Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rosyjscy politycy nawet nie udają, że sprawa ma charakter przede wszystkim polityczny: to próba chwycenia "pomarańczowej" Ukrainy za gardło, osłabienia przed marcowymi wyborami parlamentarnymi na Ukrainie tych ukraińskich polityków, którzy swój kraj chcą widzieć wolnym i demokratycznym, w zachodnich strukturach. A zarazem wzmocnienia pozycji byłego premiera Wiktora Janukowycza, który ma nadzieję, że w marcu wróci do władzy, i który mówi otwarcie, że dla niego liczy się przede wszystkim Rosja [patrz wywiad z Janukowyczem na stronie 7 - red.]. Równie szczery jest prezydent Władimir Putin, dla którego nowa "idea narodowa" to światowe (a chwilowo: europejskie) przywództwo energetyczne Rosji. Na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej 22 grudnia Putin ogłosił, że zamierza przekształcić Rosję w lidera światowej energetyki, w tym wydobycia i eksportu surowców.
Wszystko jest więc jasne, karty są rozdane. Choć - nie do końca. Dla Putina "gazowa wojna" z Ukrainą ma jeszcze jeden cel: to może być, nie, to na pewno jest również rodzaj testu: jak w tej sytuacji zachowa się Zachód, a zwłaszcza Unia Europejska? Czy stanie po stronie Ukraińców w ich sporze z Putinem? Czy też odwrotnie, potraktuje to jako spór dwustronny, rosyjsko-ukraiński, której europejski wymiar polega jedynie na tym, aby "zakręcenie kurka" Ukrainie nie odbiło się negatywnie na dostawach gazu do krajów unijnych? Jeśli Unia nie włączy się do sporu rosyjsko-ukraińskiego, dla Rosji będzie to czytelny sygnał, że Europa "odpuściła" Ukrainę.
Być może dopiero teraz, po roku, okaże się, ile warte było europejskie wsparcie dla Pomarańczowej Rewolucji. Czy był to tylko pojedynczy gest, wyduszony przez medialne przekazy z kijowskiego Majdanu i skromne proukraińskie lobby (w którym istotną rolę odegrali wówczas Polacy), czy coś więcej? To także test dla Polski: test dla rządu Kazimierza Marcinkiewicza i pierwszy poważny test w polityce zagranicznej dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego: czy i tym razem uda się nam zmobilizować Europę?