gwałtowny rozwój wspólnot zielonoświątkowych i proces transformacji różnych Kościołów chrześcijańskich w jedną formę chrześcijaństwa charyzmatycznego czy też ewangelicznego. Jego zdaniem można to porównać z reformacją Marcina Lutra.

Świadectwa przenikania religijności pentekostalnej do Kościoła katolickiego w Polsce widzi on nie tylko w fakcie używania przez wspólnoty charyzmatyczne egzorcyzmowanej wody i soli oraz tzw. oleju radości, ale przede wszystkim w charakterystycznych fenomenach: spoczynku w Duchu (uczestnicy upadają bezwładnie pod wpływem modlitwy z nałożeniem rąk i trwają jakiś czas w odmiennym stanie świadomości) czy glosolaliach (wydawaniu melodyjnych, nieartykułowanych dźwięków). Zjawiska te, według niego, nie wykraczają poza granice znaczeniowe takich pojęć jak hipnoza, trans czy autosugestia.

Sąd ten w znacznej mierze podziela biskup opolski Andrzej Czaja, przewodniczący Komisji Nauki Wiary KEP. W referacie wygłoszonym w styczniu 2018 r. na Jasnej Górze wprost odniósł się do tez ks. Kobylińskiego. Do księży rekolekcjonistów, ojców duchownych i spowiedników kapłańskich mówił m.in. o tym, że jednym z gorzkich owoców pentekostalizacji chrześcijaństwa jest jego wewnętrzna dechrystianizacja, czyli sprowadzenie go na poziom zaspokajania podstawowych ludzkich pragnień i potrzeb.

Uznał, owszem, że zjawisko to może być szansą dla katolików, bo eksponuje osobistą relację z Jezusem i niesie otwartość na Ducha Świętego, większą spontaniczność i zapał misyjny. Zastrzegł jednak, że trzeba zachować czujność, by ustrzec się przed synkretyzmem i uniwersalizmem. Oraz przed charakterystyczną dla współczesnego pentekostalizmu „duchowością mirakularną”, w której cuda traktuje się jak fundament religii. Cuda czy też fenomeny, zdaniem hierarchy, zdarzały się w czasach apostolskich, ale we współczesnym świecie trudno o takie „spektakularne oznaki Bożej aktywności”.

Z tezami bp. Czai i ks. Kobylińskiego polemikę podjęło kilku polskich duchownych.

Ojciec dr Wit Piotr Chlondowski OFM w artykule „Pentekostalizacja Kościoła w ujęciu kard. Ratzingera oraz dokumentów episkopatów” odnosi się krytycznie do tezy, jakoby przekonanie o możliwości nawiązania bezpośredniej komunikacji z Bogiem było niezgodne z nauczaniem Kościoła. Twierdzi, że chrześcijanie właśnie w myśl nauczania Magisterium mają nie tylko możliwość bezpośredniego kontaktu z Bogiem, ale „trwają z Nim w bezpośredniej, osobowej więzi”. Podkreśla też, że stosowane przez charyzmatyków „nowe sakramentalia” (egzorcyzmowana woda, sól i olej) należą do wielowiekowej liturgicznej praktyki. Z kolei ks. dr hab. Tomasz Szałanda w artykule „Jak mówić i nie mówić o pentekostalizacji Kościoła” odrzuca kategoryzowanie tego zjawiska w sposób wyłącznie pejoratywny i proponuje badanie go „w świetle biblijnych wydarzeń i obietnic realizujących się w każdym wieku w sposób odpowiedni do zamysłu Stwórcy”.

Lśnij

Jaworzno, siedziba Metanoi. Minęła godzina, na scenę wychodzi Krzysztof Demczuk. To centralna część spotkania – coś na kształt kilkuminutowego kazania. Lider Metanoi, ubrany w trampki, dżinsy i T-shirt z napisem „Awake, arise, shine” (obudź się, powstań, lśnij), nawiązując do Listu do Hebrajczyków mówi, że jedni muszą coś w swoim życiu zacząć, inni skończyć, a jeszcze inni – skończyć, żeby zacząć. Zebrani kwitują to słowami aprobaty.

