Ta straszna biała tkanka

Współczesny świat został wspaniale urządzony, żeby nas utuczyć. Ruszamy się coraz mniej – bo w końcu nie musimy – a jemy coraz więcej. Bo w końcu możemy.

11.08.2018

Czyta się kilka minut

 / ANDREW HOLBROOKE / GETTY IMAGES
/ ANDREW HOLBROOKE / GETTY IMAGES

Tyjemy na niespotykaną wcześniej skalę. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podaje, że w 2016 r. 39 proc. osób dorosłych na naszej planecie miało nadwagę, w tym 13 proc. kwalifikowało się jako osoby otyłe. Przyczyną jest nadmierny dobrobyt, obejmujący – z czego właściwie należałoby się cieszyć – coraz więcej osób. Ale nie tylko.

Miliony lat głodowania

Przez miliony lat jako ludzie, a wcześniej jako nasi nieludzcy przodkowie, ewoluowaliśmy w warunkach niedoboru żywności i konieczności zdobywania jej przy dużych nakładach energii. Trzeba było poszukać owoców lub pędów albo jajek w gniazdach. Wspiąć się na drzewo czy przejść na drugą stronę rzeki, zachowując ostrożność, aby nie dać się złapać drapieżnikom. Upolować większe od siebie zwierzę lub uprowadzić jego młode. Znaleźć źródło wody – której dzisiejsza dostępność w plastikowych opakowaniach byłaby dla naszych, nawet jeszcze nie tak dawnych przodków niewyobrażalna.

Dopiero wynalezienie rolnictwa w pewnym stopniu zahamowało ten trend, ale ludzie nadal byli znacząco zależni od kapryśnej pogody i od klimatu, od plag szkodników, pożarów, wojen. Nawet więc gdy pożywienie było w miarę trwale dostępne, przez tysiąclecia nie można było mówić o nadmiernym dobrobycie. Zmieniło się to właściwie dopiero w drugiej połowie XX w., wraz z rozwojem naukowym i technologicznym. Podczas gdy jeszcze w pierwszej jego połowie głód dotykał nawet te kraje, które już wtedy uchodziły za bogate i cywilizowane, obecnie sytuacja taka jest dla nas nie do pomyślenia. Na sklepowych półkach mamy do dyspozycji tysiące produktów. Żywność nigdy nie była tak tania i łatwo dostępna, jak obecnie w krajach rozwiniętych. Przeciętny ich mieszkaniec nie jest w stanie wyobrazić sobie, aby dla zdobycia jedzenia trzeba było dokonać prawdziwego wysiłku – nie tylko wyjść na chwilę z domu do sklepu.

Jesteśmy ewolucyjnie przystosowani do wzmożonego gromadzenia energii, ponieważ przeważającą większość historii ewolucyjnej naszego gatunku żyliśmy w warunkach okresowego niedożywienia. Posiadamy mechanizmy pozwalające w prosty sposób odkładać spożyte kalorie w tkance tłuszczowej i w wątrobie. Problemy z nadwagą i otyłością są zatem efektem nieprzystosowania się naszego gatunku do drastycznie szybko zmieniającego się środowiska – życia w skrajnym dobrobycie, nieznanym nigdy wcześniej. Patrząc z takiej perspektywy, widzimy, że część chorób zwanych cywilizacyjnymi to przewidywalne skutki ewolucji. Zagadnieniem tym zajmuje się dziedzina zwana medycyną ewolucyjną.

Wszystkie barwy tłuszczu

Tkanka tłuszczowa, obok kostnej czy chrzęstnej, należy do grupy tkanek łącznych. Przeciętnie większy procent ciała stanowi u kobiet – do około 25 proc. U mężczyzn może wynosić do około 20 proc. Tkanka ta nie jest jednolitym tworem. Składa się z różnych komórek: tłuszczowych (adipocytów), prekursorowych komórek tłuszczowych (preadipocytów), z których powstają dojrzałe adipocyty, a także z towarzyszących im, mniej licznych fibroblastów (syntetyzujących kolagen) czy komórek nabłonkowych naczyń krwionośnych oraz makrofagów (komórek odpornościowych tkanki łącznej).

