Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W sprawie otrucia ekspułkownika rosyjskiego wywiadu Siergieja Skripala i jego córki Julii w brytyjskim Salisbury jedno można już powiedzieć na pewno: wywołany tą próbą zabójstwa kryzys na linii Moskwa–Londyn – a właściwie na linii Moskwa–Zachód, bo główne kraje zachodnie stanęły u boku Londynu – będzie mieć ciąg dalszy.
Substancja nowiczok (debiutant), użyta do otrucia Skripala, to preparat noszący cechy chemicznego środka bojowego. Londyn ogłosił, że ma dowody, iż w ostatnich 10 latach Rosja prowadziła badania nad tą substancją i ją produkowała. Theresa May przedstawiła Rosji ultimatum, żądając wyjaśnień. Moskwa nic nie wyjaśniła. Premier stwierdziła: albo decyzję o ataku chemicznym podjęto na najwyższym szczeblu, albo Rosja straciła kontrolę nad bronią masowego rażenia. Szef brytyjskiego MSZ Boris Johnson wskazał personalnie Putina jako tego, który podjął decyzję o ataku chemicznym. Kolejnym krokiem Londynu było wydalenie 23 rosyjskich dyplomatów (40 proc. dyplomatycznej obsady ambasady) i decyzja, że delegacja polityczna nie pojedzie do Rosji na mundial (udziału piłkarzy nie odwołano, choć było wiele głosów za bojkotem mistrzostw). Po kilku dniach Rosja ogłosiła decyzję o „lustrzanym” wydaleniu 23 brytyjskich dyplomatów. Putin w wieczór wyborczy podważył wersję, że ekspułkownika otruto środkiem bojowym, „bo w takim razie ofiary zmarłyby na miejscu”.
Londyn szuka poparcia sojuszników – i znajduje. Mnożą się wypowiedzi zachodnich polityków, że Rosja jest coraz bardziej groźna i nieprzewidywalna. To nie zapowiada szybkiego zdjęcia sankcji. Przeciwnie: w minionym tygodniu USA nałożyły kolejne, na kilkanaście osób i organizacji z Rosji, za ingerencje w wybory prezydenckie.
Tymczasem w niedzielę Rosjanie wybrali Putina na kolejną kadencję (oficjalnie poparło go ponad trzy czwarte głosujących). Sprawa Skripala była jednym z głównych tematów w rosyjskich mediach ostatnich dwóch tygodni. W kontekście wyborów wyśmiewanie się z bezsilności Brytyjczyków sprzedało się świetnie na rosyjskim podwórku. Słychać było mantrę: „To nam udowodnijcie”.
Czytaj także: Anna Łabuszewska o kampanii Putina: Utrwalacz władzy dozgonnej
Kontekst wyborczy jest tu nie bez kozery. Kremlowi zależało na jak najwyższej frekwencji. Przez tę część elektoratu, która wierzy w intrygi Zachodu i wielbi Putina, który „dał nam Krym” (elekcja miała miejsce w czwartą rocznicę jego aneksji), historia Skripala (bądź co bądź zdrajcy, więc dobrze mu tak) odbierana jest jako kolejna prowokacja Zachodu wobec wstającej z kolan Rosji. A jako taka wzmacnia nastroje proputinowskie i mogła być tym czynnikiem, który dodatkowo zagonił ludzi do urn. Na przykładzie sprawy Skripala można było zademonstrować elektoratowi, że świat musi się z Rosją liczyć.
Kreml zaprezentował tu szerokie możliwości działań destrukcyjnych. Niezbyt stanowcza odpowiedź Londynu mogłaby utwierdzić go w przekonaniu, że to skuteczny sposób uprawiania polityki wobec strachliwego Zachodu. W komentarzach telewizyjnej propagandy było wiele sarkazmu wobec „grupy wysepek na Morzu Północnym, które ludzie na globusie dostrzec mogą jedynie przez lupę”.
Sprawa Skripala nie zniknie szybko z agendy – i będzie wpływać na relacje Rosji z Zachodem.
Czytaj także: "Już nie prezydent, a wódz": najnowszy wpis na blogu Anny Łabuszewskiej