Test dla Europy, test dla Polski

W niedzielę 1 stycznia, kilkanaście minut przed godziną ósmą czasu polskiego, rosyjski koncern Gazprom rozpoczął procedury prowadzące do zmniejszenia ciśnienia w gazociągu transportującym rosyjski gaz na Ukrainę. Rosjanie najwyraźniej postanowili spełnić swą groźbę i wstrzymać dostawy gazu po tym, jak Kijów nie zgodził się na drastyczne, niemal pięciokrotne podniesienie jego ceny. Jeśli tak się stanie, sytuacja Ukrainy - kraju niemal całkowicie uzależnionego od rosyjskiego gazu - może stać się dramatyczna, i to w środku zimy.

04.01.2006

Czyta się kilka minut

Rosyjscy politycy nawet nie udają, że sprawa ma charakter przede wszystkim polityczny: to próba chwycenia "pomarańczowej" Ukrainy za gardło, osłabienia przed marcowymi wyborami parlamentarnymi na Ukrainie tych ukraińskich polityków, którzy swój kraj chcą widzieć wolnym i demokratycznym, w zachodnich strukturach. A zarazem wzmocnienia pozycji byłego premiera Wiktora Janukowycza, który ma nadzieję, że w marcu wróci do władzy, i który mówi otwarcie, że dla niego liczy się przede wszystkim Rosja [patrz wywiad z Janukowyczem na stronie 7 - red.]. Równie szczery jest prezydent Władimir Putin, dla którego nowa "idea narodowa" to światowe (a chwilowo: europejskie) przywództwo energetyczne Rosji. Na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej 22 grudnia Putin ogłosił, że zamierza przekształcić Rosję w lidera światowej energetyki, w tym wydobycia i eksportu surowców.

Wszystko jest więc jasne, karty są rozdane. Choć - nie do końca. Dla Putina "gazowa wojna" z Ukrainą ma jeszcze jeden cel: to może być, nie, to na pewno jest również rodzaj testu: jak w tej sytuacji zachowa się Zachód, a zwłaszcza Unia Europejska? Czy stanie po stronie Ukraińców w ich sporze z Putinem? Czy też odwrotnie, potraktuje to jako spór dwustronny, rosyjsko-ukraiński, której europejski wymiar polega jedynie na tym, aby "zakręcenie kurka" Ukrainie nie odbiło się negatywnie na dostawach gazu do krajów unijnych? Jeśli Unia nie włączy się do sporu rosyjsko-ukraińskiego, dla Rosji będzie to czytelny sygnał, że Europa "odpuściła" Ukrainę.

Być może dopiero teraz, po roku, okaże się, ile warte było europejskie wsparcie dla Pomarańczowej Rewolucji. Czy był to tylko pojedynczy gest, wyduszony przez medialne przekazy z kijowskiego Majdanu i skromne proukraińskie lobby (w którym istotną rolę odegrali wówczas Polacy), czy coś więcej? To także test dla Polski: test dla rządu Kazimierza Marcinkiewicza i pierwszy poważny test w polityce zagranicznej dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego: czy i tym razem uda się nam zmobilizować Europę?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2006