Wakacje z duszami

Powiadają, że jeśli chcesz do łez rozśmieszyć Pana Boga, to dokładnie, co do minuty, zaplanuj następny dzień. Skoro tak, to Pan Bóg zaśmiewa się do rozpuku, gdy planujemy wakacje.

06.07.2010

Czyta się kilka minut

Monastyr Suceviţa, Bukowina, Rumunia / fot. MMK /
Monastyr Suceviţa, Bukowina, Rumunia / fot. MMK /

Wakacje słoneczne, bez najmniejszej chmurki na niebie i w duszy. Wieczorami i nocą pełnia księżyca i słowiki, choć już lipiec czy też sierpień. Tymczasem klops, od Świętej Anki zimne wieczory i ranki, a dni i noce też. A deszcz pada, pada i pada. Ale "co mi tam", niech pada. Wiem jedno - skoro powiedziano, że na obraz i podobieństwo wszechmogącego Boga jesteśmy stworzeni, to znaczy, że i z deszczem powinniśmy sobie poradzić. Grill!

Karkóweczka, warzywko, no i piwo - zimne, oczywiście że zimne. Można też do sprawy podejść nowocześniej, subtelniej, i wtedy łosoś w sreberku - można z koperkiem, z natką pietruszki, czosneczkiem i masełkiem. No i schłodzone białe wino. Całkiem jak w Biblii.

Na tej górze Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę od swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł. I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremu zaufaliśmy, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia! Albowiem ręka Pana spocznie na tej górze (Iz 25,6-10).

Wniosek: Grill też może mieć znaczenie eschatologiczne.

Plecami do Boga

Od strony Kasprowego na Beskid wdrapuje się grupa oazowych dzieci, może dwadzieścioro, z dwiema zakonnicami i księdzem na czele. Dzieciaki w trepkach, skórzanych sandałkach, tenisówkach, zakonnice i ksiądz w czarnych półbutach. Weszli, rozsiadają się na kamieniach. Ksiądz: - Kochani, patrzcie, patrzcie się na mnie, jesteśmy na szczycie. Cudowne są te nasze góry! Jakże cudowny musi być Pan Bóg, który je stworzył. Siostro Emiliano, proszę, odmówmy różaniec, żeby temu dobremu Panu Bogu podziękować. Dzieci, wyjmijcie różańce, prędziutko, bo nie mamy dużo czasu, zaraz wracamy na kolejkę, nie rozglądajcie się, skupcie się proszę troszeczkę. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego... No dzieciaki, pięknie tu, wracamy. Uważajcie na kamienie. Idziemy, idziemy, bo kolejka nie będzie czekać. Za plecami dzieci, sióstr i księdza pozostaje Świnica, różowiejąca w podwieczornym słońcu. Pyszni się święty dla Słowaków Krywań. Hruby układa się do snu nad Cichą Doliną. Cuda. Trwa, odprawia się wieczna liturgia.

Skoro znowu, o Panie, tym razem jednak nie wśród lasów Aisne, ale pośród stepów Azji, nie mam ani chleba, ani wina, ani ołtarza, wzniosę się ponad symbole aż ku czystemu majestatowi rzeczywistości i ofiaruję ci, jako Twój kapłan, na ołtarzu Ziemi całej trud i udrękę świata. Słońce rozświetla właśnie, hen tam, daleki rąbek najpierwszego Wschodu. Raz jeszcze, pod ruchomą powłoką jego ognia, żyjąca powierzchnia Ziemi budzi się, drga i podejmuje od nowa swój przerażający trud. Położę na mojej patenie, Boże mój, spodziewany owoc tego kolejnego wysiłku. Napełnię kielich sokiem wszystkich owoców, które dziś zostaną wyciśnięte (Pierre Teilhard de Chardin).

Wniosek: Najłatwiej Bogu zamknąć usta własnym gadaniem, zwłaszcza modlitewnym.

Bezsłowna mowa

Ponoć, jakby nie było, chrześcijańskiej Europie grozi, że zamiast dzwonnic i dzwonów niebo zaczną dźgać minarety i zamiast swojskiego bim-bam usłyszymy gardłowy śpiew muezina. Wszystko możliwe, skoro dzisiejsze Muzeum Hagia Sofia w Stambule to były meczet, a pierwotnie bazylika patriarchalna konstantynopolitańska. Jednak, na razie, dzwony jeszcze nie zamilkły i przeważnie odzywają się rano, wieczorem i w południe z wież kościelnych i dzwonnic (w niedziele mniej więcej pół godziny przed Mszami).

Obecnie najczęściej dzwonią w taki sam sposób na Mszę i na pogrzeb, na przyjazd biskupa i na pożar, na Anioł Pański i na rezurekcję. Zatraciliśmy bowiem umiejętność rozmawiania z dzwonami i przy ich pomocy. Czasami jeszcze cerkiewni dzwonnicy tę mowę znają, i jeszcze ktoś - reformowani ewangelicy, dzieci z zelowskiej parafii - "Zelowskie Dzwonki". Ostatnimi czasy dzwony doczekały się nowych sąsiadów. O sowach, jaskółkach i jerzykach nie wspomnę, bo to starzy znajomi. Nowi sąsiedzi, którzy obsiedli kościelne wieże i dzwonnice to anteny telefonów komórkowych, ale to już inna historia. Chociaż czy inna, skoro do komunikowania służą?

