Cel na przyszłość

Każdą chorobę zakaźną można wyeliminować, jeśli osiągniemy tzw. odporność stadną. Niestety, to nie takie proste.

23.03.2020

Czyta się kilka minut

Infekcje są jak plotki. Żyją nie dlatego, że ktoś chce je podać dalej, tylko dlatego, że znajdują odbiorców. Plotka umiera, gdy zderza się ze ścianą obojętności. Zakaźna choroba – gdy nie znajduje nowych nosicieli.

Jednym ze sposobów odcięcia choroby od nosicieli – i wyeliminowania jej – jest osiągnięcie w populacji tzw. odporności stadnej. Stoi za tym bardzo prosty mechanizm. Nie trzeba osiągnąć stuprocentowej odporności w populacji na daną chorobę, żeby się jej pozbyć. Wystarczy, żeby odpowiednio duży odsetek populacji nie był podatny na zarażenie, a prawdopodobieństwo, że patogen zdoła w swoim niezbyt długim istnieniu znaleźć następnego żywiciela, spada dramatycznie. Nie może wówczas dojść do epidemii.

Próg, po przekroczeniu którego możemy uznać, że dana populacja jest zabezpieczona przed chorobą, zależy od konkretnego patogenu i zmienia się w zależności od tego, jak skutecznie dany czynnik chorobotwórczy potrafi przeskakiwać z człowieka na człowieka. W przypadku odry próg bezpieczeństwa wynosi aż 95 proc. uodpornionej populacji, krztuśćca – 92-94 proc., a mniej agresywnej świnki już tylko 75-86 proc.

O ODPORNOŚCI mogą decydować trzy czynniki: uwarunkowania genetyczne, uprzedni kontakt z chorobą czy – co powinno być oczywiste w XXI wieku – szczepienia. To właśnie dzięki masowym szczepieniom odporność populacji wzrosła tak gwałtownie, że choroby takie jak polio czy czarna ospa w ciągu kilku pokoleń nie były w stanie znaleźć żadnego (w przypadku ospy) bądź niemal żadnego (w przypadku polio) żywiciela, i zostały w zasadzie wyeliminowane. Wedle analiz stricte matematycznych mogłoby się więc wydawać, że dzięki efektowi stada można wyeliminować każdą chorobę przenoszoną z człowieka na człowieka w ciągu jednego pokolenia.

Ale tego efektu nie da się osiągnąć tak szybko. W rzeczywistości ludzka odporność rzadko jest zerojedynkowa (a szczepionki w stu procentach skuteczne). Populacje nie są w równomiernym stopniu podatne na choroby, a i nie wszyscy są równie skorzy do poddawania się szczepieniom dla wspólnego dobra. Nawet bez narastających i niezmiernie szkodliwych ruchów antyszczepionkowych zawsze zdarzali się ludzie, którzy z różnych powodów nie poddawali się szczepieniom, pozostając potencjalnymi chorymi i nosicielami.

Czasami dlatego, że ich system odpornościowy nie pozwalał na szczepienie. Czasami przez „efekt pasażera na gapę” – kiedy wszyscy dookoła są zaszczepieni, koszty szczepienia ponoszone przez jednostkę (efekty uboczne, pieniądze, czas) mogą być postrzegane jako przekraczające korzyści odnoszone z zaszczepienia: w końcu skoro wszyscy wokół mnie są odporni, ja prawdopodobnie nie będę miał się od kogo zarazić. Ta logika działa, dopóki dotyczy jednostek. Kiedy z jakiegoś powodu – np. na skutek działania ruchu podważającego bezpieczeństwo szczepionek – liczba pasażerów na gapę gwałtownie rośnie, efekt stada przestaje działać. I wracają dawno zapomniane choroby, jak odra, która, bliska już wyeliminowania, w 2019 r. gwałtownie zaatakowała wysoko rozwinięte kraje Unii Europejskiej i Ameryki Północnej.

DOSKONAŁYM PRZYKŁADEM na to, jak odporność stada działa w praktyce i jak łatwo ją znów utracić, jest wścieklizna. W Europie domowe zwierzęta są szczepione rutynowo, ale w Afryce choroba nadal zabija około 60 tys. ludzi rocznie. W latach 2012-13 prof. Jakob Zinsstag z Uniwersytetu Basel prowadził w ramach testu kampanię szczepienia psów w Ndżamenie, stolicy Czadu. Gonienie za każdym bezpańskim kundlem byłoby czystą donkiszoterią. Zamiast tego lekarze wykorzystali efekt stada. Okazało się, że zaszczepienie 71 proc. psów w mieście zredukowało liczbę przypadków choroby u psów o 95, a u ludzi o 99,8 proc. Niestety, choroba w kolejnych latach wróciła, sprowadzona przez zwierzęta migrujące z okolicznych obszarów. Co pokazuje, że odporność stada jest zjawiskiem dynamicznym i musi być rozpatrywana globalnie.

W przypadku obecnej pandemii koronawirusa większość państw próbuje grać na czas: ograniczanie kontaktów między ludźmi ma doprowadzić do spowolnienia bądź zatrzymania epidemii w oczekiwaniu na wprowadzenie szczepionek. Odporność stadną można by w teorii uzyskać, pozwalając zachorować każdemu człowiekowi na świecie albo wyłącznie pewnym grupom społecznym (np. najmniej narażonej na skutki choroby młodzieży, jednocześnie pozostawiając osoby starsze w kwarantannie), jednak wiązałoby się to ze zbyt dużym ryzykiem. ©

CZYTAJ WIĘCEJ:

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz naukowy, reporter telewizyjny, twórca programu popularnonaukowego „Horyzont zdarzeń”. Współautor (z Agatą Kaźmierską) książki „Strefy cyberwojny”. Stypendysta Fundacji Knighta na MIT, laureat Prix CIRCOM i Halabardy rektora AON. Zdobywca… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2020