W kawiarence "Jarmusch"

Kawa i papierosy to coś więcej niż haust przyjemności czy uporczywy nałóg. To często rytuał, osobliwe zawieszenie czasu.

24.10.2004

Czyta się kilka minut

Jim Jarmusch pokazał, jak papierosy i kawa tworzą przestrzeń rozmowy. Banalnej, oficjalnej, jałowej - często jednak ujawniającej ukryte wymiary wzajemnych relacji. Zdystansowana kamera przypatruje się bohaterom z boku, to znów kontemplująco zawisa nad stolikiem, w którym jak na szachownicy (ten deseń dominuje w kolejnych epizodach) powstają zawiłe szarady popielniczek, cukierniczek, filiżanek - i międzyludzkich zależności. W mozaikowym filmie połączył 11 krótkich epizodów tworzonych jako samodzielne etiudy przez 17 lat. To właśnie w epizodycznej, poszatkowanej strukturze wyraża się współczesny rytm życia pełnego trywialnych czynności, zbliżania się i oddalania w oparach kawiarnianego dymu.

Wszystko to znamy również z wczesnych pełnometrażowych filmów Jarmuscha, piewcy zgrzebności i peryferiów, tropiciela przypadku i komicznego w skutkach braku porozumienia, twórcy najbardziej filmowych filmów bez akcji. U Jarmuscha odbija się Ameryka zdegradowana, zaśmiecona, odarta z mitów, zastygła w cywilizacyjnym bezruchu. Rzeczywistość na każdym kroku spotyka się z fikcją, a bohaterowie tworzą surrealistyczne pary: na zasadzie łudzącego podobieństwa albo też zupełnych przeciwieństw.

Oto gwiazda filmowa (Cate Blanchett w blond peruce) i jej “uboga" kuzynka, niespełniona wokalistka rockowa (Cate Blanchett w czarnej peruce). Odgrywają spektakl fałszywej zażyłości, który maskować ma wstydliwą zależność. A może te dwie kobiety są tak naprawdę jedną i tą sama osobą, schizofrenicznie rozdwojoną i niepewną tego, kim jest? Inny odcień podobnej sytuacji znajdziemy w epizodzie “Kuzyni", w którym amerykański aktor Alfred Molina i brytyjski komik David Coogan (grający tu samych siebie) pokażą, jak bardzo międzyludzkie układy oparte są na dominacji. Drobny, przypadkowy incydent spowoduje nagłe odwrócenie układu, a pewny siebie telewizyjny showman w okamgnieniu stanie się przymilnym petentem.

Wielu bohaterów Jarmuscha żyje w świecie iluzji. Czy Bill Murray pojawiający się jako kelner w przedostatniej etiudzie to prawdziwy Bill Murray udający kelnera “po godzinach", czy też najprawdziwszy kelner podający się za sławnego aktora? Oto para czarnoskórych bliźniaków i kelner-gaduła, raczący ich opowieścią o Elvisie Presleyu, który też miał ponoć bliźniaczego brata, zastępującego go na scenie w trudnych chwilach (epizod ten znalazł rozwinięcie w filmie “Mystery Train", gdzie para młodych nawiedzonych Japończyków pielgrzymowała do Memphis - Mekki rock and rolla).

U Jarmuscha spotykają się dwie Ameryki: ta mityczna, otoczona gwiazdorskim nimbem kraina sukcesu, oraz jej przaśny, szaro-bury rewers. Wszyscy jednak - i ci, którzy przy kawie i papierosach zwykli załatwiać ważne interesy, i życiowi bankruci, którzy w tych samych okolicznościach usiłują nadać swemu życiu pozór istotności - trwają w tym samym poczuciu miałkości, niedopasowania, nieustannego rozmijania się z drugim człowiekiem.

“Kawa i papierosy" to film mający swój wewnętrzny rytm. Jednostajny, chaotyczny, kapryśny - jak papierosowy dym. Każdy z elementów mozaiki powstawał z myślą o konkretnych aktorach. I, jak to zwykle u Jarmuscha bywa, ekran zaludniają dobrzy znajomi - postacie znane z show businessu, choć wstawione przez reżysera w zaskakujące konteksty. Niektórzy należą do mainstreamu, jak Roberto Benigni czy Cate Blanchett, inni to zdeklarowani undergroundowcy: Tom Waits, Iggy Pop czy Steve Buscemi.

Jarmusch, jak mało który reżyser we współczesnym kinie, potrafi wygrać osobowość aktora, pozwolić mu, by na ekranie był przede wszystkim sobą,. “Kawa i papierosy" to triumf kina ubogiego, z minimalnym warsztatem i ostentacyjnie monochromatyczną tonacją obrazu. Z punktu widzenia artystycznej ewolucji nie wnosi wiele nowego do twórczości amerykańskiego reżysera. Stanowi jednak ożywczy haust. Skłania do zatrzymania się na chwilę w ulubionej, mało wykwintnej kafejce, gdzie kawa i papierosy zawsze te same, a jednak nieodmiennie smakują.

“KAWA I PAPIEROSY" (“Coffee and cigarettes") - scen. i reż.: Jim Jarmusch, zdj.: Tom DiCillo, Frederick Elmes, Ellen Kuras, Robby Müller, wyst.: Roberto Benigni, Steven Wright, Steve Buscemi, Iggy Pop, Tom Waits, Cate Blanchett, Alfred Molina, Steve Coogan, GZA, RZA, Bill Murray i inni. Prod.: USA 2003. Dystryb.: Solopan.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2004