Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Europejski modernizm, który w powszechnej świadomości zapisał się jako niemalże wyłącznie budowany przez mężczyzn, bez kobiet, które często pozostawały w cieniu swoich partnerów, nie miałby szans zaistnieć w znanej dziś formie. Gerda Taro, fenomenalna przedwojenna fotografka, jest tego doskonałym przykładem. Choć interesowały ją najróżniejsze obszary ludzkich emocji, ale do historii fotografii przeszła przede wszystkim jako fotoreporterka wojny domowej w Hiszpanii. Jej biografia to właściwie gotowa fabuła literacka - wywodząca się z ubogiej rodziny, uzdolniona i uparta, świadoma swojej wartości stała się postacią ikoniczną dla pierwszych pokoleń kobiet, które wywalczyły sobie możliwość samodzielnego decydowania o swoim życiu. Nic więc dziwnego, że została także bohaterką powieści Heleny Janeczek. „Trudno dziś powiedzieć coś wiążącego na temat przyszłości, bo żyjemy w chaotycznych czasach. Dlatego chętniej patrzę w przeszłość, tam można znaleźć wiele odpowiedzi”, mówiła Janeczek.

Przeczytaj wywiad Aleksandry Lipczak z Heleną Janeczek
Przeczytaj tekst „Zdjęcia, które miały zatrzymać wojnę” Renaty Kopyto o Gerdzie Taro
W czwartek mieliśmy okazję, dzięki Aleksandrze Klich, odwiedzić świat literacki Angeliki Kuźniak. Biografka wielu wybitnych, choć czasem nieco zapomnianych artystek przyznała, że kiedyś irytowało ją często zadawane pytanie - dlaczego pisze tylko o kobietach? Wcześniej wydawało się to jej oczywiste, bo chodziło przede wszystkim o przywracanie pamięci o kobietach, których zasługi dla sztuki XIX i XX wieku trudno przecenić. Po latach stwierdziła jednak, że równie ważne okazało się to, że wiele czytelniczek jej biograficznych opowieści znalazło w nich odbicie własnych doświadczeń. Kuźniak opowiadała także o swoich strategiach wchodzenia w historie swoich bohaterek. Barwne i pełne anegdot życie, ogrom materiałów archiwalnych - to wszystko, wbrew pozorom, może utrudniać zbudowanie szczerej i niebanalnej opowieści. Dlatego potrzebny jest szczegół, przykuwająca wzrok szczelina, dzięki której możemy zajrzeć do środka i zobaczyć zupełnie nowe rzeczy.
CZYTAJ WSZYSTKIE MATERIAŁY I RELACJE Z FESTIWALU

Rebecca Solnit to autorka, która strzeże swojej prywatności. Amerykańska eseistka po publikacji książki „Mężczyźni objaśniają mi świat” w 2014 roku stała się postacią ikoniczną dla współczesnego feminizmu. Nic więc dziwnego, że media na całym świecie - na różne sposoby i zapewne z różnymi intencjami - próbowały dopasować jej postać pod z góry przygotowane biograficzne formaty. Solnit odpowiadając na tę grę, wydała w zeszłym roku przewrotną książkę „Recollections of My Nonexistence”, gdzie sama, niezwykle starannie i precyzyjnie, opowiedziała to, co chciała o sobie opowiedzieć. W rozmowie z Agnieszką Graff mówiła, że w przestrzeni publicznej kobiety obsadzane są w określonych rolach, a ich słowa wpisywane są w gotowe schematy. Można dostać literacka nagrodę Nobla i wciąż być pytaną o przepisy kulinarne i życie erotyczne. I nie chodzi o to, że o kulinariach albo seksualności nie można rozmawiać publicznie - trzeba jednak zadbać, aby o potrawkach grzybowych albo pikantnych anegdotach rozmawiać z pozycji równorzędnych i komfortowych dla wszystkich dyskutantów i dyskutantek.
Przeczytaj także tekst „Poza zasadą prywatności” Agnieszki Graff o Rebecce Solnit
SPOTKANIA DO OBEJRZENIA NA: