Triceps dla Polski

Z trzech powodów poczułem się źle, widząc, jak redaktor naczelny popularnego dziennika prezentuje na Twitterze fotę z siłowni, na której pręży ładny mięsień, wyjaśniając, że oto triceps, który „zrobił sobie”, by uczcić Żołnierzy Wyklętych.

06.03.2016

Czyta się kilka minut

Szymon Hołownia /  / Fot. Marek Szczepański dla „TP”
Szymon Hołownia / / Fot. Marek Szczepański dla „TP”

A zwłaszcza jednego, którego wymienia ze stopnia, pseudonimu i nazwiska.

Pierwszy powód złego samopoczucia to ordynarna zazdrość. Wiem dobrze (bo raz spróbowałem), że na siłowni mógłbym zrobić sobie tylko krzywdę, a jedyne mięśnie, jakie chcą mi rosnąć, to dźwigacz trzeciego podbródka i wewnętrzny mięsień wyściełacza brzucha. Jako wielki miłośnik kultury antycznej z żywą zawiścią patrzę więc na młodych mężczyzn, którzy dziś (już nie na ateńskich stadionach, ale na twitterku, insta czy fejsbuniu) coraz chętniej prezentują swe idealnie wyrzeźbione ciała, uzyskując poklask, zachwyt i uznanie innych mężczyzn.

Martwi mnie (i to mojej złości powód drugi), że niewrażliwa na związek polskiej masy mięśniowej i pamięci historycznej narodu wciąż pozostaje rzesza przeintelektualizowanych gryzipiórków (na czele z redaktorem „Tygodnika Powszechnego”, który wzrostem przegonił wszak Romana Giertycha i spokojnie, gdyby chciał, mógłby upamiętnić sobą Kazimierza Wielkiego albo choć bitwę pod Beresteczkiem, bo ta bitwa też była wielka). Po trzecie wreszcie – i spoważnieję już, by wypłynąć na głębię – widok patriotycznego tricepsa wywołuje we mnie zjawisko znane psychologom pod nazwą dysonansu poznawczego (według Leona Festingera), od którego nie idzie się uwolnić (fachowo mówi się: dysonans ów zredukować), dopóki człowiek nie ustali natury związku między dwoma, współwystępującymi, a zarazem nieprzystającymi komunikatami. W tym wypadku są to: mięsień i Ojczyzna.

Mięsień to mięsień, ale cóż to jest Ojczyzna? Słownik Lindego podaje: „kraj, w którym się kto urodził”. Instynktownie czujemy, że to znacznie więcej. To Ojcowizna, a więc dziedzictwo dane nam przez przodków, które dzielimy z innymi, a tych (skoro przodkowie ci sami) wypada zwać chyba rodziną. Rodzinę ową splata tysiąc więzi: miejsce współistnienia, wspólne wyzwania, radości i dramaty, niekiedy – świat podzielanych wartości. Ojczyzna to jednak nie owe wartości, lecz w pierwszym rzędzie przecież owi ludzie.

Hymn nasz powiada, że Polska nie zginie, dopóki żyją Polacy, i ma rację. Można nam przecież zabrać państwo, rusyfikować i germanizować, ale Ojczyzna będzie żyła, póki my żyjemy. Nie da się w laboratorium wypreparować, a następnie schować gdzieś kilograma polskości. To wspólnota ludzi jest więc kapitałem Ojczyzny. Dlatego patriotyzm winien być przede wszystkim troską o dobre życie współsióstr i współbraci (bo – jak wykazano wyżej – stan, w którym to ja będę jedynym żyjącym Polakiem, jest skrajnie niebezpieczny dla Polski).

Skoro patriotyzm zaś to po prostu miłość bliźniego – wypada zadać pytanie: skąd w tej miłości tyle nienawiści? Spora część obserwowanych dziś w naszym kraju przejawów patriotycznego wzmożenia niesie wszak w sobie negatywny ładunek. Nie ma marszu dla Polski (z prawej czy z lewej strony), na którym nie wznoszono by haseł przeciwko innym Polakom. Dziwne, bo dowartościowani ludzie są zwykle pogodni, spokojni, zrelaksowani, nie krzyczą. Nie rzucają swojej polskości innym (lewakom, prawakom, uchodźcom, korpoludziom) w twarz niczym rękawicy. Odróżniają mądrość od arogancji, dumę od pychy, honor od egotyzmu, siłę od agresji.

Wracając do Żołnierzy Wyklętych – że trzeba upomnieć się o pamięć tych, którzy dla Polski ryzykowali życiem, a próbowano wymazać ich z pamięci? Nie ma kwestii. Nasza pamięć i wdzięczność sprawiedliwie im się należą. Że trzeba stanowczo potępić zachowanie tych, którzy walcząc o Polskę zapomnieli, czym różni się walka od pogromu? Nikt nie okazuje większej siły i dojrzałości niż ten, kto ma odwagę przyznać się do swoich (i swej wspólnoty) słabości. Załóżmy jednak, że uporamy się kiedyś z naszą historyczną pamięcią. Co miałoby na owej pamięci (oprócz tricepsa) wyrosnąć?

Swój pogląd chyba już odsłoniłem: mnie nie przekonują emocjonalno-marszowe formy krzewienia patriotyzmu. Wszystkim, którzy je preferują, życzę tego, czego życzę i sobie: byśmy nigdy nie mieli okazji skonfrontować swoich gardeł, mięśni, rąk nie z kamerami do selfie czy drzewcami flag, ale z realnym wrogiem i realną, wycelowaną w nas bronią. Byśmy nie mieli okazji przekonać się, że wojna, do której gotowość tak ochoczo zgłaszamy, naprawdę nie ma w sobie nic pięknego, a śmierć to śmierć, i chwała, sława czy duma nie osuszą łez po synu, ojcu lub siostrze.

Przekonuje mnie raczej patriotyzm, który nie tyle głośno szumi u góry, co twardo zakorzenia się w rzeczywistości. Oddam więc mój najgłębszy szacunek nie tym, co skandują, rekonstruują, „pakują”, a po wszystkim wracają do domku na piwko czy telewizję, ale polskim żołnierzom, z których każdy wychodzi dziś na służbę i naprawdę nie wie, czy wieczorem wróci. Im nie wolno nic krzyczeć, dla nich mundur to nie przebranie, lecz przypomnienie, że jeszcze dziś może trzeba będzie realnie dać krew i życie za wszystkich: za PiS i Platformę, za Rydzyka i Dodę, za Wałęsę, Kukiza, Pospieszalskiego, Michnika.

Będę też proponował, komu się da, abyśmy zamiast stroszyć własne piórka, pomogli znów latać tym, którzy nie mają już siły. Łańcuch jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo, stąd logiczny jest chyba wniosek, że realna walka o siłę Polski toczy się dziś także w dzielnicach biedy, obozach dla tych, którzy szukają u nas schronienia, czy hospicjach. Triceps dla Polski? Pomysł więcej niż piękny. Zróbmy go sobie, by zamiast pół tony węgla móc przerzucić staruszce z sąsiedztwa, która sama nie da rady tego zrobić, dwie tony. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Polski dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Po raz pierwszy w 2006 roku w kategorii wywiad i w 2007 w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Na koncie ma również nagrodę „Ślad”, MediaTory, Wiktora Publiczności. Pracował m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2016