Upiory przeszłości: ciąg dalszy

Publikujemy kolejne materiały dotyczące zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki. Wskazują one, że o okolicznościach śmierci księdza wiedziało więcej osób, niż się sądzi - nie tylko z ówczesnego ministerstwa spraw wewnętrznych.

24.11.2009

Czyta się kilka minut

Niedawno minęła 25. rocznica mordu na ks. Popiełuszce. W PRL za winnych śmierci kapelana Solidarności uznano funkcjonariuszy SB: Adama Pietruszkę (skazanego za podżeganie) oraz Grzegorza Piotrowskiego, Leszka Pękalę i Waldemara Chmielewskiego (skazanych za zabójstwo). Ich proces z 1985 r. był manipulowany i nie wskazał wszystkich winnych. Po 1989 r. prowadzono kolejne śledztwa, aresztowano generałów SB Władysława Ciastonia i Zenona Płatka. Nie przyznali się; Ciastonia uniewinniono, a proces Płatka nie mógł się zacząć z powodu jego stanu zdrowia (Płatek niedawno zmarł). Dziś śledztwo w sprawie mordu kontynuuje IPN.

W poprzednim numerze "Tygodnika" opublikowaliśmy rozmowę z ówczesnym szefem MSW Czesławem Kiszczakiem o okolicznościach zamordowania księdza i list Adama Pietruszki, który kwestionował wypowiedzi Kiszczaka. Były minister twierdził np., że nic nie wiedział o działaniach wymierzonych w Popiełuszkę; Pietruszka - że Kiszczak wiedzieć musiał. Oba materiały komentowali historyk Antoni Dudek i ks. Adam Boniecki, który pisał: "Są ludzie, którzy wiedzą, z czyjego mandatu zginął ksiądz Jerzy, jak zginął, czemu i komu miała ta zbrodnia posłużyć, kto za nią odpowiada, a kto był (jeśli był) kozłem ofiarnym. Czy tę wiedzę zabiorą ze sobą do grobu?".

Teksty te są obecnie dostępne na stronie internetowej "Tygodnika". Dziś publikujemy kolejne materiały, które pokazują, że o okolicznościach śmierci księdza wiedziało więcej osób, niż się sądzi, nie tylko z ówczesnego ministerstwa spraw wewnętrznych.

CHCĘ ŻYĆ

Rozmowa z byłym funkcjonariuszem "wyznaniowego" Departamentu IV MSW: Znałem wszystkich czterech skazanych [funkcjonariuszy SB] - twierdzi nasz rozmówca.

Mieliście kontakty osobiste czy służbowe?

Myśmy się po prostu widywali. Ja po śmierci ks. Popiełuszki opuściłem Departament IV. Zostałem przeniesiony do innej pracy. Papierkowej.

Z własnej woli?

Powiedzmy, że byłem zbyt mało rewolucyjny. Wtedy nie myślałem, że miałem do czynienia z takimi "mistrzami kombinacji operacyjnej".

Mówi Pan o Piotrowskim i reszcie?

Mówię o tych, których tu nie wyliczyłem.

Czy klucz do tego, co Pan mówi, znajdował się w Stołecznym Urzędzie Spraw Wewnętrznych?

I to niejeden. Idźcie śladem awansów już po sprawie ks. Popiełuszki. Zarządy Departamentów w MSW itd. Ktoś skorzystał. Sprawdźcie, jacy ludzie awansowali i na jakie stanowiska. Tam jest wiele rozwiązań. Część z tych osób już nie żyje, umierali czasem w dziwnych okolicznościach, np. w szpitalu MSW podczas dializy.

A wojskowe służby?

SB miała pół roku na zniszczenie akt, a inne służby kilkanaście lat.

Czy nad tą akcją była obserwacja Wojskowej Służby Wewnętrznej [kontrwywiadu wojskowego, którym wcześniej rządził Kiszczak]?

Na tę akcję Piotrowski "zamówił" dwie obserwacje: jedną z Warszawy, jedną z Włocławka. To były Wydziały "B" [wydziały obserwacyjne SB].

Z Włocławka?!

Z Włocławka.

Oni nie występowali w żadnym procesie ani śledztwie.

Na procesie wielu ludzi nie wystąpiło. Zresztą nawet gdyby przyjechali, to nie wiadomo, co by ich spotkało w drodze powrotnej. Może nawet jeszcze w drodze do [Torunia].

