W poszukiwaniu silnych liderów

VAIRA VĪKE-FREIBERGA: Potrzebujemy silnych przywódców, ale ich moc powinna wypływać z zasad, którym hołdują, i wartości, jakie wyznają.

06.11.2017

Czyta się kilka minut

 / ANTONI WITWICKI FOTO@FOTOTONI.PL
/ ANTONI WITWICKI FOTO@FOTOTONI.PL

KATARZYNA TRACZ: Jaka jest Pani największa obawa co do przyszłości Łotwy?

VAIRA VĪĶE-FREIBERGA: Martwi mnie to, że populacja mojego kraju się zmniejsza. Wielu Łotyszy emigruje, a ci, którzy zostają w kraju, będą musieli unieść ciężar utrzymania starzejącego się społeczeństwa. Ten problem dotyczy całej Europy. Według prognoz w 2050 r. na utrzymaniu jednego pracującego będzie czterech emerytów. Ponadto niepokojący jest postęp technologiczny, który sprawia, że maszyny mogą przejąć część pracy wykonywanej przez ludzi. Nadzieją pozostaje wzrost efektywności pracy, który pozwoli na wzrost produktywności. Musimy też pamiętać, że w Europie występuje rozwarstwienie ekonomiczne społeczeństwa, pokazuje to tzw. wskaźnik Giniego. Społeczeństwa to naczynia połączone. Jako prezydent, podczas pracy nad budżetem byłam postawiona wobec wyboru, czy uprzywilejować wielodzietne rodziny, czy emerytów. Uznałam, że taki wybór jest nie do zaakceptowania, bo całe społeczeństwo powinno solidarnie ponosić ciężary. Nikt nie może być uprzywilejowany, bo to będzie oznaczać, że ktoś inny będzie pokrzywdzony.

W Europie mamy wojnę. Rosjanie w ramach ćwiczeń Zapad 2017 ćwiczą zaraz przy granicach Unii Europejskiej. Czy Łotysze boją się rosyjskiej agresji?

Co ciekawe – nie! Łotysze ufają Sojuszowi Północnoatlantyckiemu i wierzą, że Sojuszem nie dowodzą ludzie grzeszący naiwnością.

A czy z łotewskiego punktu widzenia rosyjska mniejszość, stanowiąca około jednej czwartej populacji Waszego kraju, nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa?

Łotysze nie boją się, że pewnej nocy mieszkający po sąsiedzku etniczni Rosjanie zaczną podrzynać im gardła, że stanie się coś podobnego jak podczas wojny w krajach byłej Jugosławii.

Ale jeszcze przed 2014 r. wydawało się niemożliwym, aby w Europie jeden kraj naruszył integralność terytorialną innego państwa...

Jednak Rosjanie najechali Gruzję w 2008 r. A dlaczego? Ponieważ NATO niedługo wcześniej odmówiło Gruzji i Ukrainie przedstawienia planu działań na rzecz członkostwa. Potem zwłaszcza Niemcy wypowiadały się niechętnie o przyjęciu Ukrainy w poczet członków Sojuszu. Rosja wykorzystała zatem geopolitycznie to zaniechanie i zareagowała jawną agresją.

Co NATO powinno zrobić, by chronić swoich członków sąsiadujących z Rosją?

Powinno przede wszystkim skupić się na wypełnianiu luk w swoim systemie obrony. Wiele lat jako prezydent Łotwy przekonywałam, że przyjęcie do Sojuszu wszystkich krajów bałtyckich to istotny sygnał wysłany do Rosji, której retoryka z roku na rok stawała się bardziej reakcyjna i szowinistyczna. Mimo upadku żelaznej kurtyny nadal potrzebny jest silny potencjał odstraszania. Przyjmowanie do NATO nowych członków stało się środkiem odstraszania. Odpowiednim sposobem postępowania w stosunku do Rosji jest pokazywanie siły, a nie ustępowanie.

Czyli kierunek obrany przez NATO po szczycie w Warszawie jest dobry?

Właściwie ten twardy kurs został obrany już podczas walijskiego szczytu w 2014 r. To absolutnie właściwy kierunek. Choć nadal potrzebne są udoskonalenia.

Jakiego rodzaju?

Zwłaszcza w zakresie procesu podejmowania decyzji oraz długości łańcucha dowodzenia. Zbyt wiele czasu zajmuje rozmieszczanie wojsk. To musi zostać zmienione.

I Unia Europejska, i NATO potrzebują dziś silnego przywództwa?

Raczej określonych zasad i wartości. Nie może być tak, że trzy dni po zakończeniu kadencji przywódca europejskiego kraju podpisuje intratny kontrakt w państwie, które może być uznane za potencjalnie wrogie. To niedopuszczalne. Na Łotwie to byłoby uznane za korupcję. Potrzebujemy liderów, silnych przywódców, ale ich moc powinna wypływać z zasad, którym hołdują, i wartości, jakie wyznają.

Co poradziłaby Pani rządzącym, którzy mierzą się z wyzwaniami kolejnych nadciągających nad Europę kryzysów?

Europejscy liderzy nie stoją teraz przed wyzwaniami poważniejszymi niż przywódcy sprzed dekady czy dwóch. Świat ciągle się zmienia, pojawiają się nowe problemy, z którymi trzeba się zmagać. Gospodarka raz rośnie, raz przeżywa kryzys. Szaleni, niebezpieczni ludzie obejmują rządy, a potem je tracą. Bez względu na okoliczności przywódcy powinni pozostawać wierni wartościom. Jeśli raz po raz sięgać będą do konstytucji i wczytywać się w nią, jeśli będą mieć jasną wizję tego, w jakim świecie chcą żyć, to nie będziemy musieli się martwić o przyszłość.

A dlaczego obywatele wybierają szaleńców na przywódców?

Bo szaleńcy obiecują przychylić ludziom nieba, jednocześnie usuwając im grunt spod nóg. ©

Prof. VAIRA VĪĶE-FREIBERGA, była prezydent Łotwy, prezes Klubu Madryckiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2017

Artykuł pochodzi z dodatku „Kto porwie Europę?