Klucz, nie miecz

Krzyż to znak bezbronnej solidarności, nie konfrontacji i walki. Czy taki jego sens mają na myśli organizatorzy masowej akcji „Polska pod Krzyżem”?

09.09.2019

Czyta się kilka minut

 / BEATA ZAWRZEL / REPORTER
/ BEATA ZAWRZEL / REPORTER

Kiedy w organizowanym przez ciebie religijnym wydarzeniu uczestniczy około miliona osób, znaczy, że trafiłeś w ważne ludzkie potrzeby. A właśnie taki społeczny zasięg miała akcja „Różaniec do granic” zorganizowana dwa lata temu przez fundację Solo Dios Basta. Trzy lata temu ta sama fundacja zorganizowała też tzw. Wielką Pokutę, która zgromadziła ok. stu tysięcy osób na Jasnej Górze. Solo Dios Basta organizuje teraz kolejne podobne religijne wydarzenie: „Polska pod Krzyżem”. Ma się ono odbyć 14 września, w Święto Podwyższenia Krzyża.

Pierwotnie jako centralne miejsce spotkania planowano sanktuarium Świętego Krzyża w Górach Świętokrzyskich. Jednak ze względu na trudności logistyczne i te związane z ochroną przyrody (sanktuarium leży na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego) opiekujący się Świętym Krzyżem misjonarze oblaci nie zgodzili się na współorganizowanie akcji. Ostatecznie ma ona odbyć się na lotnisku Aeroklubu Włocławskiego w Kruszynie – gdzie, wedle wstępnych szacunków, może przybyć co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób, by modlić się na różańcu, słuchać konferencji i świadectw, uczestniczyć w drodze krzyżowej, mszy i kilkugodzinnej adoracji Krzyża. Organizatorzy apelują też, by podobne modlitewne czuwania organizować w tym samym czasie w innych miejscach – dla tych, którzy nie mogą przybyć pod Włocławek, a chcieliby „duchowo włączyć się w to wydarzenie”.

Choć „Polska pod Krzyżem” jest inicjatywą świeckich katolików, to akcję wspiera kilku biskupów: ordynariusz włocławski bp Wiesław Mering, który odprawi mszę na lotnisku, a także abp Andrzej Dzięga ze Szczecina, bp Janusz Stepnowski z Łomży, bp Jerzy Mazur z Ełku, bp Henryk Tomasik z Radomia i ordynariusz zielonogórsko-gorzowski Tadeusz Lityński. Zachęcają oni diecezjan albo do wyjazdu do Kruszyna, albo do organizowania czuwania „pod Krzyżem” w diecezjach i parafiach.

Akcja ma szansę zyskać szeroki społeczny odzew. Istotne zatem jest pytanie o sens tego działania i o jego możliwy wpływ na uczestników.


CZYTAJ TAKŻE

STANISŁAW ZASADA O AKCJI „RÓŻANIEC DO GRANIC”: Modlitwa, także na różańcu, nie może być orężem w walce. Chyba że chodzi o walkę z własnymi grzechami.


Czas apokalipsy

Analiza rozmaitych tekstów i wypowiedzi wyjaśniających sens „Polski pod Krzyżem” wzbudza mieszane uczucia. Tekst wprowadzający, umieszczony na internetowej stronie wydarzenia, wskazuje wyraźnie, że organizatorzy akcji wpisują się w narrację rozpowszechnianą ostatnio przez polskich biskupów, wedle której Kościół i wiara są w Polsce bezpardonowo atakowane. Co więcej, autorzy tej swoistej deklaracji programowej nie ograniczają swej wizji tylko do Polski, ale kreślą apokaliptyczną wizję całego świata, w której stoimy niemal na progu ostatecznej bitwy dobra ze złem. „W ostatnim czasie wzmogły się ataki na Kościół ze strony antychrześcijańskich środowisk. Bluźnierstwa zaczęły szerzyć się na nieznaną nam skalę. Usłyszeliśmy o księżach popełniających samobójstwa i porzucających stan kapłański. Na całym świecie ma miejsce masowe odejście od wiary. To, co dotychczas było jasno nazywane grzechem, staje się przedmiotem debaty. Płoną kościoły i katedry. Tę listę moglibyśmy jeszcze wydłużać”.

