Zmętnienie soczewki

Film o nawróceniu stalinowskiej zbrodniarki żydowskiego pochodzenia nie wsadza, niestety, żadnego kija w mrowisko.

28.11.2016

Czyta się kilka minut

Maria Mamona w roli Julii Brystygierowej, kadr z filmu „Zaćma” Ryszarda Bugajskiego. / Fot. Jacek Drygała / KINO ŚWIAT
Maria Mamona w roli Julii Brystygierowej, kadr z filmu „Zaćma” Ryszarda Bugajskiego. / Fot. Jacek Drygała / KINO ŚWIAT

Z tegorocznego festiwalu w Gdyni „Zaćma” wyjechała bez żadnej nagrody, choć niewątpliwie była jednym z najsprawniej wykonanych filmów głównego konkursu. Gdyby nie fakt, że oceniany był przez jury międzynarodowe, wolne od naszych przeklętych sporów, można by rzec, iż jurorzy przestraszyli się filmu Ryszarda Bugajskiego albo uznali go wręcz za szkodliwy.

Z jednej strony opowieść o stalinowskiej zbrodniarce, inspirowana historią Julii Brystygierowej, dokonuje „uczłowieczenia bestii”, z drugiej zaś sprowadza jej religijne poszukiwania na grząski grunt polsko-żydowskich i judeochrześcijańskich rozważań. Gdyby był to film tej jakości i o tej renomie, co „Ida” Pawła Pawlikowskiego, która też nawiązywała do postaci „krwawej Luny”, rozpoczęłoby się zapewne upolitycznianie zarówno samej „Zaćmy”, jak i jej odbioru. Film jednak nie wsadza żadnego kija w mrowisko.

Zanim nastąpi domniemane nawrócenie Julii Prajs (bo tym panieńskim nazwiskiem posługuje się była funkcjonariuszka aparatu bezpieczeństwa), obserwujemy kolejne etapy jej wewnętrznej batalii. Jest rok 1957. W prowadzonym przez zakonnice ośrodku dla ociemniałych dzieci elegancka kobieta ze stolicy oczekuje na spotkanie z prymasem Wyszyńskim. Przebywanie przez cztery dni w symbolicznej poczekalni ma być dla bohaterki okazją do przeprowadzenia rachunku sumienia, niezbędnego dla odbycia spowiedzi.

Julia, ułaskawiona przez ziemskie sądy, nie wierzy jednak w sprawiedliwość boską. Nie potrafi wyznać swoich win ani ukorzyć się przed tymi, których skrzywdziła – osobiście bądź rękami kolegów z resortu. Wśród nich jest oślepiony podczas procesów kurii krakowskiej ksiądz, grany przez Janusza Gajosa (przewrotne nawiązanie do jego roli ubeka w „Przesłuchaniu” tego samego reżysera), który podczas rozmowy w sali rekolekcyjnej próbuje obudzić w bohaterce wyrzuty sumienia.

Złamaniu pychy służy także scena stypy w knajpie, gdzie Julia zostaje poddana symbolicznemu rozliczeniu zarówno przez miejscowych wieśniaków, jak i przez obcesowego milicjanta, należącego do nowego, antysemickiego sortu władzy ludowej. Nawet pogoda zdaje się oskarżać stalinowską zbrodniarkę. Sponiewierana przez ulewę, unieruchomiona z powodu zepsutego auta, zmuszona jest pozostać na noc w ośrodku i czekać na nadejście prymasa.

Wystawianie bohaterki na kolejne próby i dawanie jej kolejnych szans na rozliczenie z samą sobą to najciekawszy, najbardziej przekonujący wątek filmu Bugajskiego. Podobnie jak spotkanie Julii z niewidomymi dziećmi, które w wyrodnej matce uruchamia nagle opiekuńcze instynkty.

Bugajskiemu nie wystarcza jednak plan psychologicznej obserwacji ani nawet warstwa dyskursywna, zwieńczona długą, kilkunastominutową sceną rozmowy Julii z prymasem (Marek Kalita), wziętą z innego jednak filmu czy raczej teatru telewizji. By uwiarygodnić skomplikowany proces konwersji – od żydowskiej agnostyczki, która stała się nadgorliwą wyznawczynią komunizmu, aż po osieroconą ideologicznie byłą stalinistkę szukającą zbawienia – film uruchamia sceny wizyjne rozgrywające się w wyobraźni bohaterki. Oto torturowany przez Julię młody bohater antykomunistycznego podziemia kilkakrotnie przybiera postać męczonego na krzyżu Chrystusa, by stać się głosem jej uśpionego sumienia. Naiwność i tendencyjność owego pomysłu budzi w najlepszym razie zakłopotanie.

Scenariusz próbuje łagodzić tego rodzaju niestosowności poprzez wątek siostry Benedykty (Małgorzata Zajączkowska) i innych nawróconych na katolicyzm Żydówek spoczywających na pobliskim cmentarzu. Zdania w rodzaju: „chrześcijaństwo wypływa z judaizmu” czy „gdzieś w głębi duszy zawsze pozostaniemy Żydówkami”, brzmią jednak zbyt deklaratywnie, by nadać im większą wagę.

W ten sposób tytułowa zaćma, czyli prowadzące do ślepoty zmętnienie soczewki, odnosi się, chcąc nie chcąc, również do samego filmu, który próbuje znaleźć sugestywny wyraz dla religijnych spekulacji, prześlepiając ostateczny efekt. Opaska pokutna, należąca niegdyś do prymasa i użyta przez bohaterkę w ostatniej scenie, wzbudza nerwowy śmiech, bo bardziej kojarzy się z narzędziem seksualnej perwersji niż znakiem dokonującej się przemiany. Dziennikarz „Hollywood Reporter”, który widział film Bugajskiego na tegorocznym festiwalu w Toronto, zwrócił też uwagę na erotyzację samego ukrzyżowania, co we wspomnianym kontekście polsko-żydowskim nabiera wyjątkowo obscenicznego charakteru. Nie o zwykłe zgorszenie jednak tu chodzi, ale o zmącenie przekazu. Nie dość, że Żydzi zabili Pana Jezusa, to jeszcze rękami wynaturzonej seksualnie kobiety – tak może zostać odczytany film „Zaćma”, nawet jeśli przyświecały mu odmienne intencje.

„Uczłowieczenie potwora” dokonuje się tu przede wszystkim za sprawą skupionej i przekonującej gry Marii Mamony, aktorki zaniedbywanej dotychczas przez polskie kino, prywatnie żony reżysera. To dzięki niej dama w chanelowskim kostiumie, z nieodłącznym papierosem, i perwersyjna oprawczyni przypalająca takim samym papierosem ciała swoich ofiar – stają się jedną osobą. Sam jednak film czyni z „krwawej Luny” dziwaczny konstrukt, złożony ze stereotypów, odnoszących się chociażby do tak zwanej żydokomuny, i bardzo ryzykownych fantazji. ©


​ZAĆMA – reż. Ryszard Bugajski. Prod. Polska 2016. Dystryb. Kino Świat.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2016