Zakładnik marzenia

„Jaka piękna utopia!” – chciałoby się zawołać, oglądając historię nowojorczyka, który wybrał życie w pigmejskiej wiosce. Na szczęście dla filmu reżyser wytrąca nas z tego błogostanu.

30.06.2014

Czyta się kilka minut

Louis Sarno w filmie „Uciekinier z Nowego Jorku” / Fot. MATERIAŁY PRASOWE
Louis Sarno w filmie „Uciekinier z Nowego Jorku” / Fot. MATERIAŁY PRASOWE

Taki bohater to dla każdego dokumentalisty łakomy kąsek: trochę wariat, ze wszech miar romantyk, niby jeden z nas, ale wtajemniczony w świat, do którego nie mamy dostępu. Na dodatek przyjaźni się od lat z samym Jimem Jarmuschem, który chętnie pojawia się w filmie, by wyrazić swój podziw dla jego radykalnych wyborów.

W połowie lat 80. nowojorski muzykolog Louis Sarno wyjechał do Afryki Środkowej, by w sercu lasów tropikalnych nagrywać muzykę Pigmejów, a dodatkowo utrwalić odgłosy tamtejszej natury. Zasiedział się w dżungli na 25 lat, gromadząc około tysiąca godzin nagrań. Przegapił rozpad Związku Radzieckiego i globalny kryzys, a przy okazji odnalazł coś, co w zależności od światopoglądu możemy nazwać transcendencją, harmonią, spełnieniem.

Louisa poznajemy w momencie, kiedy zdążył już wtopić się w lokalną społeczność: wraz z żoną z plemienia Bayaka oraz zrodzonym z tego związku synem mieszka sezonowo w bambusowej chatce w schowanej głęboko w lesie myśliwskiej osadzie, zna język miejscowych i ma nieograniczony dostęp do religijnych rytuałów. Kiedy ten krzepki 50-latek słucha w dżungli renesansowej muzyki polifonicznej, przypomina trochę natchnionych outsiderów z dzieł Wernera Herzoga. Kamera filmuje las w taki sposób, jakby był katedrą – padający z góry snop słonecznego światła dopełnia sakralnej aury. Tak pewnie wygląda raj odzyskany. Tu nie liczy się stan posiadania, polityczne granice, społeczne podziały, a jedynie istota ludzka funkcjonująca w symbiozie z naturą, z duchami i innymi ludźmi.

„Jaka piękna utopia!” – chciałoby się zawołać, gdy ogląda się te obrazki z dziewiczych tropików i słucha spokojnego monologu bohatera, który uciekając z Nowego Jorku, porzucił skorumpowany „system”. Na szczęście dla filmu debiutujący za kamerą niemiecki dziennikarz Michael Obert wytrąca nas z tego błogostanu. Kiedy Louis rusza do USA, by pokazać Zachód swemu 13-letniemu pigmejskiemu synowi, następuje stopniowe odczarowanie mitu rajskiej niewinności.

Tropikalna dżungla przechodzi w betonową. Lecz choć widokom drapaczy chmur przekornie towarzyszy afrykańska muzyka, film nie ogranicza się do zderzania cywilizacyjnych przeciwieństw. Czarnoskóry Samedi, który nigdy nie wychylił nosa z rodzinnych stron, byłby tu doskonałym medium dla spotkania z obcością. Ale nic z tego. To raczej oczyma Louisa, który stał się turystą we własnej ojczyźnie, patrzymy na rzędy identycznych domków na przedmieściach, na wszechobecne bożonarodzeniowe dekoracje i sklepy absurdalnie wypakowane towarem. Przeskalowane odgłosy metropolii brzmią niczym sygnały jakiejś pozaziemskiej cywilizacji. Zaś scena z bratem bohatera, grającym w mieszkaniu samotnie w golfa, staje się doskonałą metaforą zachodniego stylu życia, który dopiero z perspektywy dżungli objawia się nam w całej swojej dziwności.

Tymczasem Samedi, choć nie zna angielskiego i wszystko jest dla niego nowością, przyjmuje nieznaną dotychczas rzeczywistość ze zdumiewającym spokojem. Trochę się nudzi, trochę grymasi na amerykańskie jedzenie (przez cały pobyt domaga się tylko jednego rodzaju chleba), szybko oswaja komputer. Ciekawe, co czuje, kiedy na drugim końcu świata amerykańscy znajomi ojca puszczają mu znienacka muzykę dżungli. Być może odpowiedź przyniesie nam najnowszy dokument Oberta zatytułowany „Samedi”.

Moment rozrachunku z utopią przychodzi wówczas, gdy Louis obsypuje syna zabawkami, a ten trzeźwo zauważa, że lepszy byłby prawdziwy karabin. Uciekinier z Nowego Jorku dopiero odwiedzając po latach rodzinne miasto, zaczyna dostrzegać wszystkie słabe punkty swojej afrykańskiej przygody. Okazuje się, że kolekcjonując egzotyczne dźwięki, Sarno przeoczył dokonujące się wokół niego istotne zmiany. Grabieżcza eksploatacja środowiska naturalnego, wtargnięcie cywilizacji pieniądza, zagrożenie ze strony partyzantów postawiło jego pigmejskich współziomków wobec zupełnie nowych wyzwań. Współczesne afrykańskie tęsknoty (jak ucieczka na Zachód czy poślubienie białej kobiety) stworzyły ironiczny kontrapunkt dla romantycznych gestów Louisa. W tym wszystkim nie zmieniło się jedno: biały człowiek pozostał białym człowiekiem, nawet jeśli stał się częścią plemiennej wspólnoty. To w nim plemię Bayaka upatruje po dziś dzień męża opatrznościowego, który będzie ich chronił i uzdrawiał. Spłukany, schorowany Sarno coraz bardziej uświadamia sobie ciężar tej odpowiedzialności.

Wbrew pozorom „Uciekinier z Nowego Jorku” nie jest więc dokumentalną opowieścią o spełnionej utopii. Obert przedstawia nam bohatera, który mimo najlepszych chęci stał się zakładnikiem swojego marzenia. W jego historii ogniskuje się odwieczny problem doświadczenia cywilizacyjnej inności. Zwykle takiemu spotkaniu przyświeca z początku szlachetna romantyczna fantazja, ale wcześniej czy później musi dojść do konfrontacji – nie tylko ze zmieniającą się rzeczywistością, lecz również z własnymi ograniczeniami i słabościami.


„Uciekinier z Nowego Jorku” („Song From The Forest”), reż. Michael Obert, zdj. Siri Klug. Prod. Niemcy 2013. W kinach od 4 lipca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2014