Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prorok Amos mówi przecież: „Przysiągł Pan na dumę Jakuba: »Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków«”. To znaczy tego wszystkiego, co spowodowało tyle nieszczęść, krzywd, bezmiaru cierpienia. Po co miałby Bóg, który jest Ojcem, pamiętać nasze paskudne myśli, słowa i uczynki? Po co miałby rozliczać nas z tego, cośmy zaniedbali? Czy tylko po to, by skazać sprawców, w gruncie rzeczy każdego z nas, na nigdy niekończącą się karę?
Skoro my, ludzie, sprzeciwiamy się karze, która byłaby tylko odwetem, czyż Boże serce ma być twardsze od ludzkiego? Skoro matka potrafi towarzyszyć dziecku aż na szubienicę, czyżby miłość Boga Ojca nie dorównywała ludzkiej? Czy Bóg oraz ci, którzy tylko dzięki Jego uprzedzającej miłości są z Nim, mogliby się cieszyć wieczną szczęśliwością, gdyby tuż pod bokiem jęczeli z bólu ich bliscy lub ktokolwiek inny? Wiemy, że jedynie Bóg jest wieczny i tylko On uwiecznia to, co wydaje się czasowe, przemijające. Skoro tak, to i piekłu – wszystko jedno jak się je rozumie, jako miejsce lub stan – Bóg musiałby zapewnić istnienie.
Następna rzecz to rozumienie kary. Wymierzanie jej tylko po to, by winowajca cierpiał, to nie kara, lecz zemsta, która jak najgorzej świadczy o mającym władzę wymierzania sprawiedliwości.
Odmawiając Credo, powiadamiamy świat, że nie wierzymy w śmierć i jej wszechmoc. Miłość jest wieczna, gdyż jest zwyczajnym i niezmienionym sposobem działania Boga, a jej wszechmoc najdoskonalej przejawia się w łasce przebaczenia. Przebaczenie zakłada jednak, że Bóg potrafi się rozgniewać, a co za tym idzie – odwrócić się od człowieka, odepchnąć go i wzgardzić nim. Owszem, Bóg jest gotów pogodzić się z człowiekiem, ale dopiero, gdy człowiek Go przeprosi. Wtedy jednak wszystko zależałoby od człowieka, a zgoła nic od Boga, miłość byłaby zaś uwarunkowana zasługami. Bóg kochałby tylko sprawiedliwych, czyli nikogo, bo kłamcą jest ten, kto mówi, że jest bezgrzeszny. W ostatecznym rozrachunku Bóg niczym nie różniłby się od człowieka.
Jezuita Marek Blaza pisze, że w jednym z katechizmów Rumuńskiego Kościoła Prawosławnego „na pytanie, czy można wyciągnąć dusze z piekła, pada odpowiedź: Tak. Ponieważ nigdzie nie jest powiedziane, że dusze mogą zostać zbawione przez męki czyśćcowe, ale jest powiedziane jasno, że Ofiara odkupienia jest za wszystkich żywych i umarłych i że Bóg ma moc wyciągnąć dusze z piekła, a nie człowiek. Moc i odpuszczenie [grzechów] przez Boga, który spełnia wszystko, o co będziemy Go prosić, są bez granic, ponieważ Jego dobroć jest tak wielka, że tylko On może dokonać zmiany w stanie wiecznego potępienia człowieka”. W czasach, gdy ekumenizm jest stałym elementem polityki Kościoła, na stare spory i dogmaty warto spojrzeć z szerszej perspektywy. Skoro wierzymy w świętych obcowanie, spróbujmy, jak Bóg, dać sobie szansę na wielkoduszność. ©