Święty gniew

Jezus nie jest z tych, którzy nie pamiętają, wie, że „królestwo niebieskie doznaje gwałtu i gwałtownicy je zdobywają”.

01.03.2021

Czyta się kilka minut

Zbliżało się żydowskie święto Paschy i Jezus udał się do Jerozolimy. Na dziedzińcu świątyni napotkał sprzedawców wołów, owiec i gołębi oraz tych, którzy prowadzili wymianę pieniędzy. Wówczas splótł bicz ze sznurów i przepędził wszystkich z terenu świątyni, również owce i woły. Rozrzucił pieniądze tych, którzy je wymieniali, a ich stoły powywracał. Sprzedawcom gołębi zaś nakazał: »Zabierzcie stąd to wszystko i nie róbcie targowiska z domu mego Ojca!«”. Handel w cieniu świątyni przed świętami szedł w najlepsze, toć przecie dla sprzedawców ówczesnych dewocjonaliów czas żniw. I naraz przychodzi ktoś, jakiś niby rabin, bo „czy może być coś dobrego z Nazaretu?”. Owszem, sławny, ale chyba przez niedopatrzenie, skoro dopuszcza się takiego bezbożnictwa. Dzisiaj, powiedzielibyśmy, obraża uczucia religijne, zwłaszcza ludzi poważanych i pobożnych bankierów, którzy zarabiali na wymianie obcej, nieczystej waluty na czystą, bo świątynną.

Poszkodowani żądają więc od Jezusa znaku, który by uwiarygodnił Jego uprawnienia do takiego obrazoburczego zachowania. Z czasem, już w erze Kościoła, wydarzenie to wykorzystywano do uzasadnienia czegoś takiego jak święty, a więc słuszny gniew. Ale nie o gniew tu chodzi.

W tzw. święty gniew wpadają najczęściej uzurpujący sobie prawo do wszechwiedzy. Wiedzą, że istnieje i ma prawo istnieć tylko to, co mieści się w ich głowach, i jeśli jakiś fakt w tych głowach się nie mieści, tym gorzej dla faktu. Dlatego lubią takie krótkie zdanko: „Nigdy tak nie było”. Ono jest też argumentem rozstrzygającym wszelkie wątpliwości. Przykład? Papież Franciszek znowu grzeszy, dopuszczając kobiety do rozdawania komunii, na dodatek „na rękę”, bo przecież nikt o czymś takim nie pamięta.

Jezus nie jest z tych, którzy nie pamiętają, wie, że „królestwo niebieskie doznaje gwałtu i gwałtownicy je zdobywają”. Reaguje gwałtownie, gdyż „gorliwość o [Boży] dom pochłania” Go. Jezus „nie szuka siebie”. Walczy o tych, którzy czyhają na Jego życie w przekonaniu, że w ten sposób dobrze przysługują się Bogu, ojczyźnie i honorowi, czyli swojemu dobremu samopoczuciu.

Gwałtowny sprzeciw Jezusa nie wypływa z powodu urażonej dumy czy czegoś podobnego, ma swoje źródło zupełnie gdzie indziej. „Walczyć i jednocześnie kochać nie jest ani niemożliwe, ani absurdalne. To, co niemożliwe i absurdalne, to miłość narzucana przymusem, jako prawem określona reguła. Innymi słowy, niemożliwa jest dyktatura miłości i dyktatura dobra” – mówi Leszek Kołakowski. To znaczy, że Jezus chce w ludziach obudzić sumienia, rozum, serce, chce zburzyć wydumany przez nich świat i przywrócić ich dziejącej się tu i teraz rzeczywistości. Ona jest świątynią Boga. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2021