Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ziemia ta, obfita w pszenicę, jęczmień, wino, figi, jabłka granatu, obiecywała wolność od niedostatku. Izrael miał stale pamiętać o Panu, który wywiódł lud z Egiptu oraz, co już brzmi po dziś dzień strasznie, miał wytracić do cna wszystkie narody zamieszkujące ziemię obiecaną. Nie ma tu miejsca na litość. Nie można dzielić z tymi ludami przymierza. Nie wolno wchodzić w związki małżeńskie. Zabrania się czcić ich bożków. Nie wolno się bać tych ludzi. Trzeba krok po kroku ich zabijać, nie zamieniając zarazem tych ziem w pustynię, bo w przeciwnym razie namnoży się dużo polnych bestii. Mojżesz nakazuje być stanowczym, ale zarazem postępować rozsądnie i praktycznie.
Komentatorzy nie zatrzymują się jak zawsze przy dosłownym brzmieniu Biblii. Zastanawiają się, co znaczy słowo „wytracić”. Otóż wedle Rambana oznacza to „poniżyć”. A tak się stanie, sądzi rabin, ponieważ wrogie ludy tak się przerażą najeźdźców, że nie ruszą do otwartej walki, tylko skryją się albo w górach (wstępując, jak czytamy, aż na ziemię niedźwiadków), albo w najlepiej ufortyfikowanych miastach. Tam będzie trzeba ich dopaść. Tak też się stało. Joszua w Hebronie pokonał ludy Sesai, Ahymna oraz Talmaja. Ilość wylanej krwi była olbrzymia. Biblia mówi o dziesiątkach tysięcy ofiar. To było takie, na miarę epoki, planowane starożytne ludobójstwo.
Ramban dodaje dla usprawiedliwienia swego ludu: nasi wrogowie na to zasłużyli. Hebrajczycy otrzymali od Boga moc nie dla zasług Izraela. Wszak jeszcze nic takiego pięknego i szlachetnego nie uczynił. Mojżesz mówił im z całą szczerością: jesteście ludem twardego karku, wywołaliście gniew Boga. A u stóp góry Synaj za karę, iż wytopili złotego cielca, chciał Wiekuisty cały ten lud wytracić. Dał ową siłę ze względu na grzeszność tych siedmiu narodów zamieszkujących ziemie za Jordanem. Ofiarował te ziemie Hebrajczykom dlatego, że przyrzekł to praprzodkom i nie mógł anulować swojej obietnicy. „Wszakże tylko w ojcach twoich upodobało się Panu, że je umiłował, i obrał nasienie ich po nich, to jest was, ze wszystkich narodów, jako się to dziś okazuje” (Pwt 10, 15). Teraz ruszajcie, wołał prorok, i czcijcie Boga, zachowując dane wam prawa. Po tej długiej i gniewliwej tyradzie wskazuje Mojżesz na takie oto zasady, bez których nic, co dobre, utrzymać się na tej ziemi nie może: dbajcie o sierotę, wdowę „i miłujcie przechodnia, dając mu chleb i odzienie. Miłujcie tedy i wy przechodnia; boście przechodniami byli w ziemi egipskiej”. Podkreślenia wymaga właśnie słowo „miłujcie”, a nie tylko „dbajcie”, „uważajcie”. Coś jest w tym wezwaniu wielkiego i najczęściej trudnego do spełnienia. Przypomina się o tych zasadach zawsze wtedy, gdy mowa jest o wielkości Boga. Owo przekonanie musi znaleźć swój wyraz w oddaniu tym, których życie najmocniej dotknęło.
Mojżesz starannie przygotowywał swój lud do wojny i do życia w pokoju. Obiecywał, ale i ostrzegał, uczył ich pamiętać o przodkach. Uczył z tym większą gwałtownością i przekonaniem, bo wiedział, że tam za Jordanem zostaną sami, osieroceni, bez jego troskliwej opieki i modlitwy. To były kolejne słowa pożegnania i pouczenia, jakie niegdyś ojcowie wypowiadali na łożu śmierci. ©