Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pięć miesięcy po tym, jak mieszkający w Salisbury podwójny agent Siergiej Skripal i jego córka Julia zostali zaatakowani środkiem chemicznym nowiczok, Departament Stanu USA zapowiedział nowe sankcje przeciw Rosji, uzasadniając je tym, że to rząd Rosji stał za atakiem na Skripalów (wprawdzie oboje uratowano, ale później do szpitala trafiła też Brytyjka, która miała kontakt z flakonem po perfumach, w którym transportowano nowiczoka; kobieta zmarła). Odpowiadając już wcześniej na ten atak, kraje zachodnie wyrzuciły ponad 140 rosyjskich dyplomatów; Rosja w reakcji wyprosiła podobną liczbę dyplomatów zachodnich.
Nowe sankcje zakazują firmom z USA eksportu do Rosji wszelkich produktów, które mogą być wykorzystane do celów związanych z szeroko rozumianym bezpieczeństwem – jak elektronika czy turbiny napędzane gazem. Rzecznik Kremla powiedział, że sankcje są „niedopuszczalne”. Po ich ogłoszeniu rubel stracił na wartości wobec dolara, spadając do najniższego poziomu od listopada 2016 r. Spadły też akcje na moskiewskiej giełdzie.
Obserwatorzy sądzą, że nowe sankcje mają też wymiar wewnątrzpolityczny: politycy Republikanów krytykują prezydenta Trumpa za jego wyrozumiałość dla Putina. Choć administracja USA od początku wspiera Londyn, sam Trump nigdy nie skrytykował Rosji za atak na Skripalów. ©℗