Tematy żydowskie, tematy węgierskie

11.05.2003

Czyta się kilka minut

 Imre Kertesz: KADYSZ ZA NIENARODZONE DZIECKO - „»Nie!« - odpowiedziałem bez namysłu, gwałtownie, szybko i jakby instynktownie”... Odmowa, od której narrator rozpoczyna swój monolog, powtarzana będzie przezeń wielokrotnie. To najpierw odmowa posiadania dziecka, która doprowadziła do rozpadu jego małżeństwa, ale także coś znacznie więcej: odmowa prostej akceptacji własnego istnienia, odrzucenie powszechnie przyjmowanych społecznych reguł. Nie znaczy to, że bohater Imre Kertesza jest anarchistą obnoszącym się ze swoim sprzeciwem wobec świata; nie, prowadzi raczej specyficzne „pół-życie”, podszyte nerwicowym lękiem. Bytuje najpierw przez lata w sublokatorskim pokoju, później w norze na czternastym piętrze bloku położonego, jak pisze, „w odbycie miasta”, przypadkowo zresztą w miejscu, które łączy się dlań z ponurymi raczej wspomnieniami („czternaście kondygnacji nad moim dzieciństwem”). Znajduje ucieczkę w pisaniu i w pracy tłumacza, a pochłaniająca go praca ściśle łączy się z jego kondycją, jest „niczym innym, jak kopaniem, konsekwentnym kopaniem grobu, który inni zaczęli kopać dla mnie w powietrzu”.

„Grób w powietrzu” to oczywiście kryptocytat z „Fugi śmierci” Paula Celana, jednego z najwspanialszych wierszy napisanych po Auschwitz i po Zagładzie. Bohater „Kadyszu...”, tak jak i sam autor powieści, jest Żydem, byłym więźniem obozu. Powojenna sublokatorska wegetacja stanowi dlań jakby przedłużenie pierwszych „słodkich, ostrożnych chwil wolnego obozowego życia”, kiedy „zamiast niosących zniewolenie żołnierzy pojawili się żołnierze wyzwoliciele”, i kiedy żył, „jak gdyby w każdej chwili mogli wrócić Niemcy”. Dręczy go „stan całkowitego wyobcowania (...) niczym całkowita bezdomność, nie wiedząca niczego o jakimkolwiek opuszczonym, czekającym na mnie domu”. Nie umie znaleźć na nią rady: „często, będąc w takim stanie, zadawałem sobie pytanie, czy takim domem nie byłaby dla mnie na przykład śmierć. Tylko że, odpowiadałem sobie po wielekroć, wówczas musiałbym uwierzyć w życie pozagrobowe, a kłopot w tym, że nie potrafię uwierzyć nawet w życie na tej ziemi”...

W tej wizji rzeczywistości Auschwitz nie jest czymś „nie do wytłumaczenia”, przeciwnie, „już od dawien dawna, kto wie, od ilu stuleci, wisi w powietrzu, niby ciemny owoc dojrzewający w roziskrzonych promieniach hańby, czekając, by wreszcie spaść na ludzi”. Mieści się w logice świata, w którym - jak mówi bohater „Kadyszu...” - „kiedy zbrodniczy szaleniec zamiast w domu wariatów albo w więzieniu znajdzie się na kanclerskim urzędzie czy zostanie przywódcą, natychmiast widzicie w tym coś interesującego, oryginalnego, nadzwyczajnego i nie macie odwagi nawet w duchu się przyznać, że szukacie w nich wielkości, aby nie czuć się małymi”. Każdy zły czyn „można podobnie jak równanie matematyczne z czegoś wyprowadzić; wyprowadzić z czyjegoś interesu, żądzy zysku, zaspokojenia takich czy innych instynktów, a jeśli nie, to z szaleństwa, paranoi, depresji, piromanii, sadyzmu, zboczeń i morderstw, megalomanii...”. Naprawdę irracjonalne jest - ciągnie dalej przewrotnie narrator - nie zło, ale dobro: „mnie od bardzo dawna interesuje nie życie dyktatorów, ale życie świętych, ono wydaje mi się ciekawe i niepojęte, ich życia nie potrafię sobie racjonalnie wytłumaczyć”... I opowiada pewną historię z obozu: podczas transportu chorych jego racja żywnościowa trafiła do innego więźnia, wychudzonego jak szkielet „pana nauczyciela” - on jednak ją oddał, rezygnując z dodatkowej szansy na przetrwanie. Ten właśnie gest, zaprzeczający racjonalnym zasadom funkcjonowania fabryki śmierci, stanowi najjaśniejszy punkt mrocznego monologu Kerteszowego bohatera.

