Prymas i sztuczne rzęsy

Władze PRL bardzo interesowały się wyborem następcy kardynała Stefana Wyszyńskiego. Poważnie liczono się z tym, że nowym prymasem zostanie ks. Józef Tischner.

15.06.2020

Czyta się kilka minut

Ks. Józef Tischner, Warszawa, 1995 r. / MAREK SKORUPSKI / FORUM
Ks. Józef Tischner, Warszawa, 1995 r. / MAREK SKORUPSKI / FORUM

Przełom wiosny i lata 1981 roku był jednym z najdramatyczniejszych okresów w najnowszej historii Kościoła katolickiego w Polsce. W maju poinformowano opinię publiczną o poważnej chorobie kard. Stefana Wyszyńskiego. W oficjalnym komunikacie można było przeczytać, że „w połowie marca 1981 roku wystąpiły u Księdza Prymasa objawy zaburzeń układu pokarmowego, które utrzymywały się przez kilka dni (...). Kolejne narady zespołu specjalistów stwierdziły, że choroba – mimo leczenia – ma przebieg postępujący”. Był to nowotwór.

Informacja podpisana przez ośmiu lekarzy nie pozostawiała złudzeń. Prymas mógł wkrótce umrzeć. A dzień przed wydaniem tego komunikatu, 13 maja, na placu św. Piotra w Rzymie dokonano zamachu na życie Jana Pawła II. W ciągu niespełna dwóch tygodni maja 1981 r. Kościół w Polsce mógł stracić dwa ważne dla siebie symbole: Prymasa Tysiąclecia i Papieża z Krakowa.

Jan Paweł II ocalał. Prymas zmarł 28 maja o godzinie 4.40 rano.

Świadomość odchodzenia

Kard. Wyszyński wiedział, że konieczne jest zapewnienie ciągłości funkcjonowania Kościoła w tym trudnym czasie. Prymas – wedle słów jego sekretarza, ks. Bronisława Piaseckiego – planował po ukończeniu 80. roku życia (czyli po 3 sierpnia 1981 r.) zrezygnować z zajmowanych funkcji i „przy najbliższym spotkaniu z Ojcem Świętym powtórzyć swą prośbę, dwukrotnie uprzednio składaną”.

Nie zdążył jednak tego zrobić. Na niecałe dwa miesiące przed śmiercią w prowadzonych od lat „Notatkach” zauważał: „Rozpoczyna się via dolorosa wśród przyjaciół Hioba. Dzień dla mnie doniosły, wydaje mi się, że jest to initium finis [początek końca]”. Mówiąc o „przyjaciołach Hioba”, prymas miał na myśli trzy bliskie sobie w tamtym czasie osoby: bp. Bronisława Dąbrowskiego, ks. Alojzego Orszulika i Romualda Kukołowicza.

Pomimo choroby na przełomie marca i kwietnia 1981 r. prymas nadal intensywnie pracował, wyjeżdżając do podwarszawskiej Choszczówki – jak to ujmował jego sekretarz – z „walizą akt”. Uczestniczył też w licznych oficjalnych i mniej oficjalnych spotkaniach, przebywając m.in. z ostatnią kilkudniową duszpasterską wizytą w Gnieźnie czy udzielając ­audiencji licznej delegacji przedstawicieli NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych. Także wtedy (dokładnie 26 marca 1981 r.) przez kilka godzin rozmawiał z gen. Wojciechem Jaruzelskim na temat napiętej sytuacji w kraju, spowodowanej „kryzysem bydgoskim” (19 marca 1981 r. podczas sesji Wojewódzkiej Rady Narodowej funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej pobili kilku działaczy opozycyjnych, w tym przewodniczącego NSZZ Solidarność regionu bydgoskiego, Jana Rulewskiego). Polsce groził strajk generalny i trudny do przewidzenia rozwój wypadków.

Znany, zdolny, niezależny

Śmiercią kard. Stefana Wyszyńskiego oraz wyborem jego następcy żył w połowie 1981 r. nie tylko Kościół katolicki i opinia publiczna. Służbowo zajmowali się nią także pracownicy wywiadu cywilnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, którzy przesyłali zza Spiżowej Bramy i z innych placówek dyplomatycznych rozsianych po świecie obszerne raporty i analizy dotyczące sytuacji w Polsce i w Kościele po spodziewanym odejściu prymasa.

Większość zachowała się w archiwum IPN. Wśród następców Wyszyńskiego w dokumentach PRL-owskiego wywiadu wymieniano często także ks. Józefa Tischnera. Z zachowanych dokumentów przebija z jednej strony strach, a z drugiej – podziw dla krakowskiego kapłana.

Zaledwie dzień po śmierci prymasa, w piątek 29 maja 1981 r., opracowano szczegółową charakterystykę ks. Tischnera. Oficer podpisujący się pseudonimem „Fin”, na podstawie informacji dwóch kontaktów operacyjnych o pseudonimach „Disco” i „Eduardo”, pisał, iż Tischner jest „wspaniałym oratorem, potrafi pięknie mówić do każdego środowiska (jest biegłym nawet w gwarze góralskiej)”. I dalej: „Jest cenionym w środowiskach kleru i inteligencji katolickiej intelektualistą. Cieszy się uznaniem obecnego papieża, który obdarzył go wyjątkowym zaufaniem, dając mu do »recenzji« pisane przez siebie encykliki”. W cytowanej notatce informacyjnej podkreślono też, że Tischner „należał do grona najbliższych doradców kard. Wojtyły (w Krakowie)”. Ponadto – według „Fina” – Tischner jest „rozważny, zrównoważony, lubi wyrabiać sobie własne zdanie, niezależnie od swych przełożonych oraz z ks. Dziwiszem i kard. Macharskim zaliczany jest do grona najbliższych papieżowi ludzi”.