Organizowana przez nich akcja ma być odpowiedzią na pytanie, co robić w takiej sytuacji: „Jesteśmy chrześcijanami, ludźmi nadziei i znamy siłę modlitwy. A znakiem zwycięstwa jest dla nas Krzyż Chrystusa. Dlatego zapraszamy wszystkich na wspólną modlitwę w blasku Krzyża Chrystusowego”. Działacze fundacji Solo Dios Basta nie stronią od języka militarno-religijnego. Mówią o „poszukiwaniu Bożych Wojowników” czy „duchowej tarczy antyrakietowej”, zapraszają ludzi, by „poszli z nimi w ten bój”.

W mniej militarnym stylu wypowiadają się wspierający akcję biskupi. Ale także oni w większości wskazują na sytuację zagrożenia i prześladowania chrześcijan w Polsce. Bp Stepnowski z Łomży stwierdza: „Dziś, kiedy obserwujemy coraz więcej sytuacji zagrażających naszej wierze i Kościołowi, chcemy na nowo stanąć do wspólnej modlitwy. Szerzące się antychrześcijańskie ideologie, publiczne bluźnierstwa, napaści na kościoły i kapłanów, znieważanie obrazów Matki Bożej i wizerunków Świętych, domagają się ze strony wiernych podjęcia duchowego dzieła pokuty i moralnej odnowy. Musimy na nowo jako Polska stanąć pod Krzyżem naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Bp Mering w rozmowie w Radiu Maryja wyrokuje: „Trzeba być krótkowzrocznym, żeby nie zauważyć prób znieważenia Krzyża, jego wyszydzenia, wyśmiania. Nie mamy już najmniejszych wątpliwości, że chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą religijną – również w świecie, nie tylko tutaj”.

Najmniej uwagi na rzekome zagrożenia zwraca abp Dzięga. W swoim zaproszeniu na czuwanie w Kruszynie, zamieszczonym na stronie polskapodkrzyzem.pl, kładzie nacisk na to, że choć ci, którzy nie uwierzyli w Jezusa, drwili z Niego w czasie konania na krzyżu, to pod samym krzyżem, gdzie stała matka Jezusa, umiłowany uczeń i Maria Magdalena, panowała cisza, miłość i jedność serc. Według metropolity szczecińskiego adoracja Krzyża wprowadza nas właśnie w tę przestrzeń, pomimo zewnętrznych trudności, a nawet drwin z wiary.

Osobiste doświadczenie

Wydaje się, że dla zrozumienia i teologicznej oceny akcji „Polska pod Krzyżem” kluczowe jest rozróżnienie poczynione przez jednego z głównych jej organizatorów. Na spotkaniu we Włocławku Maciej Bodasiński wyjaśniał, że wydarzenie ma mieć dwa wymiary – osobisty i społeczny, narodowy. Gdy chodzi o ten pierwszy, to jest to zaproszenie dla „wszystkich, którzy w życiu źle się mają, którym jest ciężko, czują się obciążeni, zmęczeni życiem, których małżeństwa się rozpadają, którym ciężko jest być rodzicem, którym praca wymyka się z rąk, którzy żyją w smutku, w lęku, chorobie”, gdyż „do tych, którzy się źle mają, pierwszy przychodził Chrystus”.

W wymiarze społecznym chodzi o to, by „zaprosić Opatrzność Bożą, Pana Boga, by tak jak zawsze mieszkał w naszej ojczyźnie”. Zaproszenie takie oznacza wedle Bodasińskiego „zaproszenie miłości, pokoju, budowanych głębokich mądrych relacji międzyludzkich”, do czego sami nie jesteśmy zdolni, lecz „potrzebujemy wsparcia »z góry«”.

