Bitwa o Hrad, czyli kto zostanie prezydentem Czech

Albo emerytowany natowski wojskowy Petr Pavel, albo uwikłany w skandale ekspremier Andrej Babiš: taki wybór mają Czesi przed drugą turą wyborów prezydenckich.

22.01.2023

Czyta się kilka minut

Billboard wyborczy Petra Pavla, emerytowanego generała, kandydata na prezydenta Czech. Ołomuniec, 28 grudnia 2022 r.   / TOMAS TKACIK / SOPA / GETTY IMAGES
Billboard wyborczy Petra Pavla, emerytowanego generała, kandydata na prezydenta Czech. Ołomuniec, 28 grudnia 2022 r. / TOMAS TKACIK / SOPA / GETTY IMAGES

Gratuluję prorządowemu kandydatowi, panu Pavlowi – stwierdził Andrej Babiš na konferencji prasowej po ogłoszeniu wyników pierwszej tury, w której z Petrem Pavlem nieznacznie przegrał: generał zdobył 35,4 proc. głosów, były premier zaś 34,99 procent.

Pavel bynajmniej nie jest kandydatem rządzącej w Pradze koalicji, lecz niezależnym – Babiš starał się go jednak jako takiego przedstawiać. Niedawno, jesienią 2022 r., w Czechach odbyła się seria antyrządowych demonstracji, z których największa zgromadziła 70 tys. ludzi – to na ich głosy liczy dziś Babiš. A jego stwierdzenie miało być jedynie wstępem do zaskakującego – i absurdalnego – ataku na konkurenta. Na konferencji nie tylko porównał go do… Władimira Putina, ale zarzucił Pavlowi, że miał witać okupacyjne wojska sowieckie w roku 1968 – choć ten miał wtedy siedem lat.

Kolejne dni nie pozostawiły złudzeń, jak będą wyglądały dwa tygodnie przed drugą turą, zaplanowaną na piątek i sobotę 27-28 stycznia (wybory trwają tu dwa dni). Już nazajutrz na ulicach czeskich miast pojawiły się billboardy Babiša z hasłem: „Nie wciągnę Czech do wojny. Jestem dyplomatą, nie żołnierzem”.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jako jeden z pierwszych krajów europejskich Czechy wysłały Ukrainie ciężką broń, w tym artylerię i pojazdy pancerne. Dlaczego akurat oni? >>>>


Pozostając przy militarnej retoryce, można powiedzieć, że linie frontu zostały wytyczone, a plan bitwy o prezydenturę stał się oczywisty – taktyką Babiša jest wypróbowana już metoda „na strach”. To nic nowego, poprzednie kampanie prezydenckie w Czechach też były rozgrywane przez strach: przed wysiedlonymi po II wojnie światowej Niemcami sudeckimi, mającymi wracać po swoje majątki (to w roku 2013 r.), albo przed imigrantami (to w 2018 r.). Wtedy za każdym razem wygrywał Miloš Zeman, dziś ustępujący prezydent i zarazem sojusznik Babiša.

Petr Pavel i rosyjska agresja

Tym razem przyszła pora na metodę pod tytułem „strach przed wojną”. A problemów z billboardami Babiša jest kilka. Nie tylko ten, że żeruje on zarówno na tragedii Ukrainy, jak też na niepokojach i lękach Czechów, nieodpowiedzialnie je pogłębiając.

Przede wszystkim jednak jego przesłanie oparte jest na nieprawdzie: czeski prezydent nie ma uprawnień, by komukolwiek wypowiedzieć wojnę czy decydować o udziale czeskiej armii w jakimś konflikcie zbrojnym. Nie kieruje też armią, choć jest zwierzchnikiem sił zbrojnych – to pozostaje w gestii szefa sztabu generalnego, który jest mianowany na wniosek rządu. Prezydent nie decyduje też o wydatkach na zbrojenia.

Prawdą w tym przesłaniu jest tylko to, że 61-letni Petr Pavel rzeczywiście jest żołnierzem, a ściślej – emerytowanym oficerem. Był szefem sztabu generalnego czeskiej armii oraz szefem Komitetu Wojskowego NATO. Ma stopień generała i tak też jest powszechnie znany – jako generał Pavel.