Inicjatywy kard. Macharskiego

Skąd wzięła się kandydatura Tischnera na to prestiżowe stanowisko?

W ostatnim tygodniu życia prymasa Wyszyńskiego, między 19 a 22 maja 1981 r., kard. Franciszek Macharski pojechał do Watykanu. Według licznych informatorów wywiadu PRL działających za Spiżową Bramą krakowski hierarcha miał przede wszystkim przekazać powracającemu do sił po zamachu papieżowi wiadomości na temat stanu zdrowia umierającego Wyszyńskiego. Ponadto kard. Macharski miał jakoby przekonywać Jana Pawła II do tego, by w przypadku własnej nominacji na prymasa to ks. Tischner został powołany na stanowisko ordynariusza Archidiecezji Krakowskiej.

„Rozwiązanie w ten sposób sukcesji – pisano w notatce informacyjnej z 27 maja 1981 r. – bardzo odpowiadałoby kard. Macharskiemu i części Kurii Krakowskiej. Druga część Kurii widzi w ks. Tischnerze potencjalnego następcę prymasa [Wyszyńskiego]. W tym duchu »urabiali« ks. Dziwisza podczas jego przyjazdu do kraju [kiedy 11 maja spotkał się w Warszawie z umierającym prymasem]”.

Jednakże – dowodzono w notatce – „nominacja kard. Macharskiego na stanowisko Prymasa Polski nie odpowiada duchowieństwu spoza środowiska krakowskiego. Jest to problem istotny dla samego Macharskiego, bo jako Prymas na samym początku swego urzędowania może spotkać się z oporami i nieposłuszeństwem wśród poszczególnych diecezji. Sytuacja ta byłaby na rękę rządowi, który potrafiłby to umiejętnie wykorzystać”.

Ostatecznie na stanowisko prymasa powołano młodego (wówczas 52-letniego) ordynariusza warmińskiego oraz doktora obojga praw: kanonicznego i świeckiego, biskupa Józefa Glempa, który wcześniej przez kilkanaście lat był sekretarzem zmarłego prymasa. Nominację 7 lipca 1981 r. oficjalnie ogłosiło Radio Watykańskie. Dodatkowo – co było wydarzeniem wyjątkowym – o swojej decyzji papież poinformował w specjalnym liście przesłanym na ręce kard. Franciszka Macharskiego.

Polski Kościół miał nowego przywódcę.

Teologia humoru

Tischner podchodził do swojej kandydatury z dystansem i właściwym sobie poczuciem humoru. Wystarczy przypomnieć, że w 1994 r. podczas audycji Elżbiety Koniecznej w Radiu Kraków, nagrywanej z udziałem Tadeusza Gadacza oraz publiczności, jej uczestnicy wśród wielu anegdot z życia krakowskiego kapłana usłyszeli także i tę dotyczącą jego wyjazdu do Wiednia wiosną 1981 r.

„Rzeczywiście – wspominał Tischner – sytuacja była nieco makabryczna. Napięcie w Europie. Breżniew, proszę państwa, w Pradze. Szykuje się interwencja wojsk zaprzyjaźnionych w Polsce, a ja mam tuż przed wyjazdem z Wiednia załatwić jeszcze zakupy, które mam wypisane na kartce”.

Listę zakupów Tischner otrzymał od bratanicy. W zakupach pomagał mu jego przyjaciel Krzysztof Michalski, który lepiej mówił po niemiecku. Kiedy Michalski odczytywał kolejne pozycje z listy, trafił na sztuczne rzęsy. „Ja rozumiem – komentował po latach Tischner – że jest sztuczne tworzywo, że jest sztuka piękna, ale żeby były sztuczne rzęsy, to nie domyślałem się tego. Domyślałem się, że jest w kobiecie trochę nieprawdy, ale żeby aż tyle...”.

Zakupy się udały. Część pozycji z listy została zapakowana, a sztuczne rzęsy trafiły do kieszeni Tischnera. W dniu zakupów austriacka gazeta „Die Presse” opublikowała duże zdjęcie ks. Tischnera z podpisem: „Prawdopodobny następca kardynała Wyszyńskiego w Polsce”. Podczas zakupów miał tę gazetę przy sobie i w kilku sklepach został rozpoznany jako bohater sensacyjnego artykułu. „Teraz już wszystko jasne, proszę państwa, dlaczego historia potoczyła się tak, a nie inaczej – tłumaczył Tischner. – Po prostu: inni jeździli bez rzęs”. ©

 

Podczas pisania tekstu korzystałem z książki ks. Bronisława Piaseckiego „Ostatnie dni Prymasa Tysiąclecia” (Poznań 2001), audycji Elżbiety Koniecznej „Teologia humoru”, zrealizowanej w 1994 r. dla Radia Kraków, oraz materiałów z Archiwum IPN.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2020