Jak na pustyni

– A dlaczego fenomeny nie mogą się zdarzać dzisiaj? – zastanawia się Demczuk, nawiązując do słów bp. Czai. – Przecież wszystkie nowe zjawiska, które pojawiały się w minionych wiekach w Kościele, jak choćby monastycyzm czy przebudzenie franciszkańskie, były związane z fenomenami. Bo takie jest działanie Ducha Świętego. Kościół zawsze był ostrożny w tych kwestiach, i słusznie. Ale dzisiaj wiemy, że fenomeny nie zawsze oznaczały niebezpieczeństwo. Były i są tam, gdzie Duch Święty i żywy Kościół.

Owszem, przyznaje, w Metanoi zdarzały się właściwie wszystkie fenomeny kojarzone ze wspólnotami charyzmatycznymi, także doświadczenie ognia i oleju (uczucie, jakby ręce były dotknięte ogniem lub pokryte oleistą cieczą). – Jednak nigdy nie staraliśmy się tych zdarzeń akcentować. W okresie swoistego boomu na „spoczynki w Duchu” ograniczyliśmy modlitwę z nałożeniem rąk. Fenomeny to zjawiska marginalne. Większość życia to jest pustynia, kiedy się idzie i nie doświadcza nic. Kiedy żyje się tylko z wiary.

Członkowie Metanoi niechętnie mówią o fenomenach, chętniej opowiadają, dlaczego w ogóle tu przychodzą.

Michał (32 lata): – Kilka lat temu z żoną szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy karmić się obecnością Boga. Tu je znaleźliśmy. Tu wzrastamy i nabieramy sił, by jeszcze radykalniej iść za Bogiem.

Karolina (25 lat): – Zawsze byłam taką niedzielną katoliczką. W zeszłym roku trafiłam do szpitala z powodu ciężkiej choroby. Tak ciężkiej, że prosiłam Boga o śmierć. Z czasem Bóg zaczął mnie z tego powolutku wyciągać. Tu doświadczam, że Boga można też w cierpieniu uwielbiać, w trudach oddawać mu chwałę, a on to przemienia.

Wojtek (56 lat): – Szczerze mówiąc na początku nie chciało mi się na te spotkania przychodzić. Ale zobaczyłem coś, czego w kościele przedtem nie widziałem. Niesamowite serce dla Boga i dla drugiego człowieka. Doświadczyłem spotkania z żywym Bogiem. To przenikało całe moje ciało – tego nie da się z niczym innym pomylić.

Ksenia (32 lata): – Jestem we wspólnocie od sześciu lat. To dla mnie dom, a ludzie, którzy mnie tu otaczają, to rodzina. Co mi ona daje? Wszystko, co dobre, inaczej pewnie bym zbłądziła. Przedtem było różnie.

Andrzej (49 lat): – Żona przyprowadziła mnie na niedzielne uwielbienie. Poczułem, że ten rodzaj modlitwy przybliża mnie najbardziej do Boga. Tu w centrum wszystkiego jest On. Uczestnictwo w tych spotkaniach pozwoliło mi lepiej zrozumieć mszę świętą. Teraz wiem, że jest ona po to, aby zjednoczyć się z Panem Bogiem.

Maryla (55 lat): – Całe życie chodziłam do kościoła, ale tak naprawdę nie było w tym Boga. Nie umiałam się modlić. Dopiero gdy mój narzeczony trafił do więzienia, zaczęłam w żalu i płaczu modlić się do Boga i zaprosiłam go do swego serca. Na drugi dzień wszystko było inne, jakby świat nagle nabrał kolorów. Poczułam w sobie radość i wiem, że nie była ona ze mnie. Zaczęłam szukać ludzi, którzy też doświadczyli takiego spotkania. I trafiłam tutaj.

Krzysztof Demczuk mówi, że doświadczył wszystkich fenomenów. W tym spoczynku w Duchu. – Człowiek jest całkowicie świadomy, ma błogie uczucie pokoju, bezpieczeństwa.

Największym fenomenem był jednak dla niego moment nawrócenia, 23 lata temu. Był uzależniony od narkotyków, miał kilka spraw karnych. Pojechał na szkolne rekolekcje i trochę z przekory, a trochę z poczucia beznadziei powiedział do Boga, w którego nie bardzo wierzył: „Jeśli naprawdę jesteś, zmień moje życie!”. Kilka dni później zbudził się bez głodu narkotykowego. Następnego dnia – także. Żadnych bólów mięśni czy wysięków z nosa. „To przecież niemożliwe” – pomyślał. Ale tak już zostało. Zaczął nowe życie.

