Gdy cukier nie krzepi

Niemożliwe do zaspokojenia pragnienie, nadmierne oddawanie moczu, osłabienie, postępujące wyniszczenie organizmu... - tak starożytni Grecy opisywali chorobę, która do dziś pozostaje nieuleczalna. Ale już nie śmiertelna - można z nią żyć, a nawet wspiąć się na Kilimandżaro.

29.07.2008

Czyta się kilka minut

Pompa insulinowa - urządzenie wielkości odtwarzacza mp3, które zastępuje uciążliwe zastrzyki, ale kosztuje nawet do kilkunastu tysięcy zł i tylko w niektórych przypadkach jest refundowane /fot. Mbbradford/wiki /
Pompa insulinowa - urządzenie wielkości odtwarzacza mp3, które zastępuje uciążliwe zastrzyki, ale kosztuje nawet do kilkunastu tysięcy zł i tylko w niektórych przypadkach jest refundowane /fot. Mbbradford/wiki /

Według danych International Diabetes Federation na całym świecie żyje obecnie około 246 mln ludzi z cukrzycą. Najwięcej - ok. 40 mln - w Indiach, podobnie w Chinach. W USA liczba diabetyków przekroczyła 20 mln. O połowę mniej jest ich w Rosji, w Niemczech zaś przeszło 7 mln.

Statystyki są jednak bezużyteczne wobec słabej społecznej świadomości problemu, jakim jest życie z cukrzycą. A nie jest to problem błahy. Wiedza stanowi w walce z tą chorobą główną broń.

Kilka twarzy słodkiej choroby

Potrafimy wyobrazić sobie, choćby stereotypowo, ludzi cierpiących na większość chorób. Ale nie działa to w przypadku cukrzycy. Jej objawów nie widać. I - co najważniejsze - sama choroba nie jest jednolita. To grupa chorób, w których zaburzona jest przemiana materii. Cechują się wysokim stężeniem glukozy we krwi zwanym hiperglikemią. Powoduje ją niewystarczające wydzielanie hormonu zwanego insuliną albo jego nieprawidłowe działanie.

Insulinę produkują komórki beta trzustki, skupione w obszary zwane wysepkami Langerhansa. U zdrowego człowieka insulina wydzielana jest na stałym poziomie w nocy i między posiłkami. Ale kiedy organizm otrzymuje zastrzyk glukozy po zjedzeniu posiłku obfitego w węglowodany (np. pieczywa, słodyczy, owoców), trzustka wydziela insulinę konieczną do utrzymania właściwego poziomu glukozy we krwi. W cukrzycy ten mechanizm ulega zaburzeniom.

W przypadku cukrzycy typu 1 insulina nie jest wydzielana wcale, ponieważ zniszczone zostają komórki beta trzustki. I to nie byle jak - organizm chorego dokonuje aktu autoagresji: jego układ odpornościowy atakuje te komórki, traktując je jak ciała obce. Początek choroby bywa często bardzo gwałtowny. Pojawia się trudne do opanowania pragnienie, częste oddawanie moczu. Widzenie staje się zamazane, wzmaga się apetyt, a wszystkiemu towarzyszy senność i zmęczenie. Często chudnie się mimo że się je więcej. Organizm marnieje jak przy niedożywieniu, choć otrzymuje wszystko, co konieczne. Dlaczego? Brakuje insuliny odpowiedzialnej za metabolizm węglowodanów, więc organizm nie jest w stanie wyłapać koniecznej do życia energii z glukozy we krwi. Niezwykle ważne jest więc podawanie insuliny. Od tej pory chory musi zaakceptować fakt, że bez niej nie przeżyje. Ten typ cukrzycy występuje zdecydowanie najrzadziej - u 5-10 proc. chorych. Najczęściej u dzieci i młodzieży, stąd zwie się go także cukrzycą młodzieńczą.

Cukrzyca typu 2 występuje zwykle u osób w średnim wieku lub starszych. Cierpi na nią ponad 90 proc. diabetyków. Tu organizm produkuje insulinę, jednak jego tkanki uodparniają się na jej działanie. Często spowodowane jest to otyłością. W efekcie insuliny jest za mało, rośnie więc poziom glukozy we krwi. Wystarczy odpowiednia dieta, pozbycie się zbędnych kilogramów, aktywność fizyczna i zażywanie doustnych leków obniżających poziom glukozy.

