Reklama

Ładowanie...

Wierzmy, ale nie spodziewajmy się cudu

Wierzmy, ale nie spodziewajmy się cudu

30.11.2015
Czyta się kilka minut
Wojciech Jagielski: Papież apeluje do rozsądku i bardzo mądrze byłoby go posłuchać, ale jego słowa nie likwidują w żaden sposób źródeł konfliktu.
Bangi, Republika Środkowoafrykańska, 29 listopada 2015 r. / JEROME DELAY / AP / EAST NEWS
A

Artur Sporniak: Czy odwiedzając Republikę Środkowoafrykańską papież ryzykował?

Wojciech Jagielski: Papież własnym bezpieczeństwem moim zdaniem nie ryzykował. Aczkolwiek czasy mamy tak niepewne, że wszystkiego można było się spodziewać. Większe niebezpieczeństwo groziło mu w Kenii, gdyż to państwo jest od dłuższego czasu atakowane przez dżihadystów wciągniętych w globalną wojnę i znacznie bardziej wyrafinowanych niż ci, którzy walczą ze sobą w RŚA. Natomiast ta wizyta mogła stać się kolejnym pretekstem do walk między tutejszymi muzułmanami i chrześcijanami. Papież przyjechał z posłaniem pokoju, skierowanym przede wszystkim do chrześcijan, którzy są dzisiaj stroną przeważającą i agresywną.

Wizyta umocni prezydent Catherine Samba-Panzę, która jest chrześcijanką, i to może się nie spodobać bojówkom muzułmańskim?

Taki gość z całą pewnością wywyższa też gospodarza. Problem w tym, że Catherine Samba-Panza – bez względu na to, jak bardzo by urosła witając papieża – jako prezydent tymczasowy nie przełoży tego na zwycięstwo w wyborach, gdyż nie może w nich startować. Pytanie: kiedy będą te wybory? Planowane były na jesień, teraz mówi się o grudniu. RŚA jest jednym z najdotkliwiej upadłych państw i warunków do przeprowadzenia wolnych wyborów tu nie ma, a bez nich z kolei nie ma mowy o podnoszeniu się z upadku.


Czy papieskie pielgrzymki powinny być przede wszystkim niosącymi nadzieję wizytami duszpasterskimi, czy raczej jednym ze sposobów kształtowania kościelnej polityki? - pyta Artur Sporniak.


Mówiąc, że wizyta papieża mogła stać się pretekstem do kolejnych walk, nie miałem na myśli jego przesłania. Ale jakiś gest mógł zostać odczytany przez którąś ze stron jako prowokacyjny. W takim miejscu, jak Bangi, nic prostszego, niż wywołać histerię. Strzał w powietrze, rzucona petarda może sprawić, że ci ludzie, przyzwyczajeni do codziennej strzelaniny, rzucą się do ucieczki, tratując innych, i tragedia gotowa.

Patrząc na radość pielgrzymów, można było odnieść wrażenie, że to pokojowy kraj. Czy jest możliwe, że walczące ze sobą bojówki na apel papieża „odłożą narzędzia śmierci” i „uzbroją się w sprawiedliwość, miłość i miłosierdzie”?
Dobrze jest w sobie mieć wiarę, dziecinną niemalże. Gdyby tak się udało w RŚA, to nie pozostawałoby nic innego, jak tylko wysłać papieża do wszystkich innych krajów świata, gdzie toczą się konflikty, oraz do stolic wielkich mocarstw. Nie wierzę, żeby entuzjazm wywołany wizytą papieską miał się przełożyć na to, by ci ludzie zaczęli inaczej postrzegać dzielące ich różnice. Papież apeluje do rozsądku i bardzo mądrze byłoby go posłuchać, ale jego słowa nie likwidują w żaden sposób źródeł konfliktu.

A jednak „cud Solidarności” wydarzył się w 1989 r.

To prawda. Choć nie wydarzył się mimo deklaracji żaden cud pojednania kibiców Wisły i Cracovii po śmierci Jana Pawła II. Powtarzam: dobrze wierzyć w cuda i nie być naiwnym.

Franciszek mówił młodzieży, że „można przebaczyć komuś, kto wyrządził nam zło”. Co jednak ze sprawiedliwym ukaraniem zbrodniarzy?

Wybaczenie zbrodni nie oznacza unieważnienia kary. Uważam, że większą szkodą jest przebaczenie i pozostawienie zbrodni nieukaranej niż napiętnowanie i jej ukaranie. Ukaranie zbrodni jest lepszą nauczką i jaśniejszym komunikatem dla wszystkich, którzy mieliby zamiar dopuścić się następnych. Wybaczenie jest potrzebne, żeby życie mogło się toczyć dalej. Sam akt zbrodni powinien zostać ukarany, choćby po to, by mógł go objąć akt łaski.

Czy jest szansa w najbliższym czasie na jakiś międzynarodowy trybunał?

Świat wymyślił inne rozwiązanie: powołał Międzynarodowy Trybunał Karny. Myślę, że prędzej czy później ten trybunał zajmie się zbrodniami, do których doszło w RŚA. Pytanie, jak sobie z tym zadaniem poradzi, bo jak na razie robi to kiepsko. Kolejny proces, w którym oskarżonymi o zbrodnie będą Afrykanie, dla Afryki będzie dowodem, że ten trybunał został powołany przez białych z Zachodu, żeby dyscyplinować Afrykanów. Tak się bowiem składa, że przed MTK niemal bez wyjątku jak dotąd stają Afrykanie i jego skuteczność jest wciąż mizerna.

Jak to możliwe, że przyrodniczy raj jest piekłem dla ludzi?

Widziałem wiele miejsc, które wyglądają jak raj, a w których toczyły się, toczą się albo będą się toczyć barbarzyńskie wojny: Gruzja, Abchazja, która uchodziła za sowiecką riwierę. Wiele osób zachwyca się Afganistanem, ogarniętym wojną od 40 lat. Sąsiednie czy bliskie RŚA kraje nie są mniej urodziwe – Sudan Południowy, Kongo, Ruanda – a we wszystkich toczą się wojny i popełniane są zbrodnie określane jako ludobójcze.

Wynika to z genezy tych państw. Każde powstało na życzenie metropolii kolonialnych, które wykreśliły sztuczne granice. Niektóre poradziły sobie z tymi sztucznościami, inne nie. RŚA jest klasycznym przykładem kraju, który sobie nie radzi. Rządzi Południe: ludniejsze, zamieszkane przez chrześcijan, a przeciwko sobie ma muzułmańską Północ – mniej liczną, zatem niemającą szans na wygraną w wyborach, ale wystarczająco silną, by posługując się garstką partyzantów, skutecznie destabilizować sytuację. Jest tak niewiele rzeczy spinających tamtejsze ludy, a tak wiele, które mogą je poróżnić, że wywołanie konfliktu jest bardzo łatwe.©℗

Rozmawiał Artur Sporniak
Wojciech Jagielski – dziennikarz PAP, reportażysta, korespondent wojenny, pisarz, stały współpracownik „TP”.

Autor artykułu

Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium...

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]