Tak czy inaczej, tutaj czy tam, dzwonnica i minaret, kościół i meczet, dźwięk dzwonu czy dźwięk wydawany przez ludzkie gardło to głos, mowa, która powiadamia i zaprasza. Powiadamia, że w tej okolicy, gdzie wypoczywam, przez którą wędruję, pośród wielu ludzi, żyją mówiący tym samym językiem, który rozumiem i którym mówię. Nie jestem, tu gdzie jestem, obcym, ale u swoich.

Chrześcijanie bowiem ni ojczyzną, ni mową, ni rodzajem życia nie różnią się od reszty ludzi. Nie zamieszkują oni miast własnych, nie posługują się osobnym dialektem, nie mają jakichś oryginalnych zwyczajów. Nie są ani chorobliwymi marzycielami, ani podnieconymi fanatykami, jeśli zaś z uporem bronią swej nauki, to nie chodzi im w tym wypadku o jakieś ludzkie koncepcje. Rozsiani po krajach greckich i barbarzyńskich, jak komu z nich los zdarzył, stosują się wszędzie do miejscowych zwyczajów zarówno w stroju, jak pożywieniu i sposobie życia. (...) Zawierają małżeństwa i mają dzieci, jak wszyscy inni, lecz nie porzucają niemowląt ("List do Diogneta", koniec II wieku).

Wniosek: Lepiej być pielgrzymem niż turystą, gdyż ten pierwszy zawsze jest u siebie, choć wciąż zmierza za horyzont.

Na czubku nosa

We wrześniu doba dzieli się na pół, a więc słońce niezbyt wcześnie zrywa się ze snu, czego nie można powiedzieć o pasterzach na halach. Najpierw przeciągły gwizd, potem nawoływania, pohukiwania, niby komendy, poszczekiwanie psów i pobekiwanie owiec. Tak się zaczyna dzień na Kalatówkach. Nie powiem, ale taka pobudka, przynajmniej ta pierwsza, nie należała do najprzyjemniejszych. Na dodatek, co też mocno mnie zaskoczyło, choć nie powinno, jako że w młodości pasłem owce, ale tylko trzy lub cztery, nigdy kilkadziesiąt, a więc zaskoczyło mnie to, że takie stado ma swój mocno specyficzny zapach - mówiąc delikatnie, ostry. Do tego towarzyszy mu (stadu) rój przykrych, kąśliwych much.

Po takim poranku, niedospany, zdegustowany, zły człowiek zastanawia się, czy nie byłoby dobrze zmienić kwaterę na spokojniejszą. Jednak zostałem i nie żałuję, choć przez cały tydzień musiałem wstawać razem z owcami, baranami, owczarkami, że o bacy i juhasie nie wspomnę. Pozostając w tych niezbyt wakacyjnych warunkach bytowych, zrozumiałem jedną rzecz. Jeśli Syn Boży jest pasterzem, a my, Kościół, Jego owcami, to te muchy i zapach też coś z nami mają wspólnego.

Nie wyciągaj przy tym płasko ręki i nie rozłączaj palców. Podstaw dłoń lewą pod prawą niby tron, gdyż masz przyjąć Króla. Do wklęsłej ręki przyjmij Ciało Chrystusa i powiedz: "Amen". Uświęć też ostrożnie oczy swoje przez zetknięcie ich ze świętym Ciałem, bacząc, byś zeń nic nie uronił. To bowiem, co by spadło na ziemię, byłoby utratą jakby części twych członków. Bo czyż nie niósłbyś złotych ziarenek z największą uwagą, by ci żadne nie zginęło i byś nie poniósł szkody? Tym bardziej zatem winieneś uważać, żebyś nawet okruszyny nie zgubił z tego, co jest o wiele droższe od złota i innych szlachetnych kamieni. A kiedy już spożyłeś Ciało Chrystusowe, przystąp do kielicha Krwi. Nie wyciągaj tu rąk, lecz skłoń się ze czcią, mówiąc w hołdzie: "Amen". Uświęć się przez to przyjęcie Krwi Chrystusowej. Kiedy twe wargi są jeszcze wilgotne, dotknij ich rękami i uświęć nimi oczy, czoło i inne zmysły. Następnie zatrzymaj się na modlitwie, dziękując Bogu za to, że tak wielkimi zaszczycił cię tajemnicami (Cyryl Jerozolimski).

Wniosek: Warto pamiętać również o nosie, a to z tego powodu, że nosem też można zahaczyć o samego Boga.

Ach te krągłości

Plaża, kobiety ubrane skromnie, mężczyźni też, ale nie wiem, czy człowiekowi żyjącemu w celibacie, godzi się ten wątek rozwijać. Czy nie stosowniej będzie, jeśli ten temat pozostawię innym, dla których ciało jest sakramentem w pełniejszym, a na pewno w innym sensie niż dla mnie? A zatem:

O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja, jakże piękna! Oczy twe jak gołębice za twoją zasłoną. Włosy twe jak stado kóz falujące na górach Gileadu. Zęby twe jak stado owiec strzyżonych, gdy wychodzą z kąpieli: każda z nich ma bliźniaczą, nie brak żadnej. Jak wstążeczka purpury wargi twe i usta twe pełne wdzięku. Jak okrawek granatu skroń twoja za twoją zasłoną. Szyja twoja jak wieża Dawida, warownie zbudowana; tysiąc tarcz na niej zawieszono, wszystką broń walecznych. Piersi twe jak dwoje koźląt, bliźniąt gazeli, co pasą się pośród lilii. Nim wiatr wieczorny powieje i znikną cienie, pójdę ku górze mirry, ku pagórkowi kadzidła. Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja, i nie ma w tobie skazy (PnP 4, 1-7).

Wniosek: Pieśń nad pieśniami rabini nazywają sercem Biblii. A więc najpierw życie, potem literatura.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2010