Żydowska zakonnica

Pawlikowski rozprawę z traumatyczną przeszłością traktuje jako punkt wyjścia, a nie dojścia. Surowe pejzaże polskiej prowincji każą czytać jego film wedle klucza symbolicznego.

21.10.2013

Czyta się kilka minut

Agata Trzebuchowska w filmie „Ida” / Fot. MATERIAŁY PRASOWE
Agata Trzebuchowska w filmie „Ida” / Fot. MATERIAŁY PRASOWE

Dreyer, Bresson, Bergman, Tarr, Kaurismäki... – nie pamiętam, który polski film uruchomił wśród zagranicznych krytyków taką litanię skojarzeń z dawnymi i współczesnymi mistrzami światowego kina. Trudno też znaleźć rodzimy tytuł, który tak bardzo zanurzony byłby w tradycjach polskiego kina i tak wyraźnie przywoływał jego scenerię, klimaty czy pełen niedopowiedzeń wizualny język. Dołóżmy do tego jeszcze najważniejsze nagrody festiwalowe, jak Grand Prix w Londynie i Warszawie, Złote Lwy w Gdyni czy FIPRESCI w Toronto.

Międzynarodowy sukces „Idy” Pawła Pawlikowskiego można jednak interpretować różnie. Czy i na ile ten sukces polskiego kina uzależniony jest od czytelnych odwołań do jego dawnej świetności? I wreszcie: czy potrzeba było brytyjskiego reżysera o polskich korzeniach, by zmierzyć się z przeklętymi polsko-żydowskimi problemami bez przyjmowania postawy zaczepno-rozrachunkowej i histerycznego tonu?

„Jesteś żydowską zakonnicą” – słyszy młodziutka Anna (debiutantka Agata Trzebuchowska) z ust matki przełożonej w przededniu złożenia ślubów zakonnych. Mamy rok 1962, kiedy wychowana w klasztorze bohaterka dowiaduje się, że jest uratowanym z Zagłady podrzutkiem. Cała jej dotychczasowa tożsamość ulega zachwianiu: w rzeczywistości nazywa się Ida Lebenstein i nie jest katoliczką. Kim więc jest naprawdę? To nagłe odkrycie naprowadza bohaterkę na ślad nieznanej dotychczas ciotki, która również przeżyła Szoah. Wanda (wspaniała Agata Kulesza gra tu postać, która ma swój autentyczny pierwowzór) po wojnie stała się gorliwą funkcjonariuszką nowego systemu, klasyczną przedstawicielką tak zwanej „żydokomuny”. Jako stalinowska sędzina dorobiła się nawet niechlubnego przezwiska „krwawa Wanda”, a po zdegradowaniu stała się pijaczką, która nawet kiedy nie budzi się sama, czuje się beznadziejnie samotna. Spotkanie z siostrzenicą przywołuje zamiecione pod dywan upiory i tłumaczy tkwiące w ciotce pokłady cynizmu.

Ponieważ Ida, zanim klasztorna furta zamknie się za nią na zawsze, pragnie odwiedzić rodzinne strony, obie kobiety ruszają w podróż przez Polskę. Kołaczą do drzwi swego domu pod Łomżą, gdzie zdążyli się już zagnieździć dawni sąsiedzi, rozpytują o okoliczności śmierci najbliższych, szukają miejsca ich pochówku. Oczywiście nie są tam mile widziane, a prokuratorski ton Wandy dodatkowo zaostrza konfrontację. Na pierwszym planie jest jednak Ida, dla której ta podróż oznacza coś znacznie więcej – spotkanie ze światem, którego dotychczas jako klasztorna sierota w ogóle nie znała. Poznany w drodze młody saksofonista i grana przezeń muzyka Johna Coltrane’a rozbudzają w dziewczynie uśpione zmysły. Ale czy Anna stanie się Idą? A może drugą Wandą, dziedziczącą nie tylko jej suknie, papierosy i szpilki, ale też kryjące się pod tym wszystkim niezabliźnione rany?
W przeciwieństwie do Pasikowskiego w „Pokłosiu”, Wojcieszka w „Sekrecie” czy małżeństwa Sasnali w filmie „Z daleka widok jest piękny”, Pawlikowski rozprawę z traumatyczną przeszłością traktuje jako punkt wyjścia, a nie dojścia. Kulminacyjna scena w lesie, gdzie obie bohaterki konfrontują się naocznie i namacalnie z całą grozą rodzinnej historii, powoduje dławienie w gardle, ale też tłumaczy dokonane później przez obie bohaterki jakże różne egzystencjalne wybory.

Pierwsza scena filmu, w której zakonnice dźwigają figurę ukrzyżowanego Chrystusa i ustawiają ją na ośnieżonym podworcu, znajduje dopełnienie w finale „Idy”, w której można zobaczyć film o chrześcijańskiej ofierze, choć także historię zaciągniętego długu za uratowane niegdyś życie. Przede wszystkim jednak Pawlikowskiego film o pamięci (tej odzyskanej, budującej tożsamość, i tej wypartej, niszczącej) jest cały zrobiony z materii wspomnień. Surowe pejzaże polskiej prowincji każą czytać „Idę” wedle klucza symbolicznego, odwołującego się do naszej pamięci głębokiej. Las nie jest tu po prostu lasem, a wiejska chałupa, obora czy przejeżdżająca w tle furmanka ciągnięta przez białego konia musi ewokować ciąg utrwalonych na papierze i taśmie filmowej dokumentalnych przekazów dotyczących Zagłady. Jednocześnie cała ta stylizacja retro: monochromatyczne zdjęcia, staroświecki, niemal kwadratowy format ekranu, ciasny sposób kadrowania czy szlagiery z epoki w rodzaju „Serduszko puka w rytmie cza-cza”, odsyłające nas do wczesnych lat sześćdziesiątych – uświadamiają, jak bardzo nasze wspomnienia czy wyobrażenia ukształtowane zostały przez kino.

Reżyser Paweł Pawlikowski (rocznik 1957) opuścił Polskę w wieku czternastu lat, by w końcu osiedlić się w Wielkiej Brytanii, gdzie stał się cenionym reżyserem (patrz: „Lato miłości” czy „Kobieta z piątej dzielnicy”). Wywiózł ze sobą intensywny, bo zakodowany w dzieciństwie obraz rodzinnego kraju, wzmocniony dodatkowo klasycznymi tytułami z tamtych czasów, w rodzaju „Niewinnych czarodziejów” czy „Do widzenia, do jutra”. Dlatego „Ida” nie aspiruje do miana realistycznego dramatu. Nie jest też przypowieścią wypreparowaną z celuloidowych klisz. Powstała na przecięciu tych konwencji, w wyważonych proporcjach, w tonacji możliwie najczystszej.  

„IDA” – reż. Paweł Pawlikowski, scen. Paweł Pawlikowski, Rebecca Lenkiewicz, zdj. Łukasz Żal, Ryszard Lenczewski, muz. Kristian Eidnes Andersen, wyst. Agata Trzebuchowska, Agata Kulesza, Dawid Ogrodnik, Joanna Kulig, Jerzy Trela i inni. Prod. Polska/Dania 2013. W kinach od 25 października.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2013