Ostatnia próba Abrahama

21.09.2020

Czyta się kilka minut

Fot. Grażyna Makara dla „TP"

Słowo akeda pochodzi od hebrajskiego „związać”. Odnosi się do poświęcenia Izaaka na górze Moria. Często też wskazuje na każde zdarzenie, w którym Żydzi w największym niebezpieczeństwie uświęcając imię Pańskie – kidusz haszem (uświęcenie imienia) – popełniali samobójstwa, jak w Niemczech w okresie pierwszej krucjaty, lub oddawali życie, jak w czasie ostatniej wielkiej wojny. Jest to jedno z najważniejszych słów w religijnym wokabularzu. Wymawia się je z drżeniem i oddaniem. Nie ma większego poświęcenia niż ofiara życia złożona w imię Boga.

Historia Izaaka i Abrahama jest na ogół dobrze znana, nie trzeba jej przypominać, ale pozostawia czytelnikowi wiele niedomówień. Momentami brzmi zagadkowo. Wtedy wkracza midrasz, hagada, komentarz mędrców i rabinów kolejnych pokoleń. Midraszy przybywa z czasem. Otwierają nas na zaskakujące rozwiązania, ale żadne nie może być sprzeczne z Torą. Ta jest naszą opoką, drzewem życia i źródłem wiedzy pochodzącej od Boga.

Gdy na górze Moria rozlała się już krew baranka ofiarnego, gdy Abraham wysłuchał błogosławieństwa, powrócił do sług swoich i z nimi poszedł do Beer Szeby, dzisiaj miasteczka na północnym skraju pustyni Negew. Uważnego czytelnika uderzyć musi jedno: dlaczego Abraham powraca sam. Nie ma mowy o Izaaku, jakby gdzieś zaplątał się w gęstym krzaku terebintu lub poszedł nieznaną nam drogą. Jest jeszcze coś zastanawiającego. Po akeda dowiadujemy się, że umarła Sara. Miała 127 lat. Abraham kupuje od Chetytów jaskinię pogrzebową, a po roku, może dwóch wysyła do ziem rodzinnych świętobliwego służącego Eliezara, by ten znalazł żonę dla syna Izaaka. Dużo się dzieje, ale w żadnej ze scen nie pojawia się syn obietnicy. Nie ma go przy łożu śmiertelnym matki. Nie widać go przy pochówku Sary. Można było oczekiwać, że stanie na pogrzebie przy Abrahamie. Co więc się z nim stało? Czyżby autor opowieści o nim zapomniał? Czy Izaak, zwykle milczący i oddalony od spraw ziemskich, zawsze ojcu posłuszny, nie brał udziału w uroczystościach funeralnych? Pytań jest wiele. Coś jest tu niepokojącego.

Pojawia się dopiero wtedy, gdy Eliezer wraca z Rebeką do namiotów Abrahama. Zobaczyła go na polu, szedł ku niej na spotkanie. Ona zsiadła z wielbłąda. Poprowadził ją do namiotu matki i tam pojął za żonę. „Tak pocieszył się po śmierci matki swojej”. Żona jako pocieszenie, a nie radość? Brzmi dziwnie. Jakby nie był w stanie przez dwa, trzy lata odbyć żałoby. Nazywa się to teraz sziwa i trwa osiem dni, a potem kolejne miesiące. Jak więc się stało, że ten wrażliwy trzydziestosześcioletni mężczyzna nie stał w godzinach śmierci przy matce? Trzeba wnikliwego egzegety, by śmiało wkroczył w głąb opowieści, i domyśleć długą nieobecność Izaaka. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 39/2020