Nie wszystko, co mam, jest partyjne

Idźcie głosować! Nie bójcie się wysiłku intelektualnego, nie bójcie się odważnych decyzji, nie bójcie się zaangażowania, które wychodzi poza łatwy sceptycyzm zniechęconych.

18.10.2007

Czyta się kilka minut

 /
/

Niedziela wyborów przypada w tym roku tydzień po niedzieli papieskiej, przypominającej troskę Jana Pawła II o świadectwo ludzkiej godności. Prawda o tej godności, akcentowana tak wyraziście w pierwszej encyklice "Redemptor hominis", nie może być sprowadzona do okolicznościowych rocznic. Trzeba ją konsekwentnie głosić poprzez wspólną troskę o wartości, które ukazywał cały pontyfikat. Wyrazem naszej wiernej pamięci niech będzie także obecność przy urnach wyborczych, nawet jeśli wydaje się nam, że nie ma to wpływu na los polskich przemian.

O wpływie na kształt ludzkich dziejów osób bezimiennych, nieznanych światu, osób mówił Papież blisko Grobu Nieznanego Żołnierza w 1979 r. Przywoływał wtedy "wszystko, co Polskę stanowi", nawet jeśli na wzór ewangelicznego ziarna pada w ziemię i dopiero po obumarciu przynosi owoc. Mówił o ziarnie przelanej krwi i ziarnie codziennej pracy, ziarnie miłości i ziarnie cierpienia. Wszystkie one składają się na zasiew polskiej demokracji.

Godność i odpowiedzialność

Wielki duchowy rezonans, który wywołała homilia z placu Zwycięstwa, wynikał z urzekającej wizji człowieka jako istoty niepowtarzalnej, zjednoczonej z Bogiem, zakorzenionej w historii, odpowiedzialnej za współbraci, świadomej zadań. Jan Paweł II nie tropił wroga, nie wskazywał zdrajców, nie straszył zagrożeniami; głosił natomiast nadzieję, wyzwalał z lęku, apelował do godności. Co nam zostało z tamtej wizji? Czy potrafimy w przedwyborczych licytacjach zachować pamięć wielkich wyzwań, które opisywał językiem solidarnego zaufania Bogu, jakże różnym od języka używanego w tamtym czasie przez funkcjonariuszy partyjnych? Czy potrafimy z tą samą godnością i poczuciem odpowiedzialności wychodzić naprzeciw nowym wyzwaniom i nie zrażać się tym, co w codziennym polskim pejzażu żenuje i sprawia ból?

Przezwyciężenie bólu, rozczarowań i zniechęcenia jawi się jako wyzwanie nie tylko dla naszego pokolenia. Niespełna sto lat temu, jeszcze zanim Polska odzyskała niepodległość, Jan Kasprowicz tłumaczył z goryczą, dlaczego tak rzadko wypowiada słowo "Ojczyzna". Pisał wtedy:

Widziałem, jak się na rynkach

Gromadzą kupczykowie,

Licytujący się wzajem,

Kto Ją najgłośniej wypowie.

Widziałem, jak między ludźmi

Ten się urządza najtaniej,

Jak poklask zdobywa i rentę,

Kto krzyczy, iż żyje dla Niej.

Dzisiaj pojawia się nowa wersja tamtych postaw, gdy wśród populistycznych haseł wystawia się na licytację najwyższe wartości, aby osiągnąć osobisty lub partyjny sukces. Chrześcijanin nie może jednak pozwolić, by ogarnął go pesymizm prowadzący do ucieczki w splendid isolation. Jakże inaczej wyglądałaby Ewangelia, gdyby po wielkopiątkowym "referendum", w którym tłum wybrał Barabasza, najwierniejsi zrezygnowali z pójścia na Golgotę. Gdyby u stóp krzyża zabrakło Jana i wiernych niewiast, byłoby to nie mniej bolesne niż cała farsa procesu.

Na szlaku wierności przesłaniu Ewangelii nie wolno równać do poziomu narzucanego przez drugą stronę. Gdyby ukrzyżowany Jezus podjął styl prześmiewców z Golgoty, gdyby nie zauważył dobrego łotra, lecz skupił uwagę na polemice z jego towarzyszem - mielibyśmy zupełnie inną wersję wydarzeń zbawczych. Umieć zachować świadectwo Chrystusowego stylu, nie pozwolić, by zdominowało nas zniechęcenie lub pokusa łatwego rewanżu - to właśnie znaczy dawać świadectwo tej godności, której uczył Jan Paweł II.

Sukcesy krótkodystansowców

Jan Paweł II przypominał wielokrotnie, że nie sposób zbudować trwałej demokracji bez wspólnoty wartości. Zignorować jego słowa sugerując, że politycy stanowią wybraną klasę, której nie obowiązują przyporządkowane wartościom zasady moralności, znaczy stworzyć złudną ideologię zakładającą istnienie grup społecznych stojących ponad Dekalogiem. Dziś łatwiej ocenić obiektywną wartość podobnych argumentów. Chroni to zarazem przed pośpieszną rezygnacją, przed uznaniem wszelkich sporów politycznych za pozbawioną sensu stratę czasu.

