Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tam, gdzie popełnia się masowe mordy, milionów ludzi pozbawia prawa do godziwego życia, gdzie tysiące migrantów ginie w drodze po lepsze życie – tam trudno dostrzec działania innego ducha, jak tylko złego. Trudno też dziwić się tym, którzy patrząc na naszą bezczynność pytają: gdzie jest ten wasz kochający Bóg Ojciec, którego nam oferujecie? Próbujemy więc na różne sposoby usprawiedliwiać Boga, zamiast jasno powiedzieć, że ten podły świat jest naszym dziełem i za ten jego opłakany stan bierzemy na siebie odpowiedzialność.
Oczywiście to nie znaczy, że zwalniamy Boga z odpowiedzialności za zło, skoro je dopuścił. Nie wiemy, czym Bóg się kierował, godząc się na dezercję najpierw aniołów, a następnie ludzi, wiemy natomiast, że wbrew wszystkiemu stać nas, aby wypierać zło, zastępując je dobrem. Wiemy, że dobro potrafi rozkwitnąć na najgłębszym dnie piekła.
W książce „Żydzi walczący o Polskę” Marek Gałęzowski, opisując masakrę demonstrantów na placu Zamkowym w Warszawie w 1861 r., mówi: „Kula moskiewska raniła jednego z organizatorów demonstracji, idącego na czele z wzniesionym krzyżem. Nie był nim zakonnik, jak głosi legenda (i odsłonięta w grudniu 2018 r. na placu Zamkowym tablica pamiątkowa), lecz Karol Nowakowski, członek patriotycznej, radykalnej organizacji zwanej czerwonymi. Ranny upuścił krzyż. Wtedy podniósł go z ziemi siedemnastoletni Żyd – uczeń gimnazjum realnego Michał Landy – i wzniósł ponad tymi, którzy nie chcieli rosyjskiego zaborcy w Warszawie. Nie zdołał go długo utrzymać. Padł cięty pałaszem”.
W 2014 r. w Nouszahr w Iranie miała się odbyć egzekucja Balala, skazanego za zabicie nastoletniego kolegi, ale matka ofiary, muzułmanka Samereh Alinejad, ułaskawiła mordercę. Kiedy Balal stał już na szafocie, poprosiła męża, żeby zdjął z jego szyi stryczek. Kiedy zastanawiała się, czy przebaczyć zabójcy, jej mąż, Hosseinzadeh Abdolghani powiedział: „Po prostu spójrz na Boga, a znajdziesz swoją drogę”. „Bóg mi pomógł i nagle dał mojemu sercu poczucie litości”. „Poczułam, że wściekłość, złość i zemsta zniknęły w moim sercu (...). Od tamtego dnia nie mam tych uczuć w sercu”.
Będąc w Iraku, papież Franciszek powiedział, że jest szczęśliwy, iż może odwiedzić „kolebkę cywilizacji ściśle związanej poprzez patriarchę Abrahama i licznych proroków z historią zbawienia i wielkimi tradycjami religijnymi judaizmu, chrześcijaństwa i islamu”, gdyż „religia ze swej natury musi być na służbie pokoju i braterstwa”.
Patrząc na Michała Landego, Samereh Alinejad i Jorgego M. Bergoglia, widzimy jasno, co ich łączy. Ten sam duch, którego my nazywamy Duchem Świętym. On naprawdę chce być, i jest, wszędzie. ©