Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dla pani aspirant z komisariatu kolejowego, a potem dla prokuratury nie było wątpliwości, z jakiego kalibru obrazą majestatu mieliśmy do czynienia. Strach wyobrazić sobie falę procesów, do jakiej doszłoby, gdyby policja odwiedziła choćby rozdyskutowany pub. Teraz trzeba będzie z właściwą sądowi powagą rozważyć ciężar gatunkowy użytych słów (jakich ekspertów sąd powoła?), określić, czy naprawdę chodziło o prezydenta i czy adresatami obelg nie byli policjanci, a nie Lech Kaczyński. Porządny mandat i koszulka w izbie wytrzeźwień załatwiłyby sprawę po cichu. A tak ze śmiechu trzęsie się pół Polski, kosztem powagi głowy państwa. Pani aspirant i gorliwa prokuratura w istocie ośmieszyli prezydenta.
Gdy Kowalski obrazi Nowaka, może zostać przezeń pozwany do sądu cywilnego. Nadgorliwie stosowany przepis prawa karnego o znieważeniu głowy państwa prowadzi nazbyt często do ośmieszania państwa, sądu, a przede wszystkim samego obrażonego. I utrwala przy okazji niesprawiedliwą opinię, jakoby wymiar sprawiedliwości był bohaterski głównie wobec pijaczków i źle parkujących.
Równocześnie na sucho uchodzą niewspółmiernie gorsze, bardziej obraźliwe i szkodliwe bluzgi. Bluzgnął Antoni Macierewicz - w byłych ministrów spraw zagranicznych, a rykoszetem - w obraz Polski za granicą. I nic się nie stało: po męskiej rozmowie premier Kaczyński przyjął tłumaczenia Macierewicza do wiadomości.
Dawno temu mawiało się: "on nie jest mnie w stanie obrazić" - bo obrażenie oznaczałoby uznanie równego statusu. Ale to było dawno temu. Dziś ważne jest, by bluzg skierowany był w słuszną stronę.