Inną szansę ocalenia wiary w sens zachowań wyrażających troskę o kształt polskiej demokracji niesie refleksja nad losami tych partii, które stosowały ongiś zasadę "wszelkie chwyty dozwolone", dziś zaś mają śladowe poparcie społeczne. Wspominam z goryczą sytuacje, w których pielgrzymom śpieszącym do narodowego sanktuarium wciskano partyjne biuletyny straszące Europą i wyimaginowanymi wrogami. Następnego dnia tym samym pielgrzymom zgromadzonym na Mszy św. zademonstrowano las transparentów informujących o jednej partii i jej młodzieżowej przybudówce. Cel uświęcał środki, więc nawet wspólnotę modlitwy traktowano instrumentalnie, stawiając Chrystusa na drugim planie za bożkiem sukcesu partyjnego. Dziś wiemy, że był to sukces na bardzo krótki dystans.

Przemiana wartościowań wymagała jednak zaangażowania wielu osób, dla których uczciwość i poczucie godności były ważniejsze od sukcesu za wszelką cenę. Podobnie i dziś konieczne jest świadectwo naszej troski o kształt młodej polskiej demokracji oraz o należyte miejsce osoby ludzkiej i jej godności w rozwijanych programach. Nie uważaliśmy za bohaterów tych, którzy chronili się w prywatność i unikali zaangażowania w okresie stanu wojennego czy powstawania "Solidarności". Także i dziś obojętność wobec trudnych polskich dylematów nie stała się cnotą.

Przezwyciężyć pesymizm

Przeciwdziałanie łatwemu zniechęceniu i umiejętność ujmowania subtelnych dystynkcji wówczas, gdy wyboru nie sposób sprowadzić do łatwej opozycji między absolutnym dobrem a absolutnym złem, stanowią konkretną postać tej "posługi myślenia", którą Jan Paweł II powierzał środowiskom intelektualnym. Papieskie "Nie bójcie się" przybiera wtedy konkretną postać: nie bójcie się wysiłku intelektualnego, nie bójcie się odważnych decyzji, nie bójcie się zaangażowania, które wychodzi poza łatwy sceptycyzm zniechęconych.

Alternatywę wobec odważnego poczucia odpowiedzialności za przyszły kształt polskich dziejów niesie bezmyślny slogan zabijający refleksję i podporządkowujący szare komórki mechanizmom umysłu zniewolonego. Ponad pół wieku temu uroki takiej postawy przedstawiał Kazimierz Brandys, gdy w powieści "Człowiek nie umiera" pisał: "Wszystko, co mam, jest partyjne. Rozum także dała mi partia. Duży on czy mały, ale partyjny".

Z podobnej wizji świata rodziła się etyka plemienna i "naszość", stanowiąca wyzwanie dla praktyki demokratycznego społeczeństwa. Na miejscu ludzkiej godności pojawiało się magiczne poczucie mocy dawanej przez partię. Nawiązywanie dziś do tamtej tradycji ma taki sam sens jak reaktywacja trójpolówki w uprawie roli. Alternatywą wobec trójpolówki nie może być jednak zaniedbany ugór, na którym pięknoduchy demonstrują stylowo swoje rozczarowanie.

Gdyby w wielkanocny poranek zbolałe niewiasty zademonstrowały jedynie swe zniechęcenie, skądinąd obiektywnie uzasadnione - nie byłoby ewangelicznego opisu najpiękniejszych scen Zmartwychwstania. Naśladując ich styl, musimy wznieść się ponad łatwe rozpamiętywanie osobistych ran czy klasyfikację pretensji. Świadomi dziedzictwa dziejów zawierzonego naszemu pokoleniu, nie możemy obrażać się na świat ani chronić w rezygnację. Nasza refleksja i wysiłek związany z obecnością przy urnach winny stanowić dla wątpiących świadectwo, że na wydobywanie tego, co wielkie i piękne w polskich dziejach, żadna partia nie ma monopolu. W postawie tej wyraża się odpowiedź naszego pokolenia na słowa z pierwszej pielgrzymki do ojczyzny: "Dla was Chrystus nie przestaje być otwartą księgą nauki o człowieku, jego godności i prawach. A zarazem nauki o godności i prawach narodu".

Symbolika ta powróciła w dzień papieskiego pogrzebu, kiedy silny wiatr, niczym wicher dziejów, przewracał karty księgi. Jako wykonawcy tego duchowego testamentu, w powiewach wichru historii, czujmy się odpowiedzialni za polską lekturę księgi dziejów. Umiejmy kultywować papieskie dziedzictwo wówczas, gdy łatwiej byłoby schronić się w obojętność.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2007