Obrońca księdza Jerzego Popiełuszki

Zmarł przed Wielkanocą. Miał 81 lat. Był kościelnym aniołem stróżem ks. Jerzego Popiełuszki, a po jego śmierci walczył o pamięć o nim. Między innymi z kard. Glempem.

25.04.2022

Czyta się kilka minut

Ksiądz Grzegorz Kalwarczyk. Warszawa, 25 maja 2006 r. / ANDRZEJ WIKTOR / PAP
Ksiądz Grzegorz Kalwarczyk. Warszawa, 25 maja 2006 r. / ANDRZEJ WIKTOR / PAP

Księdza infułata Grzegorza ­Kalwarczyka znałem od lat kilkunastu. Kiedyś pomógł mi w dotarciu do archiwum kurii warszawskiej, gdy realizowałem film dokumentalny. Od tamtej pory spotykaliśmy się co jakiś czas w jego warszawskim mieszkaniu na Kanonii, tuż przy katedrze św. Jana.

Wiele razy wspominał znajomość z ks. Jerzym. Był od niego starszy o kilka lat, ale ich wzajemne kontakty stały się intensywniejsze po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. Niewiele później, latem 1982, wobec niepokornego kapłana z Żoliborza bezpieka wszczęła Sprawę Operacyjnego Rozpracowania (SOR) o kryptonimie „Popiel”, którą kontynuowano do jego męczeńskiej śmierci w październiku 1984.

Podczas jednej z naszych rozmów ks. Kalwarczyk opowiedział o zdarzeniu, które miało miejsce pod koniec sierpnia 1983 r. Poinformowano go wtedy telefonicznie, że milicja zatrzymała ks. Popiełuszkę, kiedy jechał samochodem wraz z ks. Bogdanem Liniewskim oraz Waldemarem Chrostowskim na Wybrzeże. Ks. Jerzy czekał na przedstawiciela warszawskiej kurii w milicyjnym areszcie w Łomiankach. Kiedy ks. Kalwarczyk, pełniący wówczas w kurii funkcję notariusza, tam dotarł, postanowili, że pojadą wspólnie do bp. Władysława Miziołka – dzięki temu ks. Jerzy mógł uniknąć dalszego pobytu w areszcie.

Przed odjazdem z Łomianek ks. Kalwarczyk musiał pokwitować „odbiór obywatela Popiełuszki”. Zwrócił przy tym uwagę jednemu z funkcjonariuszy, że w dokumencie jest błędna godzina „odbioru”. Poprawiono ją i dopiero wtedy złożył podpis.

To także ks. Kalwarczyk odbierał ciało zamordowanego kapelana Solidarności. 2 listopada 1984 r. jako przedstawiciel warszawskiej kurii pojechał do białostockiego prosektorium.

„Po otwarciu drzwi – wspominał – zobaczyliśmy przykry widok: na stole-wózku leżały na wznak zwłoki [ks. Jerzego] przykryte białą tkaniną. Spod tkaniny widać było prawy bok i rękę ułożoną obok ciała i prawie całe nogi. Na prawym boku była ukośna rana (około 3 cm), golenie wyglądały tak, jakby płatami czy miejscami pozdzierano z nich naskórek, a może były tak objedzone częściowo przez wodną faunę? Takie przynajmniej odniosłem wrażenie. Gdy zapytałem obecnego [tam] lekarza, co się stało z nogami księdza Popiełuszki – odpowiedział, że są to już zmiany pośmiertne”.

Ks. Kalwarczyk asystował przy rozpoznaniu zwłok księdza przez najbliższych, a później wrócił do Warszawy w kolumnie złożonej z kilku osobowych samochodów: „Oczekiwały na nas dziesiątki tysięcy ludzi. Wytyczoną płotkami alejką pojechaliśmy na placyk przed kościołem [św. Stanisława Kostki]. Czekający tam mężczyźni poprosili o zatrzymanie się konduktu i karawanu. Zaczęły też bić dzwony. Mężczyźni wzięli trumnę na ramiona, wśród głośnego szlochu zebranych ponieśli ją za mną do wnętrza kościoła”.

