Bez ognia

Patrzymy na świat oczyma człowieka, który nie zna i nie rozumie Afryki, który nie zna i nie rozumie kobiet, który opacznie pojmuje wstyd. Jego prywatna hańba wiąże się przede wszystkim z publicznym potępieniem, z niesławą.

01.06.2009

Czyta się kilka minut

Bardzo trudno polubić filmowego profesora Lurie. Ubrany w powierzchowność Johna Malkovicha jest nieprzyjemnie kostyczny, przedwcześnie zasuszony, niemal bezkrwisty w swojej obsesji kontrolowania uczuć i rzeczywistości wokół. Profesor-Casanova z "Hańby" Coetzeego posiadał broń, której nie ma jego filmowy odpowiednik - jako pierwszoosobowy narrator mógł się bronić, usprawiedliwiać, dorabiać zgrabne filozofie do swoich wątpliwych moralnie postępków. Był człowiekiem języka, i to nie tylko dlatego, że wykładał literaturę angielskich romantyków. Językiem uwodził i kreował siebie. Językiem próbował wypełniać "tę nazbyt dużą i dość pustawą przestrzeń, jaką jest dusza człowieka" - by przytoczyć jego słowa z kart powieści. W filmie Steve`a Jacobsa starzejący się akademik relegowany z uczelni w Kapsztadzie za uwiedzenie studentki stoi przed nami małomówny i obojętny. Czujemy się niczym surowi członkowie uniwersyteckiej komisji, przed którą zeznaje Lurie. Nas również nie prosi o rozgrzeszenie, nazywając po imieniu całe zło, którego się dopuścił w świetle uczelnianego prawa: nadużył władzy, prowokując romans, a potem jeszcze zaliczył kochance niewykonane zadania. Film w dużo większym stopniu niż książka wyzwala w nas bezwzględność w ocenie bohatera. Wiemy, że Lurie pogwałcił nie tylko akademicki kodeks. Wszedł w moralną "szarą strefę": wykorzystał swój wiek, wiedzę i bujne życiowe doświadczenie, by osaczyć o 30 lat młodszą dziewczynę. I dopiero to wszystko, co wydarzy się później, pozwoli nam spojrzeć na profesora okiem nieco bardziej łaskawym.

Z filmu Jacobsa zionie emocjonalnym chłodem - tak jakby reżyser przesączył całą opowieść przez wystudzoną wrażliwość bohatera, przez jego władcze spojrzenie: białego obywatela RPA, mężczyzny, osoby piastującej prestiżowe stanowisko. Ta potrójna perspektywa władzy i potrójne oskarżenie bohatera rządzą w filmowej "Hańbie" niepodzielnie. Nie przypadkiem Melanie - młodziutka "ofiara" Luriego - ma oliwkowy odcień skóry. Na niej skupia się bowiem cała wyższościowa postawa profesora: rasistowska, seksistowska, zawodowa. Oczywiście w sposób dyskretnie zawoalowany, przykryty polityczną poprawnością i akademicką ogładą. Lurie w pełni skonfrontuje się ze sobą dopiero po wyjeździe z Kapsztadu, na odciętej od świata farmie jego córki. Tu, w spalonym słońcem krajobrazie, z dala od klimatyzowanych sal uniwersytetu, zobaczy z bliska kraj, w którym żyje - jego okrucieństwo i ból. Wielbiciel Byrona i Wordswortha, który jak na ironię sam przeżył swoje życie bez jakichkolwiek romantycznych porywów, ("bez ognia"), dotknie wreszcie prawdziwego życia. Nie będzie to łatwe wtajemniczenie. Stare życiowe prawdy o rządzących nami instynktach objawią się w całej brutalności w zetknięciu z czarnoskórymi sąsiadami, którzy wezmą odwet na potomkach białych kolonizatorów. Kiedy tubylcy splądrują dom i zgwałcą córkę Luriego, zobaczy w nich karykaturę mężczyzny, jakim był dotychczas. Ale szkicowa psychologia i minimalistyczne aktorstwo Malkovicha każą nam wątpić w dokonanie się w bohaterze jakiejś zasadniczej przemiany. Zwłaszcza że polemizując ze swą córką, która w sposób dramatyczny poszukuje zakorzenienia w afrykańskiej ziemi, on sam wydaje się niezdolny do przedefiniowania swojej tożsamości i określenia swojego miejsca w kraju naznaczonym apartheidem i różnej maści stereotypami. Dlatego finałowy gest ukorzenia się przed tymi, których kiedyś skrzywdził, wypadnie cokolwiek groteskowo i nie do końca wiarygodnie.

Jacobs w swojej adaptacji pozostaje wierny prozie noblisty. Bohaterowie mówią do siebie tekstami przepisanymi ze stronic pierwowzoru. Znać też w filmie podobną dławiącą pustkę, która wypełnia każdy dzień samotnego wilka, zamkniętego przed miłością w twierdzy zbudowanej z książek i muzyki. Patrzymy na świat oczyma człowieka, który nie zna i nie rozumie Afryki, który nie zna i nie rozumie kobiet, który opacznie pojmuje wstyd. Jego prywatna hańba, przed którą ucieka na wieś, wiąże się przede wszystkim z publicznym potępieniem, z niesławą. Przez długi czas rozmija się z wyrzutami sumienia. Z kolei hańbę swojej córki pojmuje Lurie wyłącznie przez pryzmat złamanego prawa i osobistej szkody, a nie wstydu i publicznego naznaczenia zgwałconej kobiety wrośniętej w tradycyjną afrykańską społeczność i zdecydowaną żyć - w ramach swoiście pojętej postkolonialnej pokuty - wedle jej plemiennych praw. Szkoda, że twórcy filmu podążając gładko za powieściowym dyskursem, nie wydobyli zeń czegoś więcej. Nie dotknęli tabu starości, starannie wyretuszowali cielesność, zignorowali lęki i dziwactwa, którymi dzieli się z nami bohater powieści. Powstała poprawna adaptacja książki niepoprawnej. Gdyby profesor Lurie kręcił filmy, zapewne podszedłby do prozy Coetzeego z tą samą akademicką ostrożnością.

HAŃBA (Disgrace) - reż. Steve Jacobs, scen. na podst. powieści J.M. Coetzeego - Anna Maria Monticelli, zdj. Steve Arnold, muz. Antony Partos, wyst. John Malkovich, Jessica Haines, Eriq Ebouaney i inni. Prod. Australia / RPA 2008. Dystryb. Gutek Film. W kinach od 22 maja 2009 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2009