Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dramatyczne nieporozumienie pojawia się wtedy, gdy ktoś nie potrafi odróżnić gołębicy od kruka. Przy podobnych pomyłkach nie doświadczy się nigdy fascynacji otwartym niebem, zaś jedyny głos rozbrzmiewający w pustynnym pejzażu będzie informował, że w naszym świecie liczy się tylko pustka, gdyż nie istnieją już żadne autorytety. Gdyby podobny scenariusz obowiązywał nad Jordanem podczas chrztu Jezusa, zamiast Dobrej Nowiny otrzymalibyśmy tragiczną nowinę. Dla niektórych środowisk tragizm i poczucie przegranej jawią się jednak niezmiennie jako oznaka realizmu i podstawowa zasada bytu. Tymczasem trzeba umieć patrzeć, aby dostrzec niebo otwarte i gołębicę szybującą nad piaskami pustyni.
Pesymistyczne wizje nie zawsze stanowią przejaw realizmu. Czasem odnajdujemy w nich tylko groteskowe przejawy braku wyobraźni. W przeddzień nazistowskiej napaści na Francję, w wydawanym w Lyonie organie opozycji, "La Marianne", ukazał się dramatyczny apel skierowany do pisarzy francuskich. Wzywał on do przygotowania książki, "która zbawi Francję". Jako wzór do naśladowania wskazywał "Mein Kampf"...
Chrystus nad brzegiem Jordanu uświadamia nam, że jest tylko jeden Zbawiciel. Jego łaska wprowadza w perspektywę otwartych niebios i pozwala przezwyciężyć każdą dawkę pesymizmu. Nie należy poszukiwać zbawienia na poziomie programów politycznych ani też publikacji książkowych. Szczególnie pretensjonalne jest przedstawianie grafomanów jako nauczycieli i orędowników zbawiania świata.