Wyróżniamy także różne typy tkanki tłuszczowej posiadające odmienną budowę komórkową i w związku z tym inne pełnione przez nie funkcje. Wyodrębnia się tkankę tłuszczową białą (nazywaną również żółtą), brunatną (brązową), beżową i różową. Czym różnią się od siebie i za co odpowiadają?

U ludzi najwięcej jest tkanki tłuszczowej białej, która tworzy znienawidzone przez nas fałdki. Jest jej sporo pod skórą, w okolicach serca czy nerek, a także jąder. Przy badaniach metabolizmu lipidowego na zwierzętach (zwłaszcza szczurach) bardzo często wykorzystuje się tę ostatnią lokalizację. Komórki tłuszczowe białe są duże, wypełnione po brzegi tłuszczem w postaci jednej kropli. Gromadzą także witaminy rozpuszczalne w tłuszczach (A, D, E, K) i karotenoidy mogące nadawać im żółtawą barwę. Rozmiar białych adipocytów może być różny – od 20 mikrometrów średnicy do nawet ponad 100 mikrometrów (czyli od 1/50 do 1/10 milimetra) średnicy – i jest większy u osób otyłych.

Funkcje tkanki tłuszczowej białej to przede wszystkim magazynowanie zapasowej energii w postaci estrów kwasów tłuszczowych i glicerolu oraz syntetyzowanie tłuszczu (w procesie lipogenezy) i rozkładanie go (poprzez lipolizę). Organizm może dzięki rezerwuarowi lipidów w tkance tłuszczowej wytrzymać nawet do 30-40 dni bez spożywania normalnych posiłków. W 1973 r. w literaturze medycznej opisano przypadek Szkota, który w kontrolowanych warunkach i pod ciągłym nadzorem lekarskim pościł przez 382 dni, przyjmując wyłącznie płyny i suplementy diety. Stracił w tym czasie 125 kg, głównie tłuszczu.

Tkanka tłuszczowa biała izoluje ponadto termicznie organizm oraz wydziela hormony (m.in. leptynę i adiponektynę) odpowiedzialne za regulację metabolizmu tłuszczowego organizmu czy uczucia głodu. Wreszcie, jej zadaniem jest też ochranianie narządów wewnętrznych i amortyzacja podczas upadków.

W drugiej kolejności wymieniana jest zwykle tkanka tłuszczowa brunatna. Umiejscowiona jest przede wszystkim na szyi, między łopatkami i w okolicach narządów płciowych. Jest jej stosunkowo więcej u dzieci niż u osób dorosłych. Zaobserwowano także, że zwierzęta zapadające w sen zimowy mają jej obfitsze zasoby. Komórki tkanki tłuszczowej brunatnej w przeciwieństwie do adipocytów białych mają nie jedną, dużą kroplę tłuszczu, ale więcej mniejszych.

Zarówno lokalizacja tkanki tłuszczowej brunatnej, jak i jej silniej zaznaczona obecność u młodych osobników i gatunków zimujących wskazuje na jej funkcje: przede wszystkim termoregulację. Tkanka tłuszczowa brunatna przeprowadza termogenezę – wydzielanie ciepła – z pomocą białka termogeniny, obecnego w mitochondriach komórek tej tkanki. Dzieci są bardziej narażone na utratę ciepła, a u zwierząt hibernujących na zimę tkanka tłuszczowa brunatna pomaga zachowywać odpowiednią temperaturę ciała, kiedy jest to potrzebne.

Dodatkowo wyróżniane są: tkanka tłuszczowa beżowa o cechach hybrydowych między tkanką tłuszczową białą i brunatną oraz tkanka tłuszczowa różowa, która znajduje się w gruczołach mlekowych u ssaków w trakcie ciąży i w okresie laktacji. Jako tkanka tłuszczowo-nabłonkowa bierze udział w produkcji mleka.