Podczas jednego z naszych spotkań ks. Kalwarczyk wspomniał, że przyczynił się do tego, by kapelana Solidarności pochować obok kościoła, gdzie posługiwał przez ostatnie cztery lata swego życia (podkreślał jednak, że starających się o to było znacznie więcej). To były trudne negocjacje: kuria planowała pochówek na warszawskich Powązkach, szef bezpieki, gen. Czesław Kiszczak, próbował przekonać hierarchów, że ks. Jerzego należy pochować w rodzinnych stronach, czyli na cmentarzu w Suchowoli, niedaleko Okopów, gdzie ksiądz się urodził.

– Komunistom – mówił Kalwarczyk – zależało na tym, by powstrzymać rodzący się kult męczennika, a zarazem pomniejszyć wagę uroczystości, która pierwotnie miała się odbyć poza Warszawą. Przeważyło moje dyplomatyczne podejście do prymasa i argumenty, że grób przy kościele nie będzie narażony na profanację ze strony „nieznanych sprawców”.

Zaledwie dwa dni po pogrzebie (5 listopada 1984 r.) na ręce prymasa kard. Józefa Glempa wpłynęła pierwsza pisemna oficjalna prośba w sprawie otwarcia procesu beatyfikacyjnego zamordowanego księdza. Blisko 180 podpisów złożyli pracownicy szpitala ginekologicznego w Warszawie, w którym ks. Popiełuszko był kapelanem. Później wpływały kolejne prośby. Dość powiedzieć, że zaledwie w rok od męczeńskiej śmierci ks. Jerzego do Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej wpłynęło blisko 14 tys. próśb z kilkunastu krajów świata z prośbą o jego beatyfikację.

Kult (na razie nieoficjalny) z roku na rok był coraz intensywniejszy. Grób ks. Jerzego nawiedził też podczas swojej trzeciej pielgrzymki do Polski w czerwcu 1987 r. Jan Paweł II. Wydaje się, że to przede wszystkim władze komunistyczne torpedowały plany wszczęcia procesu – poprzez chociażby różnego rodzaju działania agentury w Rzymie (Departament I) oraz przez niewydawanie rodzinie pamiątek po zamordowanym księdzu (np. sutanna Popiełuszki została przekazana jego najbliższym z sądowego magazynu dowodów rzeczowych dopiero kilka lat po jego śmierci).

Oficjalnie proces beatyfikacyjny na etapie diecezjalnym otwarto 8 lutego 1997 r. Ks. Kalwarczyk został wyznaczony na jednego z sędziów. Przez cztery lata przesłuchano 44 świadków, zebrano liczne dokumenty oraz wypowiedzi kandydata na ołtarze. Później rozpoczął się rzymski etap procesu. Ks. Jerzego beatyfikowano 6 czerwca 2010 r.

– Co mnie najbardziej w tym wszystkim dziwiło – opowiadał Kalwarczyk – to ciągła niechęć niektórych moich współbraci do zamordowanego kapłana. Myślę, że wciąż żywa była wytworzona przez samą bezpiekę atmosfera podejrzliwości wobec Jerzego. Przecież oni przed jego śmiercią oczerniali go, podważali jego autorytet i starali się skłócić z przełożonymi. Ja zawsze go broniłem. To, o czym wspomniałem, bardzo mocno tkwiło w kardynale Glempie. Przeprosił nawet za to publicznie, mówiąc, że gdyby zachował się inaczej i wysłał księdza Popiełuszkę do Rzymu, być może ocaliłby mu w ten sposób życie.

Prymasowskie przeprosiny miały miejsce dopiero w 2000 r. ©

W tekście zacytowałem fragmenty „Relacji ks. Grzegorza Kalwarczyka z podjęcia zwłok ks. Jerzego Popiełuszki z prosektorium Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku dnia 2 listopada 1984 r.”. Cyt. za: „Ks. Jerzy Popiełuszko. Życie i śmierć. Dokumenty – wspomnienia”, Wydawnictwo Polemika, Paris 1985.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 18-19/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Obrońca księdza Jerzego