Zakładnicy odwetu

Bohaterowie Bier wchodzą w kulturę, która wymaga okazywania "męskości" w jej najbardziej prymitywnym, siłowym wydaniu.

04.07.2011

Czyta się kilka minut

Hołdować zasadzie "oko za oko, ząb za ząb" czy pokornie nadstawiać drugi policzek? Trzymać się wiernie (i ślepo) raz przyjętej reguły czy też weryfikować ją w nie zawsze jednoznacznych moralnie okolicznościach? Kino Susanne Bier, reżyserki znanych z naszych ekranów "Braci" czy "Tuż po weselu", przedstawia te fundamentalne kwestie w dwóch skalach: osobistej i globalnej. Na gruncie rodziny, klasy szkolnej, ulicy - ale także wojny, konfliktów etnicznych czy zbrojnych interwencji. Wielką siłą tej duńskiej reżyserki, mistrzyni "bezszwowego" opowiadania i trudnych do rozwiązania etycznych zapętleń, jest dyskretne wciąganie widza w krąg pytań w nieskończoność pączkujących, nigdy niewyczerpanych.

Bohaterowie filmów Bier zawsze okazują się lepsi i ciekawsi od swoich historii. Gdyby spojrzeć na nich zupełnie z zewnątrz, zobaczymy mistrzów samorozgrzeszenia, którzy w cierpieniu, ale też w nadmiernie kultywowanym czy spychanym na margines poczuciu winy szukają zielonego światła dla swoich egoistycznych zapędów. W "Otwartych sercach" (2002), wczesnym filmie reżyserki, sygnowanym jeszcze manifestem "Dogma’95", bohaterem był lekarz, którego żona spowodowała wypadek samochodowy, skazując na dożywotni wózek inwalidzki młodego mężczyznę. Bohater staje się pocieszycielem narzeczonej ofiary - tak gorliwym, że wkrótce zostaje jej pokątnym kochankiem. W "Braciach" (2004) służący w Afganistanie duński żołnierz uznany zrazu za martwego, powraca nieoczekiwanie do domu, ale ciężar niewypowiedzianej winy zamienia go w mentalnego zombie, prześladowcę najbliższej rodziny i samego siebie. Z kolei Jacob z "Tuż po weselu" (2006), działacz organizacji humanitarnej zajmującej się indyjskimi dziećmi ulicy, odkrywa, że prawdziwy heroizm może przybierać formę nie tylko spektakularnego działania na rzecz innych. Albowiem sama Bier, tak jak i jej stały scenarzysta Anders Thomas Jensen oraz towarzysząca im z filmu na film aktorska "rodzina" sprawiają, że te postacie budują wokół siebie szarą strefę wartości, by za chwilę zaskoczyć nas swoim wyborem. Dzięki nim wierzymy, że w sytuacji tragicznej oprawca może być jednocześnie ofiarą, zaś altruizm może skrywać znacznie mniej szlachetne zamiary bądź emocjonalny autyzm.

Oryginalny tytuł "W lepszym świecie", najnowszego filmu Bier, uhonorowanego w tym roku Oscarem dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego, brzmi "Zemsta" w nawiązaniu do wspomnianego na początku dylematu: czy gwałt powinien odciskać się gwałtem? Christian, osierocony przez matkę depresyjny dwunastolatek, buduje swój świat na przemocy, to w niej upatrując lekarstwa na całe zło, które mu się przydarza. Elias, jego świeżo upieczony szkolny kolega, uczony jest postawy zgoła odmiennej: jego ojciec Anton, pracujący na co dzień w afrykańskim szpitalu dla uchodźców, jest zwolennikiem moralnej przewagi, choćby za cenę fizycznego sponiewierania. Chłopcy wiedzą jednak swoje: szkolna dżungla zdążyła narzucić im brutalne prawa, które z inicjatywy Christiana będą teraz samodzielnie egzekwować.

Równolegle z wątkiem dziecięcym oglądamy pracę idealisty Antona, który gdzieś na pustyni, w prowizorycznym obozie, wciela w życie swój ewangeliczny ideał poświęcenia i pokory. Nie zraża go ogrom cierpienia i biedy ani straszne warunki, w których musi operować chorych. Dopiero spotkanie ze złem wcielonym - zwyrodniałym afrykańskim watażką lubującym się w orgiach krwi - postawi Antona pod ścianą. Ratować życie potworowi czy pozwolić mu umrzeć, ocalając przy okazji życie jego potencjalnych ofiar? Wziąć tę odpowiedzialność na siebie czy też zrzucić ją na innych, niemających podobnych dylematów?...

Heroiczna, nadludzka w swoich wysiłkach postać Antona nastręcza jednak pewien problem: domowej nieobecności ojca pochłoniętego swoją szlachetną misją. Kiedy duński chirurg zszywa okaleczone afrykańskie dziewczęta, ich biali rówieśnicy, Christian i Elias, szykują coś, co może zaowocować masakrą - w imię swoiście pojętej sprawiedliwości.

"W lepszym świecie" to film z pewnością bardzo oscarowy w swoim kinematograficznym rozmachu, w wyśrubowanej dramaturgii, mocnej grze na emocjach i optymistycznym przesłaniu - przynosi jednak bardzo złożony obraz męskości, w jej wydaniu dorastającym, dopiero aspirującym do tego zaszczytnego miana. Wskazuje na paradoksy zarówno przemocy (wyrażonej tu poprzez żądzę czy kulturowy wymóg odwetu), jak i zdeklarowanego pacyfizmu, który tylko krok dzieli od ukrytego gestu zaniechania, od tchórzostwa czy bierności. Christian i Elias, choć należą do "lepszego świata", wchodzą w kulturę, która wbrew oficjalnie głoszonym postępowym ideałom już od małych chłopców wymaga okazywania "męskości" w jej najbardziej prymitywnym, siłowym wydaniu. Ojcowie, nieobecni w życiu swoich synów w znaczeniu dosłownym lub metaforycznym, odgrywają rolę niebagatelną w podtrzymaniu tego wzorca, nawet jeśli, jak ojciec Eliasa, głoszą całkiem inne poglądy na istotę bycia mężczyzną. Klasycznym przypadkiem jest tutaj Christian: chłopiec po śmierci matki zostaje osierocony powtórnie, tym razem przez ojca, który zafiksowany we własnej zgryzocie nie potrafi znaleźć bliskiego kontaktu z własnym dzieckiem, choćby na gruncie wspólnego cierpienia.

Susanne Bier wierzy jednak, że pod tą warstwą kulturowego mężczyzny czy kulturowej kobiety mieszka przede wszystkim człowiek, z jego sumieniem i wolą. To on w okamgnieniu musi zdecydować, czy więcej waży jego własne życie, czy życie drugiego człowieka. To on każdego dnia musi wybierać między oddaniem ciosu a nadstawieniem drugiego policzka. To od jego czujnej obecności zależy też, czy bliscy mu ludzie, zwłaszcza ci najmniejsi i najsłabsi, będą mieć szansę, by żyć w świecie choć odrobinę lepszym.

"W LEPSZYM ŚWIECIE" ("Haevnen") - reż. Susanne Bier, scen. Anders Thomas Jensen, zdj. Morten S?borg, muz. Johan Söderqist, wyst. Mikael Persbrandt, Ulrich Thomsen, Markus Rygaard, William J?hnk Nielsen, Trine Dyrholm i inni. Prod. Dania/Szwecja 2010. Dystryb. Vivarto. W kinach od 8 lipca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2011