W słusznej sprawie

Film Moore’a zrobił na świecie ogromną karierę, rzadko będącą udziałem pełnometrażowego dokumentu. Filmy te traktowane są przez dystrybutorów po macoszemu; szansę zaistnienia na dużych ekranach mają jedynie przedsięwzięcia w rodzaju “Makrokosmosu" czy “Buena Vista Social Club" Wendersa - bezpieczne tematy poddane artystycznej obróbce. Tymczasem “Zabawy z bronią" dotykają kwestii ważkiej, mocno kontrowersyjnej i nie tak odległej od naszego podwórka: chodzi o prawo obywatela do posiadania broni i społeczne konsekwencje tego faktu.

14.09.2003

Czyta się kilka minut

Reżyser przyczynił się do powstania wokół “Zabaw" medialnego zgiełku. Jest on w USA osobistością znaną z krytycznych i mocno lewackich wystąpień - zarówno jako dokumentalista, jak i twórca satyrycznych programów telewizyjnych czy felietonista. Dość przypomnieć uroczystość wręczenia tegorocznych Oscarów, kiedy to Moore niemal przyssał się do mikrofonu, by wykrzyczeć swą nienawiść dla polityki zagranicznej Busha. Jego książka pod wiele mówiącym tytułem “Biali głupcy" została wstrzymana po 11 września ze względu na niepoprawne politycznie treści, by w parę miesięcy później stać się prawdziwym hitem. Ten zaciekły antyglobalista i pacyfista stał się jednym z największych enfant terrible Ameryki.

Obsypane deszczem nagród “Zabawy z bronią" zaczynają się niewinnie: głos narratora informuje o banalnych wydarzeniach, które miały miejsce pewnego ranka 1999 roku w miasteczku Littletown w stanie Kolorado. Wkrótce zdarzy się tu tragedia: w szkole średniej Columbine dwóch zwyczajnych nastolatków zastrzeli 12 kolegów i nauczyciela, po czym popełni samobójstwo. Film próbuje dociec przyczyn, dla których to się stało.

Nie chodzi o przypadek indywidualny, ale o ogólnonarodową sprawę. Film można określić jednym tylko przymiotnikiem - dokument interwencyjny. Twórca występuje w nim osobiście, bezpardonowo wyraża swe poglądy. To krucjata artysty przeciwko wadliwemu systemowi politycznemu swego kraju. Moore przedstawia miażdżące statystyki: co roku ponad 11 tysięcy ludzi ginie w USA od kul. Druga poprawka do Konstytucji daje obywatelom niemal nieograniczone prawo nabywania broni. Jest tania i powszechnie dostępna. Prawo do obrony przed potencjalnym agresorem umożliwia gromadzenie w domach całych arsenałów.

Moore jest bezlitosny w tropieniu absurdów i nadużyć, nie boi się przy tym być skrajnie tendencyjny. Uderza w prezydenta i historię, amerykańską mitologię i kulturę. Polityka zagraniczna USA w jego ujęciu to wspieranie dyktatur i krwawych reżymów, a także niekończące się zbrojne interwencje. Polityka ta i wyścig zbrojeń odcisnęły się na mentalności przeciętnego obywatela: ulegając ukrytej propagandzie, posiadanie broni zaczyna traktować niczym obywatelską powinność. Pytanie: czy incydent w Columbine byłby możliwy w jakimkolwiek innym kraju, Moore traktuje jak retoryczne.

Problem jego filmu polega na rozmijaniu się szlachetnych intencji z mniej szlachetną “metodologią". W roli budziciela sumień i niezłomnego rycerza reżyser sprawdza się znakomicie, razi jednak wykorzystywany przez niego arsenał środków. W najlepszym razie są to wygodne uproszczenia. Przemierzając amerykański kontynent, od Kanady po Kalifornię, Moore stawia prowokacyjne pytania, na które sam już dawno sobie odpowiedział. Kto jest odpowiedzialny za eksplozję przemocy w USA? Upadek rodziny? Autorytetu Kościoła? Represyjny system szkolny? A może kultura masowa - filmy, telewizja i muzyka Marylin Mansona, a do tego jeszcze społeczne i etniczne rozwarstwienie prowokujące naturalne konflikty?