Plakaty Babiša skomentował krótko: „Wojny zaczynają politycy, a nie żołnierze”. Na wyborczym spotkaniu z mieszkańcami Ústí nad Labem, na które zresztą przyszedł nieprzebrany tłum ludzi, Pavel stwierdził zaś, że jako żołnierz wojnę widział na własne oczy i nikomu by jej nie życzył. I że swój kraj chciałby trzymać od niej z daleka.

O jeden plakat za daleko

„Babiš tym razem posunął się za daleko. Obraził armię, służby wywiadowcze i inne instytucje bezpieczeństwa. Wystraszył ludzi, którzy nie potrafią odczytać jego słów w odpowiednim kontekście” – tak słowa ekspremiera skomentował Jaroslav Spurný, znany dziennikarz śledczy. Zwrócił też uwagę na szczególnie niebezpieczny aspekt: „Pośrednio poparł on Putina, jedynego agresora w tej wojnie – bo Babiš kłamliwie i demagogicznie stwarza wrażenie, że Zachód chce tej wojny”.

Czy strategia Babiša może mu przynieść korzyści? W jednym z opublikowanych w listopadzie 2022 r. badań opinii publicznej ponad połowa Czechów przyznała, że boi się, iż wojna w Ukrainie przerodzi się w wojnę światową. W innym badaniu jednak na lęk przed wojną wskazało jedynie niespełna 19 proc. – za to ponad 68 proc. bało się wtedy rosnących cen energii, które też związane są z sytuacją na wschodzie Europy.

Zdaniem czeskiego politologa Jiřego Pehe, wojskowa karta Pavlowi nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie, może działać na jego korzyść. – A te billboardy mogą obrócić się przeciwko Babišowi – mówi Pehe „Tygodnikowi”. – Babiš obiecuje pokój zamiast wojny, ale jak chce to osiągnąć? Będzie negocjować z Putinem? Czy czeski prezydent, głowa stosunkowo małego państwa, ma taką pozycję, aby organizować negocjacje pokojowe?

– Z badań wynika, że ponad połowa Czechów źle reaguje na opowieści o pokoju, który byłby oparty na status quo. Pokój tak, ale tylko, gdy Rosja wycofa się z okupowanych terytoriów. Stosunek Czechów do Rosji jako agresora bynajmniej się w ostatnim czasie nie zmienił – dodaje Pehe.

Wspólnie pokonajmy zło

„Nadal jest tu wielkie zło. I to zło nazywa się Andrej Babiš” – tak stwierdziła Danuše Nerudová, która w pierwszej turze uplasowała się na trzeciej pozycji. „Nie zapominajmy, że to człowiek, który posiada media, partię polityczną, posłów, a teraz chciałby jeszcze Hrad [siedzibę prezydenta w Pradze – red.]. To zło musimy wspólnie pokonać” – dodała.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
Nie byłoby sukcesów na froncie, gdyby nie ukraińska kreatywność: wyciskanie, ile się da, z tego, co dostępne. Ale jeśli Ukraińcy mają dalej walczyć, potrzebują sprzętu. Cenę za jego brak płacą ludzie >>>>


Nerudová, która w pewnym momencie kampanii wydawała się mieć szansę na przejście do drugiej tury, a nawet na wygraną, i była porównywana do słowackiej prezydent Zuzany Čaputovej, straciła sporo poparcia na ostatniej prostej.

– To jedna z dwóch niespodzianek pierwszej tury. Po pierwsze oczekiwano, że wygra Babiš, a Pavel i Nerudová będą walczyć o drugie miejsce – wyjaśnia Jiři Pehe. – Po drugie, tych niecałych 14 proc. poparcia dla Nerudovej to mniej, niż przewidywano. Wydaje się, że zapłaciła za to, że w ostatnich tygodniach była w defensywie w związku z nieprawidłowościami, do których dochodziło na Uniwersytecie Mendla, gdy była tam rektorką.

Nerudovej, popieranej głównie przez młodszych wyborców, nie udało się przekonująco wyjaśnić zarzutów dotyczących m.in. plagiatów oraz ułatwień przy zdobywaniu dyplomów przez zagranicznych studentów.

I Nerudová, i Pavel uważani byli za kandydatów prodemokratycznych, którzy mogą przeciwstawić się Babišowi i z nim wygrać. Po pierwszej turze Nerudová, mówiąc o wspólnym pokonywaniu zła, nie rzucała słów na wiatr – wkrótce poinformowała, że udziela swojego poparcia Pavlowi. Podobnie zrobili inni kandydaci: Pavel Fischer (dostał 6,7 proc.) i Marek Hilšer (2,5 proc.).

