Barokowa orkiestra – czy orkiestry?

Gdy używamy dziś pojęcia „orkiestra”, wyobraźnia podsuwa nam obraz filharmonicznej estrady wypełnionej potężnym zespołem symfonicznym. To typ orkiestry klasyczno-romantycznej.

25.10.2015

Czyta się kilka minut

Fot. Młodzi muzycy z zespołu I Bassifondi: koncerty 14 XI (dla dzieci) i 15 XI / Fot. FESTIWAL POZNAŃ BAROQUE
Fot. Młodzi muzycy z zespołu I Bassifondi: koncerty 14 XI (dla dzieci) i 15 XI / Fot. FESTIWAL POZNAŃ BAROQUE

Czy więc często używane pojęcie „orkiestra barokowa” oznacza coś analogicznego, podobnie standardowego?
Etymologia tego pojęcia sięga starożytnej Grecji i jej teatru. Nazywano tak (ὀρχήστρα) miejsce bezpośrednio przed sceną, gdzie umiejscowiony był chór. W czasach nowożytnych, gdy pojawiły się przedstawienia z obligatoryjnym udziałem muzyki (np. renesansowe intermedia – okazałe widowiska wykonywane między aktami teatralnego dramatu przy okazjach najważniejszych dworskich uroczystości), miejsce to zajęli instrumentaliści i z czasem to do nich poczęto odnosić zitalianizowane greckie słowo orchestra.

Do wczesnej opery

Właśnie z włoskimi intermediami (także z francuskim ballet de cour czy elżbietańską masque) wiązać można też powstanie zalążków orkiestry nowszego typu, zjej podziałem na wyspecjalizowane „sekcje”. Ich obsada instrumentalna bywała bogata i zróżnicowana, wykształcając przy tym szereg zwyczajowych „idiomów”, które trwale przeniknęły do rozwiniętej w pełni w XVII w. opery (można to zaobserwować już w „Orfeuszu” Monteverdiego z 1607 r.) – scenom z udziałem bóstw towarzyszyły smyczkowe brzmienia viol i strunowych instrumentów szarpanych – lutni, teorb, harf; dla motywów pasterskich za stosowne uważano dźwięki fletów i instrumentów dętych stroikowych (szałamaje, pomorty, dulciany, krzywuły), scenom infernalnym tradycyjnie akompaniowały puzony, cynki itp. W miarę rozwoju gatunku operowego dochodziło jednak raczej do redukcji niż rozwijania zespołów – na obsady „bogate” mogły sobie pozwolić tylko spektakle wystawiane pod mecenatem możnych dworów, gdy zaś opera pojawiła się w publicznych teatrach Wenecji czy Neapolu i stała się przedsięwzięciem komercyjnym, zatrudniano raczej mniejsze zespoły, których trzonem pozostawały smyczki i basso continuo, z okazjonalnie dodawanymi „rejestrowo” obojami (najczęściej dwojącymi partie skrzypiec, niekiedy tylko grającymi solo) lub fletami, a także rogami.

„Uniformizacja” króla Słońce

Na królewskim dworze w Paryżu, od czasów Ludwika XIII działał sławny zespół Les Vingt-quatre Violons du Roi, który można postrzegać jako pierwszą autonomiczną orkiestrę, powołaną tylko do wykonywania muzyki instrumentalnej. Przez zawarte w nazwie „skrzypce” rozumiano całą rodzinę tych instrumentów, od samych skrzypiec po wielkie basses de violon. Ten występujący w doborowym składzie zespół, rozkwitający zwłaszcza za Ludwika XIV, wyróżniało też to, co jeszcze nie było w tych czasach regułą, później zaś stało się istotnym wyróżnikiem gry orkiestrowej: ujednolicone smyczkowanie i wynikająca z niego wspólna artykulacja. Z tych zdobyczy korzystała także orkiestra operowa najbardziej uprzywilejowanego kompozytora XVII-wiecznej Francji, Jeana-Baptiste’a Lully’ego, który chętnie dopełniał les violons obojami i fagotem (często w charakterystycznym trio), a także fletami podłużnymi i – okazjonalnie – trąbkami i kotłami.

