Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Problem tym większy, że publiczna telewizja i radio zajmują aż połowę rynku. To fenomen na skalę (co najmniej) europejską. Ich właścicielem jest państwo, a dokładniej minister skarbu. Jednak minister niewiele może w mediach porządzić, bo liczne przepisy chronią je przed nim. Aby zmienić barwy polityczne władz w telewizji i radio publicznym, za każdym razem trzeba więc poprawiać ustawę. Tak jest i teraz. Platforma Obywatelska po raz trzeci próbuje znaleźć w Sejmie sprzymierzeńców. Choć rządzi od trzech lat, media publiczne kontroluje opozycja - PiS z SLD. W przyszłym tygodniu sytuacja może się zmienić, pod warunkiem, że zostanie przegłosowana tzw. mała nowelizacja, otwierająca drogę do wymiany zarządów i rad nadzorczych w spółkach mediów publicznych. Zawsze gdy dochodzi do takich sytuacji, podnosi się larum o zawłaszczenie publicznego dobra. Jednak upolitycznienie przekazu medialnego w ostatnich latach było tak duże, że trudno nie dostrzec racji w zmianie władz. Zwłaszcza że sytuacja ekonomiczna spółek pozostawia wiele do życzenia.
Aby mówić o trwałym przemodelowaniu tego rynku, potrzeba nowej ustawy medialnej. To kolejne pole bitwy. Przygotowywanych jest kilka projektów, najważniejsze to: sejmowy (autorstwa polityków PO) i konkurencyjny, tzw. projekt twórców. Spór toczy się przede wszystkim o to, ile pieniędzy i skąd ma iść na utrzymanie mediów, jak wybierać i kontrolować ich władze, a także - jakie programy powinny być produkowane. Projekt twórców odrywa media od ich właściciela i daje nad nimi kontrolę grupie fachowców. Czyli komu? - pytają jego oponenci. Zarzucają, że chodzi tu o lobby producenckie. Twórcom zaś nie podoba się kontrola polityczna mediów zawarta w propozycji PO. Obie zwaśnione strony w jednym są zgodne: nie chcą żadnej prywatyzacji, są za utrzymaniem obecnej liczby programów radiowych i telewizyjnych. Wielkie medialne księstwo ma przetrwać i tym razem.