Chwała kompetentnym

W ramach wakacji odbyliśmy podróż pociągiem na jednej z najdłuższych tras, jakie kolej tutejsza obsługuje.

11.08.2019

Czyta się kilka minut

Uprzedzając banalne pytanie, odpowiadamy, że podróż odbyła się zgodnie z rozkładem jazdy. Z jedną osobliwością. Pociąg przyjechał na metę dziesięć minut za wcześnie. Wobec utartej opinii, że pociąg polski jest nienasyconym chronofagiem, rzec wypada, że ów akurat był na diecie. Oczywiście, zgodnie z upodobaniami próżniaczych elit, kupiliśmy sobie bilet pierwszej klasy, spodziewając się Bóg wie czego. I słusznie.

Gdy pociąg ruszył, okazało się, że wagon klasy pierwszej jest pusty. Prócz nas nikt nie wpadł na pomysł feudalnego folgowania sobie za pieniądze. Po mniej więcej kwadransie od odjazdu nasz przedział nawiedził kierownik pociągu o wejrzeniu niesłychanie władczym. Wszystko, co ten solidny człowiek sobą prezentował, było słuszne, służbowe, zasadnicze i regulaminowe. Takoż każda jego czynność świadczyła o ogromnym doświadczeniu zawodowym. Pierw fachowo, jednym spojrzeniem, powziął orientację, czy jedyny pasażer klasy pierwszej znajduje się w polskiej normie trzeźwości (2,6 promila), nie jest aby skłonny do zabrudzeń standardowych i niestandardowych, i czy nie jest to przypadkiem osobnik kompulsywnie niszczący mienie państwowe. Następnie kucnąwszy, omiótł wzrokiem parter przedziału, by sprawdzić poziom zaopatrzenia przedziału w piwo. Stwierdziwszy obecność jednej butelki, pokiwał sceptycznie głową, informując, że pociąg nie ciągnie wagonu z bufetem, ale za to na jednej ze stacji ma postój wystarczający na – jak się wyraził – doposażenie. Wszystko to odbyło się przy minimum słów i maksimum surowości, konkretu oraz służbistości.

Zbadawszy z oczywistą skrupulatnością ważność naszego biletu, zadał ów pytanie: „Palący?”. Odrzekliśmy szczerze, że owszem, ale absolutnie nigdy w miejscach zakazanych prawem. „To się rozumie samo przez się” – rzekł ów mundurowy, po czym zakomunikował nam uroczyście, że ponieważ wagon pierwszej klasy wypełniony jest zaledwie jednym osobnikiem palącym, onże, kierownik pociągu, ogłasza pierwszą klasę wagonem o statusie HEAD. W całości przeznaczonym dla palących pasażerów z przeludnionych wagonów klasy drugiej. Po czym, ku naszemu uradowaniu, wygłosił racjonalną sentencję: „Prawo należy ożywiać. Przepis o niepaleniu w pociągach jest nieżyciowy”. Powiedziawszy to, z miną wodza Indian wyciągnął paczkę papierosów, łapczywie zapalił, rozpiął guziczek kołnierzyka i usiadł, co było sygnałem do prywatnej, uniwersalnej pogwarki na temat diet, rzekomej szkodliwości soli i mięsiw, kondycji świata, i jakże kulejącej dziś moralności.

Rychło nasz wagon klasy pierwszej, uczyniony palarnią, zapełnił się pasażerami z klasy drugiej, a stan totalnego zadymienia, zgodnie z dekretem, obowiązywał nie tylko do stacji T., gdzie kierownik składu oddał nawę władzy swemu następcy, bowiem ów nowy, bez podważania autorytetu poprzednika, zaakceptował ciągłość decyzyjną. Lekko licząc, podczas całej podróży, w palarni pędzącej przez kraj unurzany w złodziejstwie rozmodlonej prawicy wypalono wagon papierosów. Bardzo długa podróż – co koniecznie należy zaznaczyć, odbyła się w aurze praworządności i umiarkowania. Mimo braku bufetu smolenie wódy i piwa należało uznać za zgodne z tzw. kulturą picia. Znakowanie moczem umeblowania mieściło się w lokalnie ujmowanej normie, zaś natężenie decybeli ani na chwilę nie wymagało użycia koreczków dousznych. Śpiewy były nadzwyczaj dyskretne i sprowadziły się do kilkakrotnego zaledwie odśpiewania haseł z reklam telewizyjnych, co może być kanwą dla uczonego badającego poziom umuzykalnienia mas. Niedopałki i butelki wyrzucano rezolutnie przez okna, słowem ogólne zachowanie pasażerów należy uznać za absolutnie wzorowe. Pociąg dojechał na stację docelową w stanie gabinetowym, ku satysfakcji miejscowego posterunku SOK.

Oto co czynią proste rozwiązania, narzucone przez urodzonych liderów, przez ludzi decyzyjnych, konkretnych i trzeźwo stąpających. Zaiste uderzającym było wrażenie, że kierownictwo owego pociągu, wraz z szarżami niższymi, mogłoby bez wysiadania zająć natychmiast miejsce i Gospodarza, i jego rozdzierająco nieudolnych kolesi. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2019