Te dwie obserwacje zajmowały się księdzem?

Cały czas prowadzili Piotrowskiego. Cały czas.

Dokąd?

Do końca.

Czyli?

Z Warszawy do Bydgoszczy i z powrotem do Warszawy. Proszę pana, ks. Popiełuszko, z tego, co wiem, uciekał z bagażnika cztery razy. Sekcja "B", która prowadzi obserwację, liczy minimum cztery auta. Były dwie [takie] sekcje. To policzcie, ile było aut.

A wojskowe służby?

Oczywiście, że wojsko było. Od początku do końca tej sprawy. Proszę pana, tam była grupa powołana przez generała P. Znałem człowieka, który [w tej grupie] był kierowcą. Nie żyje, zmarł już. Był kierowcą grupy, która tam była i czekała.

Gdzie czekała?

We Włocławku. Na tamie.

I co mówił?

Że tamtego dnia była obserwacja na tamie. Starczy? Byłbym zdziwiony, gdyby generał P. o tym nie wiedział.

Kiedy Pan się o tym dowiedział?

W roku 1995, może 1996.

Był Pan przesłuchiwany w tej sprawie?

Nawet gdybym był, tobym powiedział, że nie pamiętam. Chcę żyć.

Rozmowa pochodzi z wydanej właśnie książki Piotra Litki "Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Dni, które wstrząsnęły Polską".

CZUJĘ SIĘ ZAGROŻONA

Dotarliśmy do zapisu rozmowy Róży Pietruszki (żony skazanego w "procesie toruńskim" Adama Pietruszki) z szefem Biura Śledczego MSW gen. Zbigniewem Pudyszem.

Dokument nie ma daty, sporządzono go zapewne po 22 kwietnia 1985 r. (wtedy Sąd Najwyższy PRL podtrzymał wyrok "toruński"). W zapisie jest m.in. informacja, że ktoś proponował rodzinie Pietruszków wyjazd do Szwajcarii. Żona Pietruszki w rozmowie z Pudyszem próbuje zwrócić uwagę na inspiratorów zabójstwa ks. Popiełuszki. Nie wiadomo, czy próbowano odnaleźć wspominany przez nią dokument, sporządzony przez Piotrowskiego. Drukujemy fragmenty rozmowy, zachowując oryginalną pisownię i interpunkcję. Dokument nie był dotąd publikowany.

Zbigniew Pudysz: - P. pani, jest wyrok prawomocny, są środki prawne uchylenia prawomocnego.

Róża Pietruszka: - (...) i dlatego przyszłam bo wiem coś na ten temat. Chciałabym tylko uzyskać gwarancję, że zostanę anonimowa.

ZP - Proszę bardzo.

RP - Chociaż widzieli mnie już znajomi jak szłam.

ZP - Pani zaczęła od początku.

RP - No bo to może mi zagrażać. (...) To co chcę powiedzieć może być rzeczywiście niebezpieczne, dlatego nie chciałabym aby mnie ktokolwiek widział.

ZP - No, zobaczymy.

RP - Czy pan nada obiegu  sprawie czy nie, sądzę że nie, bo postawiłoby Ministerstwo znowu w złym świetle, chociaż to co się stało to już i tak jest to kalanie własnego gniazda. Nie powinno tak być, jest to opinia starych pracowników. Proszę pana o tym co teraz powiem wiem od 4 m-cy. Dusiłam w sobie, nie wiedziałam co z tym fantem zrobić. Nie wiem czy dobrze robię, w dalszym ciągu nie jestem przekonana czy dobrze robię.

ZP - Ja też nie wiem, bo nie wiem o co chodzi.

RP - Jest to b. ciężka sprawa. Z kręgu MSW uzyskałam wiarygodną wiadomość, że min. Ciastoń jest w posiadaniu kilkudziesięciostronicowego wyjaśnienia jednego z oskarżonych, prawdopodobnie Piotrowskiego, nie jestem pewna. To wyjaśnienie napisane było prawdopodobnie w grudniu 84 r. W dokumencie ukazano faktyczne mechanizmy inspiracji Piotrowskiego. Z dokumentu jednoznacznie wynika, że inspiratorem takim polecającym rozkazodawcą był Ciastoń. Z dokumentu wyjaśnienia wynika też, że w maju 84 r. Ciastoń polecił, przepraszam, czy ma pan już włączony magnetofon?