Nieplanowane dzieci

Pentekostalizacji przyglądają się krytycznie nie tylko ks. Kobyliński i bp Czaja. W 2015 r. Konferencja Episkopatu Polski zakazała rozpowszechnionej w wielu wspólnotach charyzmatycznych tzw. spowiedzi furtkowej: praktyki mającej zamykać „furtki”, przez które może wniknąć zły duch, otwarte grzesznymi czynami wiernego lub jego przodków. Biskupi zakazali także mszy i nabożeństw z modlitwą o uzdrowienie z tzw. grzechów pokoleniowych, czyli takich, które przechodzą ze zmarłych przodków na ich potomków.

Również Watykan zaczął się baczniej przyglądać temu zjawisku. W 2013 r. episkopat Niemiec zorganizował pod patronatem Papieskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan konferencję „Ewangelikalne, pentekostalne, charyzmatyczne: nowe ruchy religijne wyzwaniem dla Kościoła katolickiego”. A w 2016 r. Kongregacja Nauki Wiary ogłosiła list do biskupów „Iuvenescit Ecclesia” („Kościół się odmładza”) na temat relacji pomiędzy darami hierarchicznymi i charyzmatycznymi w Kościele i kryteriów rozeznawania nowych ruchów. Prefekt kongregacji, kard. Gerhard Ludwig Müller, prezentując tezy dokumentu na łamach „L’Osservatore Romano”, nazwał nowe ruchy charyzmatyczne w Kościele „nieplanowanymi dziećmi”, o które rodzice troszczą się tak jak o pozostałe, a nawet bardziej.

Ks. Kamykowski: – Kościół jest w tym znaczeniu katolicki, że udaje mu się różne tendencje godzić. Nieważne, w jakim modelu Kościoła się uczestniczy. Ważne, by w braterstwie zwiastować ewangelię, bo do tego zostaliśmy powołani. Zawsze ostatecznym kryterium jest miłość, która buduje jedność.

W podobnym tonie wypowiada się także ostatnio bp Czaja, tonując nieco wcześniejsze sądy. Podkreśla, że „potrzeba wiele uważnego słuchania, cierpliwego dialogu i diagnozowania, w świetle prawdy objawionej i nauczania Magisterium Kościoła”. Oraz że „miłość jest najdoskonalszą i jedyną drogą realizacji charyzmatów, najlepszym testem prawdziwości tego, co Boże w Kościele”.

Modlitwa o uzdrowienie

Jaworzno. Już prawie koniec spotkania. Na scenę jeszcze raz wychodzi Krzysztof Demczuk i rozpoczyna czas trzech „setów wstawiennictwa”.

W pierwszej części rozbrzmiewa modlitwa za Kościół, za jego jedność, za papieża, księży, za liderów i pastorów Kościołów ewangelicznych oraz za naród wybrany. W drugiej zebrani modlą się za swoje domy, rodziny, małżeństwa, finanse. Trzeci „set” to modlitwa o uzdrowienie i uwolnienie. „Chcemy się modlić, bo wierzymy, że Pan jest lekarzem i ciągle uzdrawia, amen. I powiedział w swoim słowie, żebyśmy kładli na chorych ręce, a oni odzyskają zdrowie” – mówi Demczuk.

Zebrani rzeczywiście kładą sobie nawzajem ręce na ramiona, na plecy i odmawiają modlitwę. Na końcu seansu wspólnie odmawiają też „Ojcze Nasz” i „ Zdrowaś Maryjo”.

„Psychomanipulacją jest ogłaszanie podczas mszy czy nabożeństw o uzdrowienie, że oto w tej chwili Pan Bóg uzdrawia tego czy innego, konkretnego uczestnika takiej modlitwy” – mówił bp Czaja w kwietniu tego roku do wyższych przełożonych żeńskich zgromadzeń zakonnych. Przypomniał, że już w 2000 r. Kongregacja Nauki Wiary wydała krytyczną instrukcję na ten temat. Zapowiedział też, że Komisja Nauki Wiary KEP wyda niebawem dokument dotyczący kryteriów eklezjalności wspólnot w Kościele.

Skoro duch, pneuma, wieje tam, kędy chce, praca nad rozpoznaniem jego skutków zapewne nigdy nie będzie łatwa. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz oraz tłumacz z języka niemieckiego i angielskiego. Absolwent Filologii Germańskiej na UAM w Poznaniu. Studiował również dziennikarstwo na UJ. Z Tygodnikiem Powszechnym związany od 2007 roku. Swoje teksty publikował ponadto w "Newsweeku" oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2019