Szukając Świętego Graala

Muzułmanie? Zagrożenie. Ukraińcy? Sami się zasymilują. Projekt polityki migracyjnej Polski właściwie nie jest zaskoczeniem – toczka w toczkę oddaje, jak fatalnie przygotowujemy się do następnych dekad.

01.07.2019

Czyta się kilka minut

Warszawa, wrzesień 2018 r. /  / Stefan Maszewski / REPORTER
Warszawa, wrzesień 2018 r. / / Stefan Maszewski / REPORTER

Jeden naród, jedna religia. Tak, za Stowarzyszeniem Interwencji Prawnej, które opublikowało ich projekt, można streścić założenia polskiej polityki migracyjnej spisane w MSWiA. Teoretycznie miał to być przewodnik dla resortów i następnych rządów (brakowało go od 2012 r., wobec inercji władz centralnych politykę migracyjną prowadziły ostatnio głównie samorządy). W praktyce – powstał spis pobożnych życzeń i kronika złych snów władzy na temat współczesnego świata.

Słowo „islam” pojawia się w 70-stronicowym dokumencie 47 razy, niemal zawsze w kontekście zagrożenia (m.in. obszerny przypis o ofiarach zamachów terrorystycznych w Europie). Nie tylko to jednak wywołało poruszenie wśród badaczy. – Władze wyruszają na poszukiwania migracyjnego Świętego ­Graala: chcą osiągnąć niemożliwe – komentuje w rozmowie z „Tygodnikiem” dr Konrad Pędziwiatr z Centrum Zaawansowanych Badań Ludnościowych i Religijnych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. – Powtarzają mantrę o porażce wielokulturowości. W erze globalizacji i superzróżnicowania stawiają na imigrantów z państw bliskich kulturowo, gotowych jakoby porzucić wszystko, żeby przyjechać do Polski, oazy szczęśliwości. Do kraju, który nie musi się do ich przyjazdu przygotować – wylicza Pędziwiatr. I dodaje: – Islam jest wciąż używany do wywoływania strachu. To dokument bardziej wpisujący się w politykę wyznaniową niż migracyjną.

Dr hab. Paweł Kaczmarczyk, dyrektor Ośrodka Badań nad Migracjami UW cieszy się, że w projekcie przyznano, iż negatywnym zmianom demograficznym nie można przeciwdziałać wyłącznie przy pomocy imigracji (trzeba też zwiększać dzietność i włączać do rynku pracy wykluczone z niego grupy). Na tym jednak pochwały się kończą.
– Dokument ignoruje współczesny stan wiedzy na temat migracji. Zakłada, że integracja zależy głównie od pochodzenia. Skupia się na repatriantach, ale nie analizuje potencjału polskiej diaspory na Zachodzie. Pomija fakt, że już mniej więcej połowa zarobkowej migracji do Polski odbywa się przez agencje pośrednictwa, a to oznacza, że rząd traci kontrolę nad tym procesem. Wreszcie: zakłada, że w Polsce jest społeczeństwo-monolit, które wyznaje te same wartości i pielęgnuje te same zwyczaje – niczym wzór, do którego powinni się zbliżyć asymilujący się imigranci – mówi „Tygodnikowi” Kaczmarczyk.

– W projekcie MSWiA cudzoziemcy mają przyjmować za swoje obowiązujące u nas wartości światopoglądowe i religijne. Już sobie wyobrażam, jak zareagowałyby nasze władze, gdyby Niemcy ogłosili, że przystępują do asymilowania imigrantów z Polski – dodaje Pędziwiatr.

Od pięciu lat polski rynek pracy ratuje od półtora do dwóch milionów (w szczycie sezonu) imigrantów z Ukrainy. Coraz więcej zakłada tu rodziny, zapuszcza korzenie. Mówi się o nich: „są jak nasi”, „sami się asymilują”. Jednak eksperci ostrzegają: jeśli nie stworzymy im warunków do lepszej integracji, nie umożliwimy nauki języka, lepszej edukacji dzieci, wtedy Polska może stracić ten potencjał.

Co może nas czekać w zamian, jeśli projekt nowej polityki migracyjnej wejdzie w życie? – Duża liczba pracowników sezonowych bez praktycznie żadnych praw poza tymi podstawowymi na rynku pracy, a przed imigrantami długoterminowymi poprzeczka postawiona tak wysoko, że ich liczba będzie bardzo niska – wylicza Paweł Kaczmarczyk. – Znamy już takie systemy: to państwa Zatoki Perskiej, w których traktowaniem pracowników z zagranicy muszą się w pierwszym rzędzie interesować organizacje praw człowieka.    ©℗


CZYTAJ TAKŻE: UCHODŹCY I MIGRANCI – SERWIS SPECJALNY >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2019