ZP - Nic nie mam, wziąłem zapiski, proszę niech pani mówi albo nie mówi.

RP - Pan musi mnie zrozumieć, że jeśli były takie polecenia, to mnie grozi niebezpieczeństwo.

ZP - Jaką datę pani wymienia?

RP - To było w grudniu 84 r. prawdopodobnie przez Piotrowskiego. Z dokumentu tego również wynika, że w maju 84 r. Ciastoń polecił Płatkowi wszystko zrobić, aby Popiełuszko zamilkł. Daje on na to patent choć w razie czego to on nic oficjalnie nie wie. Ja od początku wiedziałam, miałam wątpliwości, że na rozprawie nie było nic mówione, że jakieś tam polecenia. Mój mąż po prostu milczał.

ZP - Płatkowi?

RP - Tak.

ZP - W maju 84?

RP - Tak, które potem przekazał do realizacji. Było też pismo, dokładnie nie wiem kiedy pisane ale po maju.

ZP - Ale komu Płatek przekazał do realizacji?

RP - Mówię panu to co wiem. Nie wiem czy mężowi czy Piotrowskiemu, nie wiem i nie chcę się domyślać. Było jeszcze pismo, dokument: "Koncepcja działań wobec Popiełuszki" - taki tytuł. Kopia jest w Służbie Bezpieczeństwa Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych a kopia u Ciastonia.

ZP - Kopia mówi pani, że w Urzędzie Stołecznym.

RP - To już nie wiem, czy oryginał czy kopia. Chyba oryginał a kopia u Ciastonia. Ciastoń osobiście napisał: akceptuję, dopisał: "jestem za pilną realizacją koncepcji." Koncepcja ta zakładała wniesienie ulotek do mieszkania Popiełuszki gdzie później Sł. Bez. rzeczywiście podrzuciła i znalazła takie ulotki, za które wytoczono Popiełuszce proces. (...) Takie zalecenie viceministra traktował to nie tylko jako inspirację, ale niejako gwarancję do tego typu działań. Tą "górą" to nie był mąż, tylko teraz pytanie gdzie jest to pismo.

ZP - Piotrowski był gwarancją? miał gwarancję.

RP - Znając zalecenie swego wiceministra, traktował to nie tylko jako inspirację, ale i gwarancję do tych wszystkich działań. Gwarancję tej rzeczywistej "góry". a mówi się tylko o moim mężu. Nie wiem, czy obiecano Piotrowskiemu jakieś tam minimalne ulgi, czy bał się o swoją rodzinę. Dowiedziałam się, że minister [Kiszczak] był również nie tylko u mojego męża, ale również u Piotrowskiego, tak samo mówił, aby się uspokoił, co mnie trochę zaszokowało. (...)

RP - Miałam wątpliwości po otrzymaniu tej wiadomości, trzymałam ją 4 m-ce. Jak byłam wtedy u min. Kiszczaka - już wtedy wiedziałam.

ZP - Czemu pani nie powiedziała.

RP - Nie miałam wtedy tego zamiaru, być może gdyby wynikło to w toku rozmowy, ale przy takim forum - to pan wybaczy. Być może, gdyby była bezpośrednia rozmowa. (...) Są to sprawy b. ważne, to co powiedziałam.

ZP - Od 4 m-cy ma to pani?

RP - Tak i dusiłam to w sobie. (...) Nie chodzi tutaj o rodzinę tylko o dobro sprawy, że z męża zrobiono ofiarę. Inspiratorem był kto inny, pan wybaczy.

ZP - To ja w takiej sytuacji co mogę pani powiedzieć? Można powiedzieć, p. pani, strasznie mi przykro, ale wyrok jest prawomocny, co ja tu mogę zdziałać. Są środki nadzwyczajne. (...) Pani prosiła o dyskrecję.

RP - Tak. Mój mąż nie wie, że jestem u pana. Gdyby się dowiedział, nigdy by mi tego nie wybaczył.

ZP - Ja mam pytanie w związku z tym, czy o tym pani komuś już mówiła?

RP - Wie tylko jedna osoba z rodziny. Chciałam się w jakiś sposób zabezpieczyć, gdyby mi się coś stało, gdy było wiadomo kto to zrobił. Nawet syn się nie orientuje. (...)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2009