O tyle krócej żyjesz

Istnieją różne nazwy na stan nadmiaru tkanki tłuszczowej białej. Dla oceny, czy mamy do czynienia z nadwagą, czy otyłością, służy u ludzi wskaźnik masy ciała BMI (ang. Body Mass Index). Jest to wynik otrzymany poprzez podzielenie masy ciała (kg) przez jego wysokość (m) podniesioną do kwadratu. O nadwadze mówimy, jeśli wskaźnik BMI wynosi od 25 do 30. Otyłość – która jest już jednostką chorobową – zaczyna się od wskaźnika BMI wynoszącego 30. Od wyniku 35 mamy do czynienia z otyłością ciężką, od 40 z chorobliwą otyłością, a przy wyniku wskaźnika BMI wynoszącym 45 lub więcej – z otyłością trzeciego stopnia.

Otyłość to stan zagrażający zdrowiu oraz życiu i nie bez powodu uznawany jest za chorobę. Ze względu na zaburzenia gospodarki hormonalnej i przemian meta- bolicznych oraz obciążenie kości i stawów u osób otyłych wyższe jest ryzyko wystąpienia wielu chorób. Należą do nich np.: cukrzyca typu drugiego, miażdżyca, kamica żółciowa, nadciśnienie tętnicze, choroby nerek, uszkodzenia stawów czy nowotwory. W efekcie u osób otyłych może częściej dochodzić do udarów, wylewów, zatorów lub złamań. Problemem są też kwestie związane z wyglądem, jak np. cellulit czy rozstępy. W związku z tym u osób otyłych oczekiwana długość życia jest niższa od przeciętnej. 30-latek z BMI równym 34 traci ok. 3 lata życia. Jeśli jego BMI wynosi 44 – już 7 lat.

Istotne są także społeczne skutki otyłości. Nie chodzi tu tylko o kwestię atrakcyjności fizycznej. Otyłość wiąże się też z wykluczeniami społecznymi związanymi z ograniczeniami w poruszaniu się czy niepełnym dostępem do infrastruktury miejskiej. Badania pokazują, że otyłość prowadzi do większych problemów ze znalezieniem pracy, a sama infrastruktura zapewniana przez pracodawcę wymaga ponoszenia większych kosztów. W roku 2005 koszty medyczne związane z otyłością w USA wyniosły aż 190 miliardów dolarów, co stanowiło prawie 21 proc. wszystkich wydatków w służbie zdrowia. Ponosi je zatem całe społeczeństwo – nie tylko osoby chore i ich rodziny.

Skąd brzuszek i co z nim dalej?

Największe znaczenie dla nadwagi ma nasza dieta, a mówiąc ściślej: liczba spożywanych kalorii. W ostatnich dekadach wzrosła dostępna ilość żywności w przeliczeniu na liczbę kalorii na osobę. Szacuje się, że w USA w latach 2001-03 średnia liczba kilokalorii na osobę wynosiła powyżej 3700 na dobę, podczas gdy zapotrzebowanie jest o około jedną trzecią mniejsze.

Towarzyszy temu coraz mniejsza aktywność ruchowa. To, co niegdyś wymagało od nas wysiłku, dziś robią za nas w znacznym stopniu maszyny. Samochód, pralka, zmywarka, blender i automatyczny młynek do kawy to świetne wynalazki, jednak ich używanie niesie ze sobą poważny koszt: dramatyczne zmniejszenie liczby spalanych przez nas kalorii. Znacznie trudniej jest się zmusić do ruchu w celach hobbystycznych czy zdrowotnych niż ruszać się po prostu dlatego, że musimy.

