Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Budzi go niewdzięczność ludu, nieposłuszeństwo, sprzeciwianie się Bogu, ale też niegodny stosunek do ubogich i słabych. Gniew Najwyższego ma postać ognia, który podpala miasta i wydrąża góry. Zamienia je w trującą polewkę. Stale nam towarzyszy, jak uczy Psalm 7 („Bóg obrusza się co dzień na niezbożnego”), a w Talmudzie czytamy: póki grzesznicy są na tym świecie, póty trwa gniew Boga.
Najgorsi i najbardziej na gniew narażeni są – wedle dawnych mędrców – hipokryci. Dobrze im tak. Tych nigdy nie brakuje i brakować nie będzie. Majmonides z kolei twierdził, że to czciciele idoli są jedynymi obiektami gniewu Boga. A że idolami mogą być bożkowie, ale i sława, pieniądze, żądze, to ma się za co Adonaj na nas gniewać. Ale w tym wypadku gniew Boga wydawał się przerażający: zapowiedział Pan, że wyniszczy cały lud, który wywiódł z Egiptu. Stworzy nowy i prorok stanie na jego czele. Zabrzmiała ta groźba strasznie i Mojżesz, jak czytamy, symbolicznie złapał Pana Boga za poły i długo Mu tłumaczył, że w ten sposób czynić nie wolno. Miał wtedy mówić: nie puszczę Cię, władco wszechświata, póki im nie wybaczysz. Modlił się z taką intensywnością, aż jego błaganie rozpaliło żywym ogniem jego kości. Mojżesz modlił się jak Abraham proszący o zmiłowanie nad mieszkańcami Sodomy i Gomory. Modlił się i spierał z Bogiem, jakby Jego, Świętego Jedynego, należało przekonać, a Bóg gotów był wysłuchać argumentów i pod namową istoty śmiertelnej zmienić gniew w zmiłowanie i wybaczyć ludowi szaleństwo oraz niewierność. Mojżesz użył cudnego argumentu: jeśli nas teraz wygubisz, to narazisz się na śmieszność i Egipcjanie będą mówili, że po to nas wyprowadziłeś na pustynię, by nas wybić. Żeby zachować powagę i moc w oczach świata, nie wolno Ci zniszczyć swojego ludu.
Zaskakujące to słowa, bo Mojżesz już nie tylko broni Hebrajczyków przed strasznym gniewem, ale Boga chroni przed własną niekonsekwencją i błędami. Wedle autorów midraszy użył realistycznych argumentów: czego chcesz, Boże, od ludu, który wyrósł pośród grzeszników. Porównuje lud do młodzieńca, który pracował w sklepie z perfumami na ulicy pełnej domów rozpusty i dziewczyn ulicznych. Młodzieniec oczywiście uległ naturalnym skłonnościom i gdy ojciec to zobaczył, zaczął krzyczeć: zabiję cię. Ale mędrzec, który towarzyszył ojcu, powiedział mu: ty sam przywiodłeś syna do złego, a teraz wrzeszczysz. Zrobiłeś z niego sprzedawcę perfum. Niczego innego go nie nauczyłeś i jeszcze sklep dla syna otworzyłeś w złej dzielnicy.
Tak sam Mojżesz miał powiedzieć: wszystkich, Boże, zlekceważyłeś i celowo uwięziłeś naród w Egipcie, gdzie czci się cielca. Twoje dzieci wzięły od Egipcjan złe nawyki, nauczyły się produkować bożki. Ty wiesz, dokąd nas, swój lud, zawiodłeś i pamiętaj, że na Tobie, Boże, spoczywa odpowiedzialność za nasze szaleństwa. Bóg jawi się jako nierozumny, gniewliwy ojciec, któremu trzeba przypomnieć jego błędy. Mojżesz powołuje się jeszcze na zasługi praojców. Jak można zniszczyć lud, który obiecałeś Abrahamowi? Na zasługi ojców Żydzi powołują się w codziennej modlitwie osiemnastu błogosławieństw po to, by odsłonić w Bogu inny atrybut Jego obecności, łagodzący Jego gniew. Surowa sprawiedliwość spotyka się z wybaczaniem i miłosierdziem. ©