Wszystkie te nieszczęścia znaleźć można w wielu innych miejscach świata z Europą na czele, ale w Stanach nastąpiła ich nieprawdopodobna kumulacja. Iskrą zapalną - twierdzi Moore - stała się niespotykana nigdzie indziej medialna “kultura strachu". Dla kontrastu przeprowadza badania terenowe w Kanadzie, którą uważa za oazę spokoju i praworządności. Pod względem “uzbrojenia" społeczeństwa kraj ten przebija nawet USA, ale tylko dlatego, że Kanadyjczycy są... zapalonymi myśliwymi. Tu nie zamyka się mieszkań na klucz. Telewizyjne newsy nie straszą od rana kroniką zbrodni, nie ma więc poczucia zagrożenia. Chorobliwa u Amerykanów fascynacja bronią to zdaniem reżysera wynik medialnej propagandy. W ten właśnie sposób władza wychowuje kolejne pokolenia mające wspierać militaryzm i agresywną politykę USA.

Spiskowa teoria dziejów nie zawsze wychodzi filmowi na dobre. W drugiej jego połowie Moore przenosi się z Littletown do rodzinnego miasteczka Flint, gdzie miała miejsce kolejna niepojęta tragedia z pistoletem w roli głównej: sześciolatek zastrzelił rówieśnicę. Reżyser niemal na oślep wrzuca tę tragedię do wora z napisem “wadliwa opieka społeczna": bo samotna czarnoskóra matka zmuszona była do morderczej pracy na dwóch etatach. Inne okoliczności sprawy (np. gdzie był w tym czasie tatuś kilkuletniego zabójcy) niespecjalnie Moore’a interesują.

Manipulacja wpisana jest w toczoną przez reżysera walkę, w imię zasady “cel uświęca środki". O zdumiewającej skuteczności tej metody świadczy epizod z ofiarami strzelaniny w Columbine. Do siedziby wielkiej korporacji wytwarzającej broń reżyser przywozi dwóch upośledzonych ruchowo uczniów i wymusza na producentach obietnicę ograniczenia produkcji. W jeszcze innej scenie Moore odwiedza rezydencję sędziwego aktora Charltona Hestona w Beverly Hills. Pamiętny Ben Hur jest dziś prezesem Narodowego Stowarzyszenia Strzeleckiego. Za pomocą prowokacyjnych pytań Moore najpierw ośmiesza głoszoną przez aktora ideologię, a na odchodnym pozostawia mu fotografię zastrzelonej sześciolatki z Flint.

Film Moore’a, pomimo wielu nadużyć, ma swoją siłę. Jego stronniczość irytuje, zmusza jednak do refleksji. Po 11 września obraz ten nabiera szczególnego wydźwięku. Jest policzkiem wymierzonym w amerykański (czy tylko?) optymizm. Szkoda tylko, że w imię subiektywnej wizji Moore przekracza wielokrotnie granice, które stawia sobie każdy uczciwy dokumentalista. Dowolnie kompiluje wypowiedzi rozmówców, manipuluje liczbami, nagina fakty. W internecie aż wrze od weryfikacji i sprostowań. Wiele z nich jest dla Moore’a kompromitujących.

Przeciwnicy “Zabaw" uważają je wręcz za film fabularny, absolutnie nie zasługujący na oscarową statuetkę dla najlepszego dokumentu roku. Jedno jest pewne: artysta tak zajadle walczący z manipulacją mass mediów sam odwołuje się do niechlubnych technik perswazyjnych, tak chętnie wykorzystywanych w czasach czerwonych czy brunatnych reżymów, z ich umiłowaniem do ideologicznego montażu i szokujących efektów. A że robi to w słusznej sprawie... Warto jednak zobaczyć ten kontrowersyjny film choćby dla samej reżyserskiej roboty.

"ZABAWY Z BRONIĄ" ("Bowling for Columbine") - scen. i reż.: Michael Moore, zdj.: Brian Danitz, Michael McDonough, mont.: Kurt Engfehr. Prod. Kanada / USA / Niemcy 2003. Dystryb. SPInka.Film Michaela Moore’a ma swoją siłę. Jego stronniczość momentami irytuje, zmusza jednak do refleksji. Szkoda tylko, że w imię subiektywnej wizji reżyser przekracza wielokrotnie granice, które stawia sobie każdy uczciwy dokumentalista.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2003