Co powoduje cukrzycę? - Większość pacjentów choruje na jej tzw. wielogenowe formy - wyjaśnia dr Maciej Małecki z Kliniki Chorób Metabolicznych Collegium Medicum UJ. - Choroba wystąpiła u nich w wyniku współdziałania różnych genów i czynników środowiskowych. Czynniki genetyczne nie tyle wywołują chorobę, ile do niej predysponują. Jeżeli równowaga między genetycznymi czynnikami ochronnymi i predysponującymi zostanie zaburzona, szczególnie przy oddziaływaniu środowiska, powstaje cukrzyca.

Choroba może być także warunkowana wyłącznie genetycznie. Zwana jest cukrzycą typu MODY (Maturity Onset Diabetes of the Young, typu 1-6). - To rzadka forma - podkreśla dr hab. Dariusz Moczulski z Kliniki Chorób Wewnętrznych i Nefrodiabetologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. - Rozpoczyna się z reguły w drugiej lub trzeciej dekadzie życia, często powoli. Cukrzyca typu MODY występuje u około 2-3 proc. wszystkich przypadków.

Wreszcie, cukrzyca pojawia się także u zdrowych kobiet, zwykle w trzecim trymestrze ciąży, i mija po urodzeniu dziecka. Jednak u 30-50 proc. tych kobiet rozwija się w ciągu kilkunastu lat cukrzyca typu 2. Odporność organizmu na działanie insuliny pojawia się na skutek np. wydzielania hormonów łożyskowych.

Mam cukrzycę. I co dalej?

2 mln Polaków cierpią na cukrzycę. Kolejne 3-4 mln są w tzw. stanie przedcukrzycowym, czyli poziom glukozy we krwi na czczo jest u nich podwyższony. Skąd mieć pewność, że jest się zdrowym? Odpowiedź pozornie banalna brzmi: badać się. Pozornie, bo Polacy nie dostrzegają takiej potrzeby.

To niezwykle istotne w przypadku cukrzycy typu 2, gdyż - jak mówi dr Moczulski - oprócz podłoża genetycznego ogromną rolę odgrywają w niej styl życia, dieta, aktywność fizyczna i otyłość. Zmiana stylu życia może zwiększać lub zmniejszać ryzyko. Nie zaobserwowano takiego wpływu na cukrzycę typu 1.

Jeśli nikt w rodzinie nie ma cukrzycy typu 1, ryzyko zachorowania przez całe życie wynosi mniej niż 1 proc. Gdy choruje rodzic lub rodzeństwo - wzrasta ono do ok. 4-6 proc. W przypadku cukrzycy typu 2 wynosi ono nawet 20-30 proc. Jednak w jej przypadku sami możemy je zmniejszać, prowadząc zdrowy, aktywny tryb życia i nie dopuszczając do nadwagi.

Chorobę trzeba oswoić, ale najpierw - oswoić się z nią. Można ją potraktować jak nowego domownika. Jeśli będziemy go ignorować, atmosfera stanie się niezdrowa i szybko dojdzie do konfliktów. Jedynym dobrym wyjściem jest akceptacja choroby. A jeszcze lepiej... znalezienie jej jasnych stron.

Warto zdać sobie sprawę, że cukrzyca nie musi być chorobą, na którą się umiera. To od chorego zależy, w jakim stopniu uda się utrzymywać poziom glukozy jak najbardziej zbliżony do prawidłowego. To możliwe tylko przez zbilansowaną dietę, przyjmowanie zastrzyków insuliny w odpowiednich dawkach (ewentualnie lekarstw w przypadku cukrzycy typu 2) i zażywanie ruchu. Dobroczynne skutki ujawnią się szybko: traci się zbędne kilogramy, dzięki odejściu sprzed telewizora ma się więcej energii, a przede wszystkim oddala się wizja groźnych powikłań.

Bo cukrzyca jest podstępna - powoduje spustoszenie w organizmie, ale nie boli. Długotrwały zbyt wysoki poziom glukozy we krwi doprowadza do zmian w wielu organach na skutek uszkodzenia naczyń krwionośnych. Dochodzi do zmian w siatkówce oka (retinopatia) i zaburzeń widzenia. Inne powikłanie - nefropatia - polega na uszkodzeniu kłębuszków nerkowych, prowadzącym do niewydolności nerek. Neuropatia, czyli uszkodzenie nerwów, która powoduje zaburzenia czucia, przyczynia się do powstania tzw. zespołu stopy cukrzycowej. Utrata czucia naraża stopy na skaleczenia, które mogą przekształcić się w trudno gojące rany (skóra u diabetyków jest szczególnie wrażliwa). Dotyka to 6-10 proc. chorych. Nieleczone zmiany mogą skończyć się nawet amputacją kończyny. Do innych poważnych powikłań cukrzycowych należy np. choroba wieńcowa czy choroba naczyń mózgowych.