To właśnie orkiestry operowe dały właściwy początek „standaryzacji” obsady, to one stały się zalążkiem orkiestry klasycznej (zaś w skromnej włoskiej operowej uwerturze – sinfonii – widzieć można protoplastkę głównego orkiestrowego gatunku: symfonii), a działając często w stałym składzie dały początek orkiestrze także jako instytucji życia muzycznego. Osobną kwestią pozostaje wielkość – dziś przyjmuje się na ogół, że o orkiestrze możemy mówić dopiero wtedy, gdy poszczególne jej głosy występują w obsadzie zwielokrotnionej. Jednak nie było to regułą w czasach baroku – za orkiestrę (określaną zresztą wieloma różnymi nazwami: capella, Kapelle, concerto, symphonia, ripieno, consort czy po prostu gli stromenti) uważano także zespoły grające w solowej obsadzie, o ile jej faktura pozostawała homogeniczna lub rola – akompaniująca. Orkiestrą mógł być nawet kwartet smyczkowy.

(Un)regulirte Kirchenmusik 

W muzyce kościelnej wszystko zależało od lokalnych możliwości, a te bywały nader zmienne nawet w ramach jednego ośrodka – doskonałego przykładu niezwykłej różnorodności obsad, form i faktur dostarczają kantaty Bacha, w których napotkać można przegląd bodaj wszystkich spotykanych w jego czasach typów obsady, od najskromniejszej na głos i continuo, po „królewską”, w której do korpusu smyczków przyłączają się grupy dęte z fletami, obojami, trąbkami i kotłami (jak w BWV 119 i in.).

Swój ideał obsady, jaką chciałby mieć stale do dyspozycji (i jakiej nigdy nie otrzymał), lipski kantor zawarł w słynnym manifeście adresowanym do rady miasta, „Ent- wurf einer regulirten Kirchenmusik” (Projekt uregulowań muzyki kościelnej, 1730). Miała by to być podwójna lub potrójna obsada skrzypiec I i II, podwójna altówek i wiolonczel (z możliwością podziału altówek na I i II, po dwie) oraz jeden kontrabas, do tego 2-3 oboje, 1-2 fagoty, trąbki i kotły. Bach nie wspomina np. o fletach, bo nierzadko grywali na nich wymiennie oboiści (wówczas oczywiście nie można było użyć równocześnie par fletów i obojów, ale radzono sobie z tym, w razie potrzeby zatrudniając na specjalne okazje dodatkowych muzyków per diem).

Nie istnieje więc jeden „model” barokowej orkiestry i chcąc dochować wierności historycznym realiom, należy zawsze przestudiować różne uwarunkowania miejsca i czasu, z którego pochodzi kompozycja, nie zapominając zarazem, że barok to epoka, w której ceniono varietas i wykonawcy mieli spory margines swobody w kształtowaniu brzmienia oraz doborze obsad. Współcześni muzycy mogą więc wykazać się tu sporą kreatywnością, wciąż pozostając w kręgu stylistycznej adekwatności i poprawności – nie da się nią jednak usprawiedliwić wszystkiego. Częstym grzechem jest np. tyleż efektowne, co zdecydowanie nadmiarowe basso continuo, łączące wiele różnorodnych akordowych i basowych instrumentów na ogół wbrew zaleceniom ówczesnych teoretyków. ©


Różnorodności barokowych orkiestr będziemy mogli posłuchać m.in. na koncertach:
Tylko Bach, ale jaki Bach! – Jean Rondeau, Anne Freitag, Lina Tur Bonet, Kore – orkiestra barokowa: 7 listopada, godz. 18.00, CK Zamek
Po prostu barokowa orkiestra – European Union Baroque Orchestra, Lars Ulrik Mortensen: 8 listopada, godz. 18.00, CK Zamek
Niby nie opera, ale już prawie opera – Maria Sanner, Carlo Vistoli – śpiew, Anne Freitag, Kore – orkiestra barokowa: 11 listopada, godz. 18.00, Teatr Polski

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2015

Artykuł pochodzi z dodatku „Festiwal Poznań Baroque 2015