Sens „Polski pod Krzyżem” w wymiarze osobistym dobrze wpisuje się w głęboką, biblijną teologię Krzyża. Ukrzyżowany Chrystus dzieli do końca los człowieka. Jak możemy przeczytać choćby w Liście do Hebrajczyków: „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4, 15). Krzyż przyjęty dobrowolnie i z miłości przez Jezusa jest symbolem ujawniającym solidarne uczestnictwo Boga nawet w najciemniejszej stronie rzeczywistości.

Adoracja Krzyża jest w chrześcijańskiej tradycji praktyką duchową, która może otworzyć naszą świadomość na tę obecność Boga także w ciemnych wymiarach naszej egzystencji. Świadomość zaś tej obecności pozwala na przezwyciężanie życiowych trudności w podobny sposób, w jaki swoje życie przeżył Jezus: bez agresji, lecz z cierpliwością i miłością.

Nawrócenie – ale z czego?

Znacznie bardziej problematyczny jest społeczny sens akcji „Polska pod Krzyżem” – a niestety on zdaje się dominować w medialnym przekazie.

Owszem, niektóre teksty odnoszące się do tego wymiaru współbrzmią z przesłaniem Ewangelii – jak choćby wskazanie, że adoracja Krzyża powinna łączyć się z budowaniem mądrych relacji społecznych opartych na miłości i prowadzących do pokoju. Także konkluzja, iż narastające w Polsce konflikty religijno-kulturowe wymagają „ze strony wiernych podjęcia duchowego dzieła pokuty i moralnej odnowy”, jest jak najbardziej słuszna.

Problem polega jednak na tym, że w tekstach wyjaśniających sens akcji brak jakiejkolwiek sugestii, na czym owo nawrócenie i moralna odnowa katolików miałyby w dzisiejszym kontekście konkretnie polegać. Z drugiej strony opis owego społecznego kontekstu akcji jest (delikatnie mówiąc) niezbyt adekwatny do rzeczywistej sytuacji Kościoła w Polsce. Apokaliptyczna wizja prześladowań i bluźnierstw sugeruje, że polscy katolicy są ofiarami jakichś przeważających wrogich sił. Stwierdzenia bp. Meringa, że „chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą religijną – również w świecie, nie tylko tutaj”, zrównuje przejawy antyklerykalizmu z eksterminacją chrześcijan, do której dochodzi w niektórych częściach świata. To grube nadużycie.

Takie obsadzenie się w roli ofiar jest nie tylko zafałszowaniem rzeczywistości i policzkiem wobec tych chrześcijan na świecie, którzy naprawdę cierpią i umierają za wiarę. Utrudnia też realny proces nawrócenia, który powinien objąć także rzetelny i bolesny rachunek sumienia i zdanie sobie sprawy, że to nie tylko my spotykamy się czasami z agresją i drwiną, ale również sami krzywdzimy innych – przez poniżające i wykluczające słowa oraz czyny pełne przemocy. Prawdziwe nawrócenie powinno wiązać się z przyznaniem się przed sobą i przed innymi, że to my, katolicy, jesteśmy w dużej mierze odpowiedzialni za narastające w Polsce napięcia i konflikty (także te z podtekstem religijnym). Karmiąc się wizją nacierających z zewnątrz wrogów wiary i Kościoła, łatwo poczuć się niewinną ofiarą i całą odpowiedzialność za zło przerzucić na owych wyimaginowanych „innych”.

Symboliczne zawłaszczanie

Z punktu widzenia ewangelicznej teologii Krzyża problematyczne wydają się także dwa inne aspekty społeczne akcji.

Ma ona być bowiem nie tylko osobistym przeżyciem religijnym, ale swego rodzaju demonstracją. Jak mówił Maciej Bodasiński z fundacji Solo Dios Basta, „plac zapełniony modlącymi się ludźmi to komunikat, także medialny. Także skierowany do ludzi niepewnych, ludzi przerażonych tym, jak trudno dziś wychowywać dzieci, bo gry, bo internet, bo deprawacja, bo lewica w szkołach”.