Kosztowne zaniedbania

- W USA ponad połowa chorych włączanych do leczenia dializami to chorzy na cukrzycę, z czego ponad 95 proc. na cukrzycę typu 2 - zauważa dr Moczulski. - Cukrzyca jest główną przyczyną ślepoty w krajach rozwiniętych i stanie się nią również w krajach rozwijających się. Jest ona również główną przyczyną amputacji kończyn dolnych niezwiązanych z urazem.

Z danych International Diabetes Federation wynika, że koszty leczenia diabetyka cierpiącego na niewydolność nerek są trzy do czterech razy wyższe niż diabetyka bez powikłań. W krajach rozwiniętych 25 proc. ogółu wydatków na walkę z cukrzycą pochłania leczenie następstw zaniedbania choroby. W samych Stanach 44 proc. puli przeznaczonej na leczenie cukrzycy jest wydawane na leczenie w szpitalu osób z powikłaniami, a jedynie 19 proc. na leki i akcesoria niezbędne diabetykom. Według dr. Moczulskiego biedniejsze kraje mogą sobie z leczeniem powikłań nie poradzić.

Widać to już dzisiaj. Ponad 80 proc. światowych wydatków na walkę z cukrzycą przypada na kraje rozwinięte. Reszta na kraje mniej zamożne. Problem w tym, że to ich obywatele stanowić będą wkrótce 80 proc. całej populacji chorych na cukrzycę. - Zachorowalność na cukrzycę typu 2 rośnie dramatycznie - mówi dr Moczulski. - Bardziej w krajach Azji, Afryki i Ameryki Południowej niż w krajach rozwiniętych Europy. W USA najbardziej wśród Azjatów, Murzynów i Latynosów. W ciągu najbliższych dwóch dekad będzie ich dwa razy więcej.

Długość życia człowieka wymagającego insuliny to w Zambii średnio 11 lat. W Mali około 30 miesięcy. W Mozambiku człowiek ten umrze po roku. Średnie wydatki na opiekę zdrowotną na jednego diabetyka w 2007 r. wyniosły ok. 6 dolarów w Burundi, 10 w Tadżykistanie, a w Gujanie - 78.

Cicha epidemia zbierze ogromne żniwo w krajach biedniejszych - jak wymienione powyżej, gdzie brak funduszy nawet na środki ratujące życie, a także tych, gdzie się ich nie refunduje albo - jak donosi IDF - nawet nakłada na nie dodatkowe podatki.

Choroba dla rozsądnych

Sam dostęp do nowoczesnych leków i dobrej jakości insuliny nie wystarczy, aby uniknąć zaniedbań. Powodów może być bez liku: bo ciężko zmienić przyzwyczajenia, "bo przecież nic nie boli!", bo czuje się opór przed robieniem sobie zastrzyków, bo nie wie się o znaczeniu powikłań, wreszcie - bo uwielbia się słodycze, świeży chleb czy młode ziemniaki z koperkiem. Szkodzi się w ten sposób przede wszystkim sobie, ale też budżetowi, który w przyszłości będzie musiał udźwignąć ciężar kosztów leczenia.

By tego uniknąć, w przypadku cukrzycy typu 1 wystarczy kilka zastrzyków z insuliny (za pomocą tzw. penów, które przypominają pióro do pisania; pozwalają one na precyzyjne dozowanie, mają krótkie i cienkie igły, które sprawiają, że zastrzyk nie boli), kilka pomiarów poziomu glukozy dziennie za pomocą glukometru (urządzenia mieszczącego się w damskiej torebce; na pasek testowy nanosi się odrobinę krwi z opuszka palca i po kilku sekundach na wyświetlaczu pojawia się wynik). Do tego dieta, ruch - i to wszystko.

Błędny jest pogląd, że osoby z cukrzycą stosują jakąś wymyślną dietę. Po prostu odżywiają się zdrowo i ograniczają węglowodany. Diabetycy nie powinni się nabierać na triki firm, które oferują produkty "specjalnie dla nich". Cóż z tego, że w wafelkach zamiast cukru użyto słodziku, kiedy i tak zawierają tyle samo węglowodanów co zwykły produkt?