Imre Kertesz, rocznik 1929, ubiegłoroczny laureat Nobla, pierwszy w literaturze węgierskiej, znany jest u nas z wydanego na parę miesięcy przed decyzją sztokholmskiego jury „Losu utraconego” (wyd. węgierskie 1975), historii kilkunastoletniego Żyda z Budapesztu, który trafia do Auschwitz i Buchenwaldu. „Los...” otwiera „trylogię ludzi bez losu”, zamkniętą właśnie „Kadyszem...” (wyd. węgierskie 1990); jej część środkowa, „Fiasko”, ma się wkrótce także ukazać po polsku. (Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2003, s. 156. Przełożyła Elżbieta Sobolewska.)

Jerzy Snopek: WĘGRY. ZARYS DZIEJÓW I KULTURY - potomkowie Madziarów, którzy w 896 roku osiedlili się w żyznej Kotlinie Naddunajskiej, do dziś mówią językiem całkowicie odmiennym od swoich słowiańskich, germańskich czy romańskich sąsiadów. „Świadomość węgierska jest naznaczona silnym piętnem wyobcowania, odrębności, specyficznego rodowodu. Jest to świadomość narodu, który przed jedenastoma wiekami przybył do Europy z dalekich stepów azjatyckich” - pisze Jerzy Snopek i właśnie od przypomnienia trwających do dziś poszukiwań mitycznej praojczyzny Węgrów rozpoczyna swoją książkę. Nie jest to zwykły podręcznik dziejów Węgier: na rusztowaniu faktów z dziedziny historii politycznej i społecznej rozpięta została żywa i wciągająca opowieść o specyfice węgierskiej kultury, zwłaszcza - literatury, której autor jest znawcą. Przez tę opowieść przewija się wątek polsko-węgierskich kontaktów (związkom literackim poświęcono osobny rozdział), autor porównuje też stale przebieg procesów dziejowych w obu krajach i przeprowadza interesujące analogie, na przykład pomiędzy naszym sarmatyzmem a węgierskim „scytohunizmem” (dawni Madziarzy za swoich przodków uważali bowiem zarówno Hunów, jak i Scytów).

Odrębnie potraktowany został wiek XX. Po krótkiej introdukcji, wypunktowu-jącej najistotniejsze zawęźlenie współczesnej historii Węgier, jaką był upadek monarchii i drastyczne okrojenie historycznego terytorium kraju na mocy traktatu z Trianon, minione stulecie ukazane zostało w zwierciadle dwóch biografii. Kardynał József Mindszenty (1892-1975), prymas Węgier, w 1944 roku, jako biskup Veszprem, bronił Żydów, krytykował rządy rodzimych faszystów i trafił za to do więzienia. Po wojnie kampanię propagandową rozpętali przeciw niemu komuniści; aresztowany w grudniu 1948, po okrutnym śledztwie skazany został w procesie pokazowym. Uwolniony w 1956 roku, po upadku powstania węgierskiego schronił się w ambasadzie amerykańskiej i przebywał tam do 1971 roku, symbol oporu wobec komunizmu, coraz bardziej niewygodny zarówno dla Amerykanów, jak i dla Watykanu, który w końcu skłonił go do wyjazdu z Węgier. Imre Nagy (18961958), zdeklarowany komunista, po wojnie jeden z przywódców partii, w latach 50. orędownik destalinizacji, odsunięty od władzy, powrócił na stanowisko premiera na fali rewolucji, a po jej upadku został skazany na śmierć i stracony. „Zagadkowa postać, pełna sprzeczności i paradoksów”: współtwórca systemu, który w krytycznej chwili zdobył się na niezwykłą determinację i został „męczennikiem w imię lepszych czasów”. Jego manifestacyjny powtórny pogrzeb w czerwcu 1989 roku symbolicznie zamknął epokę komunizmu.

Biografiom Mindszentyego i Nagya towarzyszą zwięźle ujęte sylwetki kilku innych ważnych postaci: to regent Miklós Horthy (1868-1957); opiekun polskich uchodźców podczas II wojny József Antall senior (1896-1974); premier Pal Teleki (1879-1941), który samobójczą śmiercią zaprotestował przeciw udziałowi Węgier w niemieckim ataku na Jugosławię; wreszcie Endre Bajcsy-Zsilinszky (1886-1944), najpierw faszysta, potem demokrata, skazany na śmierć przez faszystowski sąd wojskowy. W następnych rozdziałach poznajemy galerię wybitnych dwudziestowiecznych pisarzy (od Endre Adyego i Zsigmonda Móricza po Imre Kertesza, Petera Esterhazyego i Petera Nadasa), artystów i naukowców węgierskich, a w aneksie umieszczono kilka ważnych dla węgierskiej tożsamości utworów, m. in. średniowieczny „Lament Maryi” (w przekładzie Mirona Białoszewskiego!), „Wezwanie” Vorosmartyego, „Hymn” Kolcseya, „Pieśń narodową” Petofiego i „Zdanie o tyranii” Illyesa. (Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2002, s. 456.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2003