Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Niestety, polska reprezentacja do Oscara, czyli „Śniegu już nigdy nie będzie” Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta, odpadła w przedbiegach – może dlatego, że jednak nie spełniło się tytułowe proroctwo? Mimo to niezwykle cieszy, że na nominację w kategorii najlepszego filmu zagranicznego ma szansę czeski „Szarlatan” Agnieszki Holland. Najwyraźniej historia słynnego zielarza, opowiedziana w formie mrocznej przypowieści o żądzy władzy nad ludzkim życiem, trafiła w amerykańskie gusta. To zresztą ciekawy zbieg okoliczności, że oba konkurujące ze sobą filmy polskich reżyserek, nakręcone w przededniu pandemii, łączy wspólny temat na czasie: poszukiwanie cudownego uzdrowienia.
Niektórzy podczas tegorocznego kibicowania mogą mieć rozdarte serca. W tej samej stawce oscarowej znalazła się bowiem bośniacka „Aida” Jasmili Žbanić, współprodukowana przez Ewę Puszczyńską. Film będący kobiecym spojrzeniem na masakrę w Srebrenicy zawiera jeszcze inne polskie akcenty: montaż Jarosława Kamińskiego, kostiumy Małgorzaty Karpiuk i muzykę, podobnie zresztą jak „Szarlatan”, Antoniego Komasy-Łazarkiewicza.
Puszczyńska ma do nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej szczęśliwą rękę, by wymienić statuetkę dla „Idy” i trzy nominacje dla „Zimnej wojny”. A w tym roku może powalczyć o Oscara jeszcze jeden jej „podopieczny” – „Zabij to i wyjedź z tego miasta” Mariusza Wilczyńskiego w kategorii pełnometrażowej animacji. Czekamy zatem na kolejne dobre wiadomości. Przypominają one w ten smętny czas, że co jak co, ale filmy i filmowców mamy naprawdę wyśmienitych. Ci ostatni zaś wzmacniają nie tylko kino polskie, ale są też ważną częścią europejskiego krwiobiegu. ©
Czytaj także: Anita Piotrowska: Zamknięcie i otwarcie