Choć znane są dziesiątki diet, rosnąca grupa dietetyków namawia po prostu do zdrowego rozsądku. Prof. Marion Nestle z Uniwersytetu w Nowym Jorku mówi tak: „Choć może się wydawać, że zalecenia dietetyczne stale się zmieniają, jedna fundamentalna prawda nigdy nie ulega zmianie: jedz mniej, ruszaj się więcej, ­zj­adaj dużo warzyw i owoców”. D. Katz i S. ­Meller z Yale University w 2014 r. dokonali potężnego badania porównawczego rozmaitych diet: niskotłuszczowej, niskowęglowodanowej, wegańskiej, śródziemnomorskiej, paleolitycznej... W podsumowaniu odwołują się do metafory drzew, zza których nie widzimy lasu. „W natłoku konkurujących ze sobą tez ginie ogrom posiadanej przez nas, dobrze potwierdzonej wiedzy”. Wszystkie główne typy diet można ich zdaniem sprowadzić do jednego stwierdzenia: „jedz nie za dużo, głównie rośliny”.

To samo mówi polski dietetyk dr Damian Parol. „Fundamentalną rzeczą w odżywianiu jest odpowiednia podaż energii w postaci jedzenia. Jest to bardzo proste założenie, ale wprowadzenie go w życie nie zawsze jest łatwe. Stąd jest tyle wymyślnych diet. Każda z nich próbuje na nowo wymyślić, jak dostarczyć odpowiednio albo za mało kalorii i nie czuć się głodnym oraz sfrustrowanym. Wbrew pozorom wiele z tych dziwnych diet spełnia to założenie i rzeczywiście pomaga zredukować spożycie kalorii, chociaż często jest to kosztem wartości odżywczej oraz bywa trudne do zrealizowania w dłuższej perspektywie”.

Niemałą rolę w rozwoju otyłości grają także czynniki genetyczne i epigenetyczne [o dziedziczeniu epigenetycznym pisaliśmy w numerze 31 – red.]. Mają one związek przede wszystkim z różnymi wersjami i ekspresją genów odpowiedzialnych za metabolizm lipidowy oraz za regulację uczucia głodu i sytości.

Do czynników biologicznych wpływających na ryzyko wystąpienia otyłości należy dodać jeszcze dwa. Pierwszy to ekosystem bakteryjny naszego przewodu pokarmowego, czyli tzw. mikrobiom. Odpowiednie metabolizowanie spożywanych związków chemicznych przez bakterie jelitowe może obniżać lub podwyższać wchłanianie tłuszczy. Dlatego tak ważne są w naszej diecie bakterie z rodzaju Lactobacillus, obecne w fermentowanych produktach pochodzenia mlecznego. Niektóre szczepy z gatunku Lactobacillus rhamnosus wykazują działanie „antyotyłościowe”. Jeszcze jednym czynnikiem biologicznym są choroby. Mogą zaliczać się do nich zaburzenia hormonalne i psychiczne (np. depresja czy zaburzenia lękowe). Poza biologicznymi przyczynami występowania nadwagi i otyłości znaczenie ma jeszcze element kulturowy, np. zwyczaje kulinarne czy moda.

Na kwestię przeciwdziałania otyłości należy patrzeć systemowo. Z punktu widzenia jednostki istotne są nawyki żywieniowe oraz aktywność fizyczna, ale aby skutecznie rozwiązywać problem nadmiernego spożywania kalorii czy zbyt małego wysiłku ruchowego, potrzebna jest mądra edukacja o tym, jakie konsekwencje niesie za sobą nieodpowiedni tryb życia.

Kolejny stopień to profilaktyka. Ciekawym i, jak pokazują badania, skutecznym sposobem jest podnoszenie podatków na słodkie, wysokokaloryczne produkty. W jednym z dużych opracowań, opartym na testach przeprowadzonych w USA, Meksyku, Francji i Brazylii, pokazano, że objęcie słodzonych napojów akcyzą wiąże się nie tylko z utratą masy ciała przez statystycznego konsumenta, ale również z przeniesieniem się na zdrowsze produkty, takie jak stuprocentowe soki owocowe. Tak naprawdę dobrze wiadomo, co trzeba robić, żeby mieć prawidłową wagę. Nikt nie wie jednak, co robić, żeby to zrobić. ©

Autor jest biologiem i popularyzatorem nauki. Prowadzi blog naukowy www.totylkoteoria.pl

Czytaj także: Łukasz Sakowski: Zmiany w spadku

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 34/2018