Bez asekuracji

Nowy film Agnieszki Holland o „wróżbicie wieszczącym z moczu”, który chciał leczyć ludzi za wszelką cenę, ma swoją mroczną siłę.

05.10.2020

Czyta się kilka minut

Ivan Trojan jako Jan Mikolášek w filmie „Szarlatan” / GUTEK FILM / MATERIAŁY PRASOWE
Ivan Trojan jako Jan Mikolášek w filmie „Szarlatan” / GUTEK FILM / MATERIAŁY PRASOWE

W czasach, kiedy kwitnie para­medycyna i pleni się pseudonauka, podważając często autorytet profesjonalnych badaczy i lekarzy, kręcenie filmu o zielarzu-uzdrowicielu musi być obciążone ryzykiem. Zwłaszcza że premiera „Szarlatana” zbiegła się z sytuacją pandemiczną, której medycyna próbuje stawić czoła. Agnieszka Holland patrzy jednak na swojego bohatera zupełnie inaczej: jak na człowieka, który chciał być Bogiem, choć równocześnie przez całe życie mocował się ze swoimi słabościami i podłościami. I najczęściej im ulegał. Trudno kogoś takiego polubić – można jedynie przyglądać mu się z mieszaniną fascynacji i wstrętu.

Na ekranie dominuje raczej to pierwsze, bo Jan Mikolášek (1887–1973) był w istocie postacią niezwykłą. Na podstawie koloru i konsystencji moczu zdiagnozował na przestrzeni kilku dekad miliony mieszkańców Czechosłowacji, a wielu z nich także uleczył, aplikując im sporządzane przez siebie ziołowe mieszanki. Nie ulega wątpliwości, że był to dar – jednak nie w znaczeniu nadprzyrodzonym.

Opowieść napisana przez czeskiego scenarzystę Marka Epsteina wskazuje raczej na wyjątkową intuicję wspartą solidną wiedzą z dziedziny ziołolecznictwa. I jeszcze na połączenie charyzmy i pychy, chwilami wręcz faustowskiej, które przyciągały do jego kliniki tłumy pacjentów z różnych klas społecznych i o różnym statusie majątkowym. Ponoć leczył się u niego nawet brytyjski król Jerzy VI (bohater filmu „Jak zostać królem”). Agnieszka Holland tego akurat epizodu nie pokazuje, ale czuje się w powietrzu wielkość legendy Mikoláška, która przetrwała u naszych południowych sąsiadów aż do dziś.

Tytułowy bohater to postać zbudowana na sprzecznościach i dwuznacznościach, rozpięta pomiędzy misją i konformizmem, między kompulsywną pracowitością i gromadzeniem doczesnych dóbr, hojnym gestem i potrzebą upokarzania. Dodajmy do tego jeszcze ekstatyczną religijność i wybuchające od czasu do czasu niewytłumaczalne okrucieństwo, a dostaniemy kogoś, kto nieustannie się wymyka. Co ciekawe, grający dorosłego bohatera świetny Ivan Trojan (w młodszą wersję Mikoláška wciela się syn aktora, Josef), zanim jeszcze pojawił się u Holland w miniserialu „Gorejący krzew” (2013), wystąpił jako stary Karamazow w adaptacji filmowej powieści Dostojewskiego, wyreżyserowanej przez Petra Zelenkę. I tym razem jego bohater ma wiele z tzw. dostojewszczyzny, przekraczając w swoim życiu kolejne granice i do końca pozostając psychologiczną zagadką.

Tymczasem gdzieś za plecami bohatera przetacza się Historia. Ale prócz traumatycznego epizodu z czasów I wojny światowej „szarlatan” pozostaje dziwnie obojętny na dziejące się wokół rzeczy wielkie i straszne, jak np. masakra mieszkańców Lidic w 1942 r. To wyróżnia go na tle innych bohaterów polskiej reżyserki, zawsze jakoś aktywnych w starciu z machiną dziejowej przemocy – nazizmem, Holokaustem czy komunistycznym zniewoleniem (patrz: „Europa, Europa”, „W ciemności”, „Zabić księdza”...). Skądkolwiek wieje wiatr, Mikolášek robi swoje. Z tą samą sumiennością leczy przyszłego prezydenta Czechosłowacji Antonína Zápotockiego, co hitlerowskich dygnitarzy z Martinem Bormannem na czele. Uwikłany w kolaborację, równocześnie wspiera finansowo ruch oporu. I na dodatek jest gejem.

Nic więc dziwnego, że historia musi upomnieć się o niego – i robi to kilkakrotnie. Swoistą klamrę stanowi proces Mikoláška z 1959 r., utrzymany w stalinowskim klimacie walki z kułactwem, ale związany także z rzekomym szerzeniem zabobonu, przypisywanym medycynie alternatywnej, nie mówiąc o orientacji seksualnej Jana. I tu ujawnia się jeszcze jedno oblicze tego antybohatera – jako ofiary historii. Jakże inna i o ileż bardziej skomplikowana to postać niż tytułowy „obywatel Jones”, nieskazitelny bohater poprzedniego filmu Holland, który poświęcił życie dla walki z zakłamaną wersją historii.

Ta wieloznaczność Mikoláška przekłada się zresztą na wielokształtność samego „Szarlatana”, którego akcja rozgrywa się w różnych epokach i w różnych rejestrach kina. Jego część powojenna bywa zwykle klaustrofobiczna, wyciemniona i wyciszona, utrzymana w wyblakłych tonacjach, podczas gdy niektóre sceny z młodości bohatera czy jego zakazany romans z młodym asystentem Františkiem (w tej roli słowacki aktor Juraj Loj) skąpane są w cieplejszym świetle, mają w sobie zmysłowość i okruchy życia.

Jednak cały film, pomimo obecności ucieranych w moździerzu ziół różnorakich, nie pachnie – a jeśli już, to unosi się nad nim zimny, trupi zapach. Główny bohater zaś tyleż intryguje, co chwilami odpycha. Jego postać często filmowana jest w odbiciach – w szybach, w laboratoryjnych soczewkach – co jeszcze bardziej przydaje jej obcości, wzmacnianej przez zgrzytliwą, rozmyślnie „nieepicką” muzykę Antoniego Komasy-Łazarkiewicza. Również subtelnie pokazany wątek miłosny, zrekonstruowany przez scenarzystę ze strzępów zachowanych informacji, z czasem odsłania swoją ciemną podszewkę.

Trudno też zaprzyjaźnić się z kimś, kto uważa, że „możliwość wyboru to najcięższa kara”. I kto chcąc zdusić w sobie pierwotny lęk przed śmiercią, aspiruje do omnipotencji i wyraża swoje strachy w napadach agresji czy autoagresji. Zwłaszcza że w scenach tych widz zostaje pozostawiony bez żadnej asekuracji, z całą ich brutalnością, zdany na domysły i pytania.

Mimo tych wszystkich wątpliwości film o „wróżbicie wieszczącym z moczu”, który chciał leczyć ludzi za wszelką cenę, ma swoją mroczną siłę. Jest na poły autentyczną, a na poły wyobrażoną biografią tragiczną, w której główną rolę tak naprawdę odgrywa nie tyle tytułowy szarlatan, co dręczące go demony – te zewnętrzne i te wewnętrzne. Dostajemy zatem połamany portret połamanego człowieka, który chciał zawładnąć siłami natury, pozostając równocześnie w jej bezlitosnym władaniu. ©

 

SZARLATAN (Šarlatán) – reż. Agnieszka Holland. Prod. Czechy/Irlandia/Polska/Słowacja 2020. Dystryb. Gutek Film. W kinach od 9 października.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 41/2020