„Żeby było lepiej”

„Przykro mi, że jestem uważany za zło. Nie rozumiem, dlaczego” – zastanawiał się głośno Babiš. Jak podkreślał na wspomnianej już konferencji, poświęcił krajowi ponad dziesięć lat ze swojego życia, a przecież wcale nie musiał zajmować się polityką, bo miał swoją znakomicie działającą firmę. I zrobił to tylko, żeby pomagać ludziom. „Będzie lepiej” – obiecywał slogan jego partii ANO.

W rzeczywistości jednak Babišowi, który dorobił się majątku w mało transparentnych czasach transformacji ustrojowej, daleko do bezinteresownego filantropa. Na czeskiej scenie politycznej pojawił się w 2012 r., zakładając ANO – partię, którą wkrótce wprowadził do parlamentu pod hasłami walki z korupcją i naprawy systemu politycznego.

Jednocześnie przejął kontrolę nad częścią mediów. Od tego czasu jego działalność jest źródłem skandali i kontrowersji. Dopiero na kilka dni przed tymi wyborami został po wieloletnim dochodzeniu oczyszczony z zarzutów o defraudację unijnych funduszy. W ciągu 10 lat politycznej działalności Babišowi zarzucano konflikt interesów, populizm, kłamstwa, upadek standardów.

Jest jednak twardym graczem i choć jego koniec wydawał się bliski już wielokrotnie, to od władzy udało się go odsunąć dopiero w 2021 r. Jego partia przegrała wtedy wybory niewielką różnicą – zaledwie o 36 tys. głosów. Od tego czasu poparcie dla ANO jednak znów rośnie – w grudniu 2022 r. wyniosło prawie 31 proc., podczas gdy dla ODS, największej partii koalicji rządzącej, jedynie ok. 14 proc.

Jeśli Babiš wygrałby teraz wybory prezydenckie, a ANO kolejne parlamentarne, to jego władza byłaby kompletna. Czy i jak może mu się to udać?

Głosy niezagospodarowane

W pierwszej turze na Babiša oddano więcej głosów niż na jego partię w wyborach parlamentarnych. Czy teraz zdobędzie kolejne? – Zdobył głosy wyborców partii pozaparlamentarnych. W ostatnim głosowaniu do parlamentu przepadło aż milion takich głosów. Teraz pół miliona z nich oddano na Babiša – mówi politolog Pehe. – Jednak innego źródła poparcia już nie ma. Może poza tymi, którzy nie poszli do wyborów w pierwszej turze.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
Czego spodziewać się przed drugą turą czeskich wyborów? Co Czesi myślą o wojnie w Ukrainie? Pytamy o to politologa Nikolę Hořejša z ośrodka badania opinii publicznej STEM >>>>


Te niezagospodarowane po poprzednich wyborach głosy – a było ich rekordowo dużo – to choćby głosy komunistów, części socjaldemokratów, a także po prostu ludzi rozczarowanych obecną sytuacją i czujących, że nikt ich w parlamencie nie reprezentuje. To oni wychodzili na ulice podczas demonstracji w ubiegłym roku i część z nich mogła zagłosować dziś na Babiša.

Po pierwszej turze nie udało mu się natomiast uzyskać oficjalnego poparcia największej po ANO partii opozycyjnej – antyimigracyjnej formacji Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD), której kandydat Jaroslav Bašta zdobył ok. 4,5 proc. poparcia. Tymczasem generała Pavla oficjalnie poparli teraz Nerudová, Fischer i Hilšer, na których oddano w sumie 23 proc. głosów.

– To łącznie 1,2 mln głosów. Jeśli pójdzie na niego zagłosować choćby połowa z nich, Pavel zostanie prezydentem – prognozuje Pehe. – Babiš dobrze wie, że wielu z nich nie głosowało na Pavla w pierwszej turze z powodu jego przeszłości sprzed roku 1989, i dlatego zrobi wszystko, by przedstawić go jako komunistycznego szpiega, którego przeszłość jest jeszcze gorsza niż jego własna. Babiš może wygrać jedynie wtedy, gdy zniechęci od udziału w wyborach wystarczającą liczbę wyborców obozu demokratycznego.

„Zło może dotrzeć i do nas”

Z trójki głównych kandydatów jedynie 44-letnia Nerudová nie miała obciążenia przeszłością.

Urodzony w 1961 r., Pavel rzeczywiście był członkiem partii komunistycznej, podobnie zresztą jak Babiš, który ponadto był współpracownikiem ówczesnych tajnych służb. I to Babiš złamał niepisany konsensus w demokratycznych Cze- chach i zdecydował się na współpracę w parlamencie z partią komunistyczną – na głosach komunistycznych posłów opierał się jego mniejszościowy rząd w 2017 r. Teraz jednak stara się prezentować siebie niemal jak dysydenta, a Pavla jak komunistycznego aparatczyka, zrównując go z Putinem. Dla wyjaśnienia: pretekstem ma być tu udział Pavla, wtedy młodego oficera wojsk powietrzno- desantowych, w rozpoczętym w 1988 r. szkoleniu na żołnierza wywiadu wojskowego. Swoje członkostwo w partii komunistycznej Pavel, który w momencie upadku komunizmu miał 28 lat, otwarcie uważa dziś za błąd.

Od tego czasu minęły ponad trzy dekady – w tym czasie Pavel nie tylko służył w czeskiej armii, ale też sprawował jedno z najwyższych stanowisk w NATO. Naiwnością byłoby sądzić, że Sojusz go nie zlustrował, i to skrupulatnie.

Ma on też powody do dumy: w 1993 r. podczas misji UNPROFOR w byłej Jugosławii dowodził oddziałem, który uratował kilkudziesięciu francuskich żołnierzy odciętych między stanowiskami Chorwatów i Serbów; został za to odznaczony francuską Legią Honorową. W 2018 r., po trzech latach kierowania Komitetem Wojskowym NATO, wrócił do Czech i zaangażował się w działalność obywatelską, szczególnie w czasie pandemii.

Po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. Pavel opowiadał się za surowymi sankcjami wobec agresora i zdecydowaną pomocą dla Ukrainy. Teraz, tłumacząc na wiecu w Ústí, że wbrew Babišowym plakatom nie będzie wciągać Czech w wojnę, dodał, że unikanie wojny nie może oznaczać obojętności na zło. „Jeśli będziemy tylko bezczynnie się przyglądać, to zło dotrze i do nas” – powiedział.

Moda na flanelę

Na spotkania z wyborcami Pavel często przychodzi w bezpretensjonalnej flanelowej koszuli w kratę. Tak też prezentuje się w mediach społecznościowych – na tyle skutecznie, że flanelowa koszula stała się znakiem rozpoznawczym jego i jego zwolenników. Nie jest to podobno zabieg marketingowy, a Pavel rzeczywiście miał takie koszule w swojej szafie przed kampanią.

Marketing czy nie – flanelowa koszula stała się w Czechach popularna, a magazyn „Forbes” poświęcił jej artykuł, podkreślając, że flanelę proponują nawet takie domy mody jak Gucci czy Jil Sander. „Flanela jest symbolem męskości, przystępności i nowego luksusu” – czytamy. Generał z pewnością wygląda w niej swojsko i o to wizerunkowe skrócenie dystansu też zapewne chodzi.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
Turyści, którzy chętnie przybywają dziś do tego urokliwego miasta w Republice Serbskiej – jednej z części składowych Bośni i Hercegowiny – nie dowiedzą się, co działo się tutaj 30 lat temu >>>>


Gdy pod koniec kampanii poproszono go, aby opisał się trzema słowami, wymienił: doświadczenie, spokój i odpowiedzialność. Tymi cechami wpisuje się w oczekiwania Czechów wobec prezydenta, a w zakładach bukmacherskich zdecydowanie wygrywa z Babišem.

Jednak do drugiej tury wiele może się wydarzyć. Frekwencja w pierwszej wyniosła ok. 68 proc. i jest to tutaj rekordowo dużo – zarazem jednak jedna trzecia uprawnionych pozostała w domach. Czy teraz się zmobilizują? I kogo poprą? Z drugiej strony nie wiadomo, czy część wyborców po tym, jak zagłosowała na swoich faworytów w pierwszej turze, nie uzna, że swój obowiązek już spełniła. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 5/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Wyścig o Hrad