Płonne nadzieje

Co jakiś czas media donoszą o rzekomo rewolucyjnych metodach leczenia. Takie doniesienia - jak przekonuje dr Danuta Galicka-Latała z Kliniki Chorób Metabolicznych Collegium Medicum UJ - szkodzą diabetykom, którzy nabierają błędnego przekonania, że ich codzienne zmagania z penami i glukometrem są bezsensowne. Do dziś nie wynaleziono skuteczniejszego sposobu na cukrzycę niż powyższe. Dla insuliny każda inna niż zastrzyk forma podawania byłaby zabójcza. Insulina to białko. Nie można jej przyjmować w postaci tabletek - uległaby strawieniu. W 2006 r. w USA zarejestrowano insulinę wziewną. Przewidywano, że Exubera produkowana przez firmę Pfizer będzie hitem wśród pacjentów. Jednak już jesienią 2007 r. koncern zaprzestał produkcji. U stosujących lek zauważono pogorszenie pracy płuc. Problemem okazało się także dopasowanie dawki.

Jak wyjaśnia dr Małecki, budzące wielkie nadzieje przeszczepy komórek beta trzustki są jeszcze w fazie eksperymentu. - Przeszczep tych komórek od innych ludzi wymaga uzyskania ich w dużej ilości. Najczęściej dochodzi też do dość szybkiego odrzucenia przeszczepionych komórek - mówi.

Zmagania

Na co dzień zmartwienia diabetyków bywają zupełnie prozaiczne: co i jak przygotować na obiad i przeliczyć na świętą dla każdej osoby z cukrzycą jednostkę zwaną wymiennikiem węglowodanowym. Jest to ilość danego produktu zawierająca 10 g węglowodanów. Ustala się według niej liczbę jednostek wstrzykiwanej insuliny.

Coraz częściej zdarzają się doniesienia o dyskryminacji diabetyków, i to już od najmłodszych lat. Dyrektorzy przedszkoli i szkół odmawiają przyjmowania dzieci z cukrzycą, powołując się na przepisy zabraniające podawania na ich terenie leków. W kwietniu zajęła się tą sprawą nawet Rzecznik Praw Dziecka. Argumentowała, że liczba małych diabetyków będzie wzrastać i nie sposób chować głowy w piasek.

Ale wciąż w restauracji czy kawiarni nie sposób się dowiedzieć, z jakich składników przyrządzona jest potrawa lub napój, który chcielibyśmy zamówić. Starając się o posadę, lepiej nie informować pracodawcy o cukrzycy. Choć Polskie Towarzystwo Diabetologiczne (PTD) wyraźnie podkreśla, że każdy diabetyk, niezależnie czy leczony insuliną, czy nie, może podejmować każdą pracę. Jedyne ograniczenia dla leczonych insuliną dotyczą m.in. zawodu pilota, maszynisty czy pracy na wysokościach - ze względu na możliwość wystąpienia hipoglikemii, czyli, spowodowanego przedawkowaniem insuliny, zbyt niskiego poziomu cukru we krwi, który prowadzić może do zasłabnięcia. Jednak PTD stawia sprawę jasno: "jest rzeczą niedopuszczalną, aby sam fakt chorowania na cukrzycę stanowił przyczynę dyskryminacji lub nierównego traktowania".

Lekcję tę najlepiej odrobili Amerykanie. Tamtejsze Stowarzyszenie Diabetyków oferuje pomoc prawników walczącym z dyskryminacją w sądzie. Diabetycy wywalczyli sobie prawo do bycia policjantami, oficerami straży przybrzeżnej czy urzędnikami kontroli skarbowej.

Ilona Kwarta, chora na cukrzycę typu 1, wspięła się w tym roku na najwyższy szczyt obu Ameryk - Aconcaguę. Wcześniej zdobyła Kilimandżaro i Mont Blanc. W 2006 r. chorujący na cukrzycę od 26 lat Will Cross dotarł na biegun południowy. Nim tego dokonał, zdobył biegun północny, a także McKinley i również Aconcaguę. Jakby tego było mało, przeszedł też Saharę. Wśród sław także nie brakuje diabetyków: był nim i Puccini, i Thomas Edison, a także Ernest Hemingway czy H.G. Wells. Cukrzycę ma Elizabeth Taylor i Hale Berry. To chyba jedyna nieuleczalna choroba, z którą można zdobywać szczyty.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2008