"Fill The Harmony Philharmonics"

Spotkania jazzmanów z filharmonikami kończą się różnie. Bywa, że obie strony, zamiast się inspirująco różnić, znajdują wspólny, nadto nijaki mianownik. W wypadku omawianej płyty dodatkowo niepokoić mogła geneza: muzyka powstała z okazji imprezy fetującej Gdańsk w Warszawie. Wiem, że muzycy, zwłaszcza młodzi, też muszą z czegoś żyć, niemniej, przy całym dotychczasowym uznaniu dla Sławka Jaskułke, byłem dość sceptyczny.

14.08.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Sceptyk nie powinien jednak odrzucać doświadczenia. Owszem, ze dwa razy pojawia się muzyka ilustracyjno-filmowa; na krótko, poza tym brzmienia te zostały podporządkowane całości. A całość jest naprawdę zróżnicowana: jazzowe trio pianisty, smyczki orkiestry kameralnej i (na jednej ścieżce) śpiew Miki Urbaniak.

Początek należy do wiolonczeli. Błażej Goliński gra niskie, naznaczone emocją frazy, zapowiadające i już tworzące ładną melodię. Podejmuje ją lider, którego fortepian od razu radykalnie podaną linię przetwarza. Ten duet pianisty i wiolonczeli jest świetny i bardzo zmienny, cała płyta mogłaby się zresztą nazywać “Metamorfozy". Pojedyncze akordy klawiszy i legato wiolonczeli, ciut po webernowsku grający fortepian i wiolonczela raczej punktowana - a to dopiero początki.

Idea ciągłej przemienności łączy się z dbałością o narracyjną konsekwencję. Logikę taką dobrze słychać np. w “Q Rzepa NY", gdzie poszczególne i bardzo różne części z siebie wynikają. Nawet melodeklamowany wokal Urbaniak, który ma być czymś w rodzaju cytatu, staje się kolejną logiczną częścią. Utwór zaczyna się od pomysłu na orkiestrę; powstaje jakby wyrwa w przestrzeni: wiele stopni dzieli górę, czyli nieco zawodzące skrzypce, od dolnych smyczkowych rejestrów. Po takim przygotowaniu pojawi się długie solo perkusji, w które wejdzie ostinato fortepianu, którego muzyczną implikacją będą z kolei dwie linie smyczków i tak dalej.

Muzycy byli siebie nawzajem ciekawi, nie rezygnując przy tym z własnych genealogii. Dlatego też nowe doświadczenie jest tu nie tylko opisowym hasłem, lecz przede wszystkim muzycznym efektem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2005