Owszem, uzewnętrznienie wiary (by skorzystać ze sformułowania użytego przez bp. Meringa) jest potrzebne. Ale sposoby uzewnętrzniania wiary mogą być bardzo różne. Można postawić pytanie: czy wielkie zgromadzenie, które ma pozwolić „policzyć się” katolikom, pokazać, że wciąż są istotną społecznie siłą, pasuje do ewangelicznego przesłania, jakie wyłania się z opisu krzyżowej męki Jezusa? Przecież, zgodnie z przekazami Ewangelii, była ona raczej rezygnacją z „medialnego”, przekonującego wszystkich wydarzenia. Wszak to przeciwnicy Jezusa nawoływali: „jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!” i mówili między sobą: „Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego” (Mt 27, 40. 42). Śmierć na krzyżu nie miała w sobie nic z „komunikatu medialnego”, który mógłby przekonywać o sile Zbawiciela. Przeciwnie, jawiła się – także uczniom – jako znak odrzucenia rabbiego z Nazaretu przez Boga i stanowiła poważne wyzwanie dla ich wiary w Niego.

Niewątpliwie Krzyż nabrał w przeciągu dziejów chrześcijaństwa innego znaczenia. Owa przemiana dokonała się głównie w czasach, z którymi wiąże się święto Podwyższenia Krzyża. Jest ono bowiem pamiątką rzekomego odnalezienia drzewa krzyża przez ludzi wysłanych przez cesarzową Helenę – matkę Konstantyna Wielkiego. To właśnie Konstantyn miał ujrzeć we śnie krzyż i usłyszeć głos: „W tym znaku zwyciężysz”, co doprowadziło go do uznania chrześcijaństwa i do wysiłków, by zrobić z niego religię państwową.

Warto jednak pamiętać, że – zgodnie z przekazem Ewangelii – sens śmierci krzyżowej Jezusa wiąże się m.in. z odrzuceniem przez Niego roli politycznego mesjasza, który miał wygnać rzymskich okupantów i przywrócić teokratyczne królestwo Izraela. Tak więc konstantyńskie powiązanie państwa i Kościoła niezbyt harmonizuje z ewangeliczną wizją królowania Boga. W swoim ewangelicznym sensie Krzyż stanowi przeszkodę w sojuszu tronu i ołtarza.

Tutaj ujawnia się druga problematyczna strona akcji „Polska pod Krzyżem” – zawarta właśnie w samej treści nazwy tego wydarzenia, a obecna także w wielu wyjaśniających ją wypowiedziach. Chodzi o to, że nie mówi się tu o obecności pod Krzyżem polskich katolików czy Kościoła, który jest w Polsce, lecz Polski jako takiej. Mamy do czynienia z wydarzeniem, które usiłuje utożsamić polskość z chrześcijaństwem. W kontekście istniejących obecnie w naszej ojczyźnie silnych sporów kulturowo-religijnych, które ujawniają, że wielu Polaków świadomie (i z różnych przyczyn) dystansuje się od Kościoła, od chrześcijaństwa lub w ogóle od wiary, takie właśnie określenie sensu akcji wygląda na próbę symbolicznego zawłaszczenia Polski przez niektóre środowiska katolickie.

Bezbronność i otwarcie

Adoracja Krzyża, w ciszy i skupieniu, może być bardzo owocną praktyką duchową. Pod warunkiem, że będzie też kontemplacją ewangelicznego sensu tego najważniejszego chrześcijańskiego symbolu. Wówczas trwanie pod Krzyżem może kształtować wspólnotę, jaką opisywał papież Franciszek w adhortacji „Evangelii gaudium”, wspólnotę, która „włącza się w codzienne życie innych, skraca dystans, uniża się aż do upokorzenia, jeśli to jest konieczne, i przyjmuje ludzkie życie, dotykając cierpiącego ciała Chrystusa w ludzie” (EG 24). Chodzi o wspólnotę ludzi o sercu, które „nigdy się nie zamyka, nigdy nie szuka poczucia własnego bezpieczeństwa, nigdy nie wybiera sztywnej samoobrony. Wie, że ono samo musi wzrastać w zrozumieniu Ewangelii i w rozeznawaniu dróg Ducha, i wtedy nie rezygnuje z możliwego dobra, lecz podejmuje ryzyko pobrudzenia się ulicznym